Zawsze lojalna. Zawsze gotowa.
Funkcjonariuszka propagandowa!
Tuba obwieszcza głosem uroczym,
Że tym bliźniakom nikt nie podskoczy.
I klepie Zyta. Jątrzy i pluje.
Że poza braćmi wszyscy są ...
I pluje jadem. Ta Zyta ona.
Że kto nie z PiS-em - niech zaraz skona.
Bo Zyta kocha uroczych braci.
Dla nich od dawna już głowę traci.
Braci po rękach Zyta całuje.
Braci uwielbia. Innych szkaluje.
Tacy mężczyźni Zytę rajcują.
Bardzo poważni. Nigdy nie knują.
Bo bracia to są prawdziwe chłopy.
Na takich braci zawsze jest popyt.
I tu na koniec ta metafora:
Że każda znajdzie swego potwora.
Miłość potworów. Potworów bal.
Gdy już odejdą - będzie nam żal!
środa, 31 marca 2010
Tuba z szafy

Zyta ma problem, bo braci kocha.
Nie śpi po nocach, z tęsknoty szlocha.
Zgrzyta zębami i jadem pluje.
I oczywiście Donka szkaluje.
Bracia dla Zyty uprzejmi, mili,
męscy, szarmanccy, nie tracą chwili.
Solidni, piękni, silni w rozumie,
całować w rączkę każdy z nich umie.
Więc wyszła z siebie. Na szkło naparła.
Oczy podniosła. Usta rozwarła.
Zawsze lojalna, zawsze gotowa -
funkcjonariuszka propagandowa!
Działania
Zbroją się bracia. Spiskują nocą.
Jeden z kłonicą, a drugi z procą.
Jakąś wycieczkę zbrojną szykują.
Już plany tworzą. Myślą. Mędrkują.
I już wzywają szeregi swoje,
By wraz z kumplami ruszyć na boje.
Chcą zyskać chwałę. Chcą zyskać sławę.
Kto z nimi pójdzie na tę wyprawę?
Pewnie Marzenka też się wybierze.
Wróg ją zobaczy. Zacznie pacierze.
Jak jaki pociąg Marzenka ruszy.
I każdy opór w zarodku skruszy!
Jeden z kłonicą, a drugi z procą.
Jakąś wycieczkę zbrojną szykują.
Już plany tworzą. Myślą. Mędrkują.
I już wzywają szeregi swoje,
By wraz z kumplami ruszyć na boje.
Chcą zyskać chwałę. Chcą zyskać sławę.
Kto z nimi pójdzie na tę wyprawę?
Pewnie Marzenka też się wybierze.
Wróg ją zobaczy. Zacznie pacierze.
Jak jaki pociąg Marzenka ruszy.
I każdy opór w zarodku skruszy!
wtorek, 30 marca 2010
Datki
1% poparcia

Bajkopisarz, optymista,
trzeci bliźniak - oczywista.
Jeden procent ma w sondażach.
To drobnostka, to nie zraża.
Na kampanię mało kasy -
bo ta reszta, to smutasy.
On jest w siebie zapatrzony,
sobie bije wciąż pokłony.
Lecz nie złoży on meldunku -
rychło będzie po frasunku.
Idź do rondla już, Ludwiku,
i nam cienko nie pokwikuj!
Pała
Stateczny. Mądry. I patriota.
Szczery i słowny. Lecz nie ma kota.
Zwierzęta lubi. Małpy szczególnie.
Lecz już się trzęsie. Bo my przy urnie
Postanowimy. I damy pałę.
Za wszystkie wpadki. Duże i małe!
Szczery i słowny. Lecz nie ma kota.
Zwierzęta lubi. Małpy szczególnie.
Lecz już się trzęsie. Bo my przy urnie
Postanowimy. I damy pałę.
Za wszystkie wpadki. Duże i małe!
poniedziałek, 29 marca 2010
Wizje

W opozycji ożywienie,
praca wre - wszak to nie lenie.
Tęgie mózgi tam ruszają,
scenariusze wymyślają.
Już Joachim się frasuje,
że Platformie coś brakuje,
martwe dusze, pusty basen -
ona skończy się ciupasem.
Jerzy widzi to inaczej.
Że już PiS po Lechu płacze,
a Szmajdziński - co daj Boże,
jego miejsce zająć może.
Wnet Joachim ripostuje -
Lechu kraj nam uratuje!
A więc kandydował będzie
i zasiądzie na urzędzie.
Ostro mielą jęzorami,
wykańczają się już sami.
Wszystkim się na mdłości zbiera -
takie polityczne zera!
Cytrynek
Brat
Kardynałem już nie będę.
I w pałacu też nie siędę.
Ja się staram. Ja pracuję.
Tyle ustaw wam wetuję...
Wy mnie chyba nie kochacie!
Ukojenie znajdę w bracie!
On przytuli. On pocieszy.
On zabawi. On rozśmieszy.
Dobrze jest mieć brata Jarka,
Gdy się już przebierze miarka.
On mi zginąć nie pozwoli.
On mnie zawsze zadowoli!
Do zespołu mnie zabierze.
I tam popracuję szczerze.
Mam koncepcje, mam pomysły.
Bo ja jestem umysł ścisły.
Jestem słowny, energiczny,
Jestem rzutki, dynamiczny.
Swemu bratu oddam duszę.
A dlaczego? Bo tak muszę!
I w pałacu też nie siędę.
Ja się staram. Ja pracuję.
Tyle ustaw wam wetuję...
Wy mnie chyba nie kochacie!
Ukojenie znajdę w bracie!
On przytuli. On pocieszy.
On zabawi. On rozśmieszy.
Dobrze jest mieć brata Jarka,
Gdy się już przebierze miarka.
On mi zginąć nie pozwoli.
On mnie zawsze zadowoli!
Do zespołu mnie zabierze.
I tam popracuję szczerze.
Mam koncepcje, mam pomysły.
Bo ja jestem umysł ścisły.
Jestem słowny, energiczny,
Jestem rzutki, dynamiczny.
Swemu bratu oddam duszę.
A dlaczego? Bo tak muszę!
niedziela, 28 marca 2010
Wyjazd

Dwa nieszczęścia szły przez pole.
Jedno mówi: ja p ...
Komplikacje, drogi bracie.
Co tu robić? Zostać w chacie?
Czy pojechać na obchody?
Różne będą tam narody.
Ważne będą tam persony.
Z każdej świata będą strony.
Co tu robić? Jechać? Zostać?
Jak tu zaproszeniu sprostać?
Jakieś wyjście znaleźć trzeba.
Bo inaczej będzie gleba.
Może złamiesz nogi obie?
Lub ja rękę złamie tobie?
Lub borygo się napijesz?
Napiszemy, że nie żyjesz.
Albo odra? Albo wisła?
Taka myśl mi teraz przyszła.
Kaszel, grypa lub suchoty.
Lub do życia brak ochoty.
Ty się nie spiesz. Coś wymyślę.
I dokładnie rzecz uściślę!
Palmowa Niedziela

Idą ludzie do kościoła,
każdy z palmą chyli czoła,
każdy w sobie niesie radość,
bo tradycji czyni zadość.
Mają dziś obywatele
Palmową Niedzielę.
Idą ludzie na procesje,
już bez względu na profesje.
Idą wójty do plebana,
każdy pada na kolana.
Mają dziś obywatele
Palmową Niedzielę.
Idą posły, zwarli szyki.
Garnitury, kołnierzyki...
Jutro zaczną zaś od nowa
pełne jadu sączyć słowa.
Mają dziś obywatele
Palmową Niedzielę.
Idzie sąsiad, ledwie żyje,
lecz się dzisiaj w piersi bije.
Jutro pójdzie znów do pubu,
a wieczorem zbije babę.
Mają dziś obywatele
Palmową Niedzielę.
I sąsiadka w kiecce nowej,
w kapeluszu też na głowie.
Wkoło słychać szept zaś cichy,
że kapelusz taki lichy.
Mają dziś obywatele
Palmową Niedzielę.
Palmy się na wietrze chwieją,
dzwony biją, kury pieją.
Wszystko nowe, wszędzie ślicznie,
tak wiosennie, idyllicznie...
Mają dziś obywatele
Palmową Niedzielę.
Dla Radka
Warto
sobota, 27 marca 2010
Żurek
I były jaja. Faszerowane.
Danie to pyszne i danie znane.
Więc wokół stołu wszyscy zasiedli
I z apetytem te jaja jedli.
Było to dzisiaj. Było w Pałacu.
Znanych sportowców zebrano z placu
I ich na krzesłach wnet posadzono.
Zaś Maria była dziś na czerwono.
Obok stał Lechu. Przemówił godnie,
Ciut się uśmiechnął i siadł wygodnie.
Dalej sportowcy. Dwie Kasie były.
Lecz inne panie też się zmieściły.
Był Adam także. Z Wisły pochodzi.
Znają go starzy. Znają go młodzi.
I były miski. Jedne z serami,
A tam gdzieś dalej też z wędlinami.
Twaróg, szczypiorek i naleśniki.
Były owoce, były pierniki.
Pasta z tuńczyka. Jaja na twardo.
Jaja na miętko. Jaja z kokardą.
Jaja sadzone i nadziewane.
A wszystkie jaja jak malowane.
I jedli jaja. Trzęsły się uszy.
Widok uroczy. Każdego wzruszy.
Mnie tam nie było. Znam to z portalu.
Jedli i pili. Ja nie mam żalu.
Ja zjadłem żurek. Z kartofelkami.
Z porem, selerem i ze skwarkami!
Danie to pyszne i danie znane.
Więc wokół stołu wszyscy zasiedli
I z apetytem te jaja jedli.
Było to dzisiaj. Było w Pałacu.
Znanych sportowców zebrano z placu
I ich na krzesłach wnet posadzono.
Zaś Maria była dziś na czerwono.
Obok stał Lechu. Przemówił godnie,
Ciut się uśmiechnął i siadł wygodnie.
Dalej sportowcy. Dwie Kasie były.
Lecz inne panie też się zmieściły.
Był Adam także. Z Wisły pochodzi.
Znają go starzy. Znają go młodzi.
I były miski. Jedne z serami,
A tam gdzieś dalej też z wędlinami.
Twaróg, szczypiorek i naleśniki.
Były owoce, były pierniki.
Pasta z tuńczyka. Jaja na twardo.
Jaja na miętko. Jaja z kokardą.
Jaja sadzone i nadziewane.
A wszystkie jaja jak malowane.
I jedli jaja. Trzęsły się uszy.
Widok uroczy. Każdego wzruszy.
Mnie tam nie było. Znam to z portalu.
Jedli i pili. Ja nie mam żalu.
Ja zjadłem żurek. Z kartofelkami.
Z porem, selerem i ze skwarkami!
Prezydent podjął jajami

Lechu dzisiaj jest w humorze,
bo przyjęcie jest na dworze.
Przyszli goście - cała zgraja -
Lechu zaserwował jaja.
Jaja były zaś w Skorupie,
na półmisku, w jednej kupie.
Niespodziankę w sobie miały -
wiatrakami się nadziały!
Były jaja - będzie kaczka.
Upieczona nieboraczka.
A do tego kartofelki -
to dopiero przysmak wielki!
Debilizm - przykłady
Pani Adamek pyta: Może liczba członków jest nadmuchana, skoro taka frekwencja?
Ja pytam: To może liczba narodu też jest nadmuchana, skoro głosuje 40%?
Pan Bugaj.
Tylko skończony kretyn może wpaść na porównanie Komorowskiego do Breżniewa!
Ja pytam: To może liczba narodu też jest nadmuchana, skoro głosuje 40%?
Pan Bugaj.
Tylko skończony kretyn może wpaść na porównanie Komorowskiego do Breżniewa!
Dla równowagi
Dla Lecha głosy.
Dla Lecha kwiaty.
Jemu pokłony.
I dlań wiwaty!
Niech Lechu żyje.
Niech nam przewodzi.
Bo my za Lechem.
Starzy i młodzi!
Za nim jest Jarek.
Za nim jest Kasia.
My nie słuchamy
Rzecznika Grasia!
Lecha kochamy!
I pomożemy!
Nikt poza Lechem!
To dobrze wiemy!
Dla Lecha kwiaty.
Jemu pokłony.
I dlań wiwaty!
Niech Lechu żyje.
Niech nam przewodzi.
Bo my za Lechem.
Starzy i młodzi!
Za nim jest Jarek.
Za nim jest Kasia.
My nie słuchamy
Rzecznika Grasia!
Lecha kochamy!
I pomożemy!
Nikt poza Lechem!
To dobrze wiemy!
Pobudka!
Wstawaj Stachu - piękny dzionek!
Ty tu śpisz, a tam skowronek
wesolutko sobie śpiewa...
czy Ty w łóżku jeszcze ziewasz?
Słonko już rozjaśnia ściany,
a Ty jeszcze niewyspany,
kosy koncert już zrobiły,
czyżbyś nie miał dzisiaj siły?
Wiem...Ty Jolkę w tym hotelu
ratowałeś, w Izraelu...
Zrobiłeś jej przeszukanie
i kolację ze śniadaniem...
Teraz sobie słodko chrapiesz -
obok Jolka na kanapie.
My tu kawkę popijamy
i na wierszyk Twój czekamy,
bośmy się przyzwyczaili,
że nam kawkę chcesz umilić.
A tam Jolka, niech ja skonam!
Jeszcze trzyma Cię w ramionach?
Zostaw Jolkę, pora wracać,
bo na blogu wre już praca!
Ty tu śpisz, a tam skowronek
wesolutko sobie śpiewa...
czy Ty w łóżku jeszcze ziewasz?
Słonko już rozjaśnia ściany,
a Ty jeszcze niewyspany,
kosy koncert już zrobiły,
czyżbyś nie miał dzisiaj siły?
Wiem...Ty Jolkę w tym hotelu
ratowałeś, w Izraelu...
Zrobiłeś jej przeszukanie
i kolację ze śniadaniem...
Teraz sobie słodko chrapiesz -
obok Jolka na kanapie.
My tu kawkę popijamy
i na wierszyk Twój czekamy,
bośmy się przyzwyczaili,
że nam kawkę chcesz umilić.
A tam Jolka, niech ja skonam!
Jeszcze trzyma Cię w ramionach?
Zostaw Jolkę, pora wracać,
bo na blogu wre już praca!
piątek, 26 marca 2010
SKANDAL!
Skandal międzynarodowy!
Jarek protest ma gotowy,
bo mu Jolkę zatrzymali
i dokładnie przeszukali !
Jolka przecież w świecie znana,
bo przez Jarka uwielbiana !
No i z PIS-u !-bez przesady,
że nie znają jej mosady !!!
Jarek oka dziś nie zmruży,
no bo Jolka wciąż w podróży
w jakimś obcym śpi hotelu,
w tym przyjaznym Izraelu ...
Jarek protest ma gotowy,
bo mu Jolkę zatrzymali
i dokładnie przeszukali !
Jolka przecież w świecie znana,
bo przez Jarka uwielbiana !
No i z PIS-u !-bez przesady,
że nie znają jej mosady !!!
Jarek oka dziś nie zmruży,
no bo Jolka wciąż w podróży
w jakimś obcym śpi hotelu,
w tym przyjaznym Izraelu ...
Mucha
Piątek

Piątek nastał nam od rana,
więc ja cała roześmiana.
Tydzień mija pracowity
i już cieszą się kobity.
Chłopy wszystkie też się cieszą,
bo do knajpy wnet pospieszą.
Wiosna przyszła, słońce świeci,
chociaż wkoło góry śmieci.
Na portalach jakieś nudy,
ktoś wyciąga czyjeś brudy,
głosowanie zakończone,
prawybory przesądzone.
Kamerom się pomyliło,
bo górnika tam nie było.
Jeden procent dobrej woli -
daj, bo fiskus ci pozwolił.
Gdzieś mieszkania za złotówkę,
jak postawił ktoś połówkę...
Senatorzy przeklinają,
obyczajność za nic mają.
Stacho zwędził mi "temata",
no więc ja już strzelam z bata.
Tu wróbelek, a tam gołąb -
wszystkie nam gruchają wkoło!
Słowa i słówka
Nikt nie przebije Kamila Durczoka.
Lubość, z jaką przeklinał, jest nie do pobicia.
U Skorupy to są tylko przerywniki.
Zwykłe u górali.
I nie tylko u nich.
Lubość, z jaką przeklinał, jest nie do pobicia.
U Skorupy to są tylko przerywniki.
Zwykłe u górali.
I nie tylko u nich.
Pytanie

Pojedzie Lechu. Zada pytanie.
Zaraz Obama na baczność stanie
I po angielsku powie słów parę.
Lech parsknie śmiechem. Przekroczy miarę.
Więc go Obama wyśle do domu.
Lecz Lech nie powie o tym nikomu.
Wróci do kraju Lech uśmiechnięty:
Alem go zażył! Poszło mu w pięty!
Panie, panowie! Sukces kolejny!
Teraz coś zjedzmy. No i polejmy!
Same sukcesy w świecie odnoszę!
Drodzy rodacy! O głosy proszę!
czwartek, 25 marca 2010
Tadzio

Biedny senator. Bardzo ubogi.
Niechże nad Tadziem czuwają bogi!
Wielki senator. Tęgi w rozumie.
Lecz końca z końcem związać nie umie!
Grosza brakuje. Bo płacą mało.
A dutków więcej by się przydało!
Więc płacze Tadzio. I płacze żona.
Przy takiej pensji to można skonać!
Tu jakieś kible. Tam jakieś sracze.
A trzeba stawiać wille i dacze!
A kasy ni ma. W portfelu pusto.
Lecz w głowach wielu groch jest z kapustą!
Zamach na europosła

Spisek uknuli. Zamach zrobili.
I europosła znów przyskrzynili.
Ktoś się złośliwie uwziął na niego.
My dobrze wiemy, drogi kolego.
Wpadł ci on w oko fotoradaru,
bo jego "autko" nie ma umiaru.
Jacek się pręży zaś do kamery,
bo wolno jeżdżą tylko frajery!
Mandatów Jacek płacił nie będzie.
Niech wszyscy wiedzą - zawsze i wszędzie,
że immunitet przecież go chroni.
A reszta niech się od niego goni!
Na zdrowie

Pij regularnie. Zacznij w południe.
A do wieczora będzie ci cudnie!
Ale wieczorem też wypij trochę.
Na dobry humor i na radochę!
Pij także w czwartek, w piątek i w środę.
Ale nie soki. Ale nie wodę!
Pij se gorzałkę. Pij se siwuchę.
Pij se borygo. Pij se brymuchę!
Pij w poniedziałek, wtorek, niedzielę.
To ci na duszy będzie weselej!
I pij w sobotę. Pij w dzień i w nocy.
Żadna choroba cię nie zaskoczy!
Duże ilości. Ilości małe.
Jakieś małpeczki i butle całe!
I pij lampkami. Żyrandolami.
Pij po kieliszku. I pij skrzyniami!
środa, 24 marca 2010
Paweł

On wyjrzał z budy, no i nie czekał.
Wlazł na Twittera i tam zaszczekał.
I ugryzł w rękę, co dała miskę -
jakoś się nie bał złego paniska.
Łańcuch go w szyję zaczął uwierać,
więc on już nie chce za PiS umierać.
Inni zaś siedzą w swych ciasnych budach
i liczą chyba tylko na cuda.
Bo stado myśli mózgiem prezesa.
Dla nich się liczy stołek i kiesa.
Partia zamarła. Kaci zaś radzą -
czy go zostawią, czy wykop dadzą.
To stado idzie już na manowce,
za swym prezesem - jak błędne owce.
Snów o potędze koniec ogłoszą.
Zejdą ze sceny. Sztandar wyniosą.
Róbmy swoje
Róbmy swoje. Każdego dnia.
Już od samego rana.
Niech każdy zrobi tylko ciut,
A sprawa wnet wygrana!
Róbmy swoje. Każdego dnia.
I jakoś to przeleci.
Niech każdy da cegiełkę swą,
A słońce wnet zaświeci!
Róbmy swoje. Każdego dnia.
Lecz mocno się przyłóżmy.
I szybko na łopatki dwie
Ten cały PiS rozłóżmy!
Już od samego rana.
Niech każdy zrobi tylko ciut,
A sprawa wnet wygrana!
Róbmy swoje. Każdego dnia.
I jakoś to przeleci.
Niech każdy da cegiełkę swą,
A słońce wnet zaświeci!
Róbmy swoje. Każdego dnia.
Lecz mocno się przyłóżmy.
I szybko na łopatki dwie
Ten cały PiS rozłóżmy!
wtorek, 23 marca 2010
Posłowie na wagarach

Taka prawda - wszyscy znamy.
Obiboków w sejmie mamy.
Dieta leci, płynie kasa,
poseł zaś wesoło hasa.
Bzdury potem wymyślają,
że przeszkody jakieś mają,
coś się wali, ktoś tam mdleje -
potok bredni z ust się leje.
A króluje Waldek - strażak.
Ten, to zawsze się naraża!
Gdzieś się pali, w jakiejś gminie,
a on spuszcza się na linie.
By proceder ten ukrócić,
obiboków zaś wyrzucić,
wszystkim dać - mam pomysł nowy -
urlop. Już bezterminowy!
Nic
poniedziałek, 22 marca 2010
Debata
Parytety

Pyta się matka, głowi się córka,
czy nam potrzeba prawna podpórka?
Czy zaś komuny to ekshumacja,
czy inna jakaś przyświeca racja?
A ja odnoszę takie wrażenie,
że wszak tych "punktów za pochodzenie"
wcale kobiety nie potrzebują -
ze swym rozumem dobrze się czują.
Może posłowie uchwalić raczą
te parytety też dla palaczy?
Lub dla łyżwiarzy, śpiewaków solo,
czy miłośników też disco polo?
Ja zaś postulat do posłów wnoszę,
by uchwalili - przed Wielkanocą -
nowy parytet, bez ociągania,
także do garów i do sprzątania!
277 ~izk FSK
Wściekłość. Zgrzytanie. Kroków odgłosy.
I jakieś jęki. Strwożone głosy.
Już są walizki. Już się pakują.
Lecz jeszcze grożą i jadem plują.
Dobra wszelakie już zabierają.
Wierni służalcy w trwodze czekają.
Plują wściekłością i jadem plują.
Żadnych inwektyw nie podarują.
Już strach nad nimi. Już zęby szczerzy.
I włos na głowie już im się jeży.
Szpony wyciąga. Już ich porywa.
Ciała na strzępy krwawe rozrywa.
Nie ma obrony. Nie ma litości.
Zostaną tylko spróchniałe kości.
Na wszystkie strony wiatr je rozwieje.
I z kart historii skreśli ich dzieje!
I jakieś jęki. Strwożone głosy.
Już są walizki. Już się pakują.
Lecz jeszcze grożą i jadem plują.
Dobra wszelakie już zabierają.
Wierni służalcy w trwodze czekają.
Plują wściekłością i jadem plują.
Żadnych inwektyw nie podarują.
Już strach nad nimi. Już zęby szczerzy.
I włos na głowie już im się jeży.
Szpony wyciąga. Już ich porywa.
Ciała na strzępy krwawe rozrywa.
Nie ma obrony. Nie ma litości.
Zostaną tylko spróchniałe kości.
Na wszystkie strony wiatr je rozwieje.
I z kart historii skreśli ich dzieje!
niedziela, 21 marca 2010
Mareczek
Kandydat na prezydenta

Prawomocnych sześć wyroków,
sto trzydzieści spraw zaś w toku,
siedem blokad przejść granicznych,
kupa siurpryz politycznych.
Dróg publicznych blokowanie,
polityków znieważanie,
podżeganie do bijatyk -
lepszy byłby nawet patyk.
Listy gończe na granicy,
inwektywy na mównicy,
zasypane zbożem tory -
pod oczami wielkie wory.
Nie matura, lecz opony
wyniosły go na salony.
Język przaśny. Jedno w głowie -
Balcerowicz musi odejść!
Prostytutki, seksafery...
te krawaty, te bajery...
Więc - nie wchodząc już w niuanse -
chyba ja mam większe szanse!
Wiosna
Upragniona. Wytęskniona.
Przyszła wiosna. Niech ja skonam!
Znowu są chodniki suche.
Możesz już usłyszeć muchę.
Słońce wszystkim świeci miło.
Przyszła wiosna. Się spełniło!
Niebo pięknie się niebieszczy.
Znowu będzie trochę kleszczy.
Wschody słońca i zachody.
Znów zapełnią się ogrody.
W drzewach śpiewy. W drzewach granie.
Wnet nadejdzie grillowanie!
Przyszła wiosna. Niech ja skonam!
Znowu są chodniki suche.
Możesz już usłyszeć muchę.
Słońce wszystkim świeci miło.
Przyszła wiosna. Się spełniło!
Niebo pięknie się niebieszczy.
Znowu będzie trochę kleszczy.
Wschody słońca i zachody.
Znów zapełnią się ogrody.
W drzewach śpiewy. W drzewach granie.
Wnet nadejdzie grillowanie!
sobota, 20 marca 2010
Głupota
Kalisz o ładnych garniturach.
Frasyniuk o ładnych zębach.
Co się z tymi ludźmi porobiło?
Chyba głupieją na starość!
Frasyniuk o ładnych zębach.
Co się z tymi ludźmi porobiło?
Chyba głupieją na starość!
Spadanie
Dinozaury

To potworki są, lub smoki,
dawno już nie z tej epoki.
Ciężko myślą, chodzą, knują
i topornie rozumują.
Zanikają mózgu zwoje,
został beton, paranoje.
Wszędzie jakieś urojenia,
wielkie misje do spełnienia.
Z nikim już nie współpracują,
koalicji nie zmontują -
każdy dla nich wielkim wrogiem,
co to czai się za progiem.
Dinozaury, wyginiecie!
Wiatr historii was wymiecie,
wielkie deszcze ślady zmyją,
kurz i popiół was przykryje!
Żaba
Azor do budy, koty za płoty,
Perły przed wieprze, wół do roboty.
Agent do baby, a z wozu baba.
I wyszła z tego paskudna żaba.
Kto teraz żabę paskudną zje?
Oto zagadka! Pewnie ktoś wie!
Kto zje tę żabę? Żaba paskudna!
Więc i odpowiedź może być trudna.
Kto się poświeci dla swych rodaków?
Dla wszystkich Polek i dla Polaków?
A kto codziennie o nas się stara,
Że aż mu z uszu to bucha para?
Toż przecie prezes nasz ukochany!
Czuły, serdeczny, umiłowany!
On zje tę żabę. On wszystkich kocha!
Chyba że w kimś tam rozpozna śpiocha!
Perły przed wieprze, wół do roboty.
Agent do baby, a z wozu baba.
I wyszła z tego paskudna żaba.
Kto teraz żabę paskudną zje?
Oto zagadka! Pewnie ktoś wie!
Kto zje tę żabę? Żaba paskudna!
Więc i odpowiedź może być trudna.
Kto się poświeci dla swych rodaków?
Dla wszystkich Polek i dla Polaków?
A kto codziennie o nas się stara,
Że aż mu z uszu to bucha para?
Toż przecie prezes nasz ukochany!
Czuły, serdeczny, umiłowany!
On zje tę żabę. On wszystkich kocha!
Chyba że w kimś tam rozpozna śpiocha!
piątek, 19 marca 2010
Mniej niż zero

Ględził i bredził, bzdurzył i gderał,
że wszak nacisków on nie wywierał.
Homilię głosił, skończyć nie dali,
słowotok płynął - lecz mu przerwali.
Tak mu nakazał jego pryncypał.
On tylko gadał - oczami łypał.
Węszył afery, spiski, układy -
na paranoję już nie ma rady.
Stał ponad prawem. To się skończyło.
Cynizm i kłamstwo - to jego miłość.
Winnych wskazywać i wyrokować.
Karać bez sądu. Ludzi szkalować.
Jajko

Z chłopem tak jak z jajkiem trzeba.
Bo chłop misję ma od nieba.
I w to chłop głęboko wierzy,
Że mu wszystko się należy.
Chce być w rządzie, w opozycji.
Chce nawiązać do tradycji.
Więc chłop do ataku ruszył.
Się nabzdyczył i napuszył.
I wywiadu nam udzielił.
Swoją myślą się podzielił.
I powiedział, wypunktował.
Tak jak zwykle się zachował.
I znów chłop się produkuje.
Rewolucję nam szykuje?
Trzeba niezłym być jełopem,
By w układy wchodzić z chłopem!
czwartek, 18 marca 2010
Piękna i bestia

Ona spokojna. On gadatliwy.
Lecz u Achima nic mnie nie zdziwi.
Słowa potokiem Achim wylewa
I pomyjami wrogów oblewa.
Ona do głosu dojść dziś nie może.
I nawet Grzegorz jej nie pomoże.
Bo Achim mówi. Jest agresywny.
Może na prochach? Jakiś jest dziwny.
Mówi i mówi. Gada i gada.
A widz ze śmiechu na pysk już pada.
Brawo, Achimie. Będzie nagroda.
Sam prezes da ci buzi i loda!
"Miał być cud, a był głód"
Zmiany
Plan awaryjny - miejsce na listach.
Bo wyprowadzka już oczywista.
Zbiorą manele. Walizki wezmą.
Sami znajomi. Oni nie sczezną.
Się przegrupują i zmienią szyki.
By w nowym miejscu zastawiać wnyki.
Wezmą ze sobą dyski i haki.
Zmienią makijaż dla niepoznaki.
Zmienią makijaż i wizerunek.
Zmienią też małpki. I zmienią trunek.
W gęby swe włożą nowe frazesy.
By w nowym miejscu zacząć ekscesy!
Bo wyprowadzka już oczywista.
Zbiorą manele. Walizki wezmą.
Sami znajomi. Oni nie sczezną.
Się przegrupują i zmienią szyki.
By w nowym miejscu zastawiać wnyki.
Wezmą ze sobą dyski i haki.
Zmienią makijaż dla niepoznaki.
Zmienią makijaż i wizerunek.
Zmienią też małpki. I zmienią trunek.
W gęby swe włożą nowe frazesy.
By w nowym miejscu zacząć ekscesy!
środa, 17 marca 2010
Debata
Czytałem fora.
Dużo pisze się o kolejnym pijarze PO.
Piękna Mucha. Piękny Nowak.
I racja!
Bo na prowadzących debatę Komorowski - Sikorski należało wziąć dwójkę z największej partii opozycyjnej.
Moja propozycja: Marzenka i Edgar.
Dużo pisze się o kolejnym pijarze PO.
Piękna Mucha. Piękny Nowak.
I racja!
Bo na prowadzących debatę Komorowski - Sikorski należało wziąć dwójkę z największej partii opozycyjnej.
Moja propozycja: Marzenka i Edgar.
Honorowy obywatel
Krakowscy rajcy spod znaku PiS-u,
w prastarym grodzie, nad rzeką Wisłą,
będą na sesji dawać Lechowi
obywatelstwo - to honorowe.
Dobrze są znane zasługi Lecha,
Kraków już cały na niego czeka.
Będą okrzyki, kwiaty, peany,
a Lechu wjedzie w wieniec ubrany.
Miasto nawiedzi ojciec narodu,
więc alleluja - i hej, do przodu!
Już beret pierze Zofia, Brygida -
beret i honor w walce się przyda.
Niech go w lektyce na Wawel wniosą
i te honory tamże ogłoszą.
A dzwon Zygmunta z rozpaczy jęknie,
zaś smok wawelski ze wstydu pęknie!
w prastarym grodzie, nad rzeką Wisłą,
będą na sesji dawać Lechowi
obywatelstwo - to honorowe.
Dobrze są znane zasługi Lecha,
Kraków już cały na niego czeka.
Będą okrzyki, kwiaty, peany,
a Lechu wjedzie w wieniec ubrany.
Miasto nawiedzi ojciec narodu,
więc alleluja - i hej, do przodu!
Już beret pierze Zofia, Brygida -
beret i honor w walce się przyda.
Niech go w lektyce na Wawel wniosą
i te honory tamże ogłoszą.
A dzwon Zygmunta z rozpaczy jęknie,
zaś smok wawelski ze wstydu pęknie!
I niech wre robota

Znów cel nowy, który wzrusza.
Staraj się dla Tadeusza!
Jest odcinek, konto, wpłata.
W niebie czeka cię zapłata.
Więc pieniądze znów popłyną.
Wpłaci babcia wraz z rodziną.
Nowa akcja. Nowa zbiórka.
Wpłaci matka, wpłaci córka.
Nowy projekt sztandarowy.
Nowe zawracanie głowy.
Projekt nowy. Gigantyczny.
Projekt wielki. Idiotyczny!
wtorek, 16 marca 2010
Ona
Zwyciężymy, panie Waldku!

Nie ma kobiety, no to jest Pawlak,
bo w PSL-u taka jest prawda -
słupki są małe - kobiety duże.
I wszystkie w Waldku wiecznie się durzą.
Więc panie Waldku, pan się nie boi,
Koło Gospodyń za panem stoi,
wszystkie remizy panu sprzyjają
i wielki sukces zapowiadają.
Wszak pan strażakiem za młodu został,
wielkim wyzwaniom w życiu już sprostał.
Partiom się kłaniał z lewa i z prawa,
w wicepremiera pan się zabawia.
Bo pana partia jest obrotowa,
kierunki zmienia - wszak to nie krowa -
do koalicji z wszystkimi wchodzi,
no i w sondażach pięknie wychodzi.
Pan się nie boi. Pan kandyduje.
Pan pewnie wygra - ja coś tak czuję...
Wszyscy już pana dziś popieramy.
Pana ciągoty do władzy znamy!
Zgoda
poniedziałek, 15 marca 2010
Nawiedzanie
Przegląd prasy

Pod Łodzią runął namiot cyrkowy,
wichura zwiała kapelusz z głowy,
Kurski coś bredzi o prawyborach,
konwojent zwinął pieniądze w worach.
Znów pielęgniarki gdzieś protestują,
a politycy manipulują,
każdy do kopalń będzie dopłacać,
z Irlandii będą do kraju wracać.
Uczcili pamięć Żydów krakowskich,
jakiś pijaczek zasnął pod kioskiem,
o marionetkach Sekielski walnął,
burzę oklasków już za to zgarnął.
Takie tematy - bo takie życie,
lecz co dzień marzę, cichutko, skrycie...
żeby już media, głośno, donośnie,
wszystkie krzyczały tylko o WIOŚNIE!
Wiosna
Jest już marzec.
Wiosny ni ma.
Mocno trzyma
Się ta zima.
Pyta człowiek
Z rana: co to?
Tylko woda?
Tylko błoto?
Gdzie ta zieleń?
Gdzie to słońce?
Gdzie są dzionki
Już gorące?
Chmurne niebo.
Kapie coś.
Nie ma wiosny.
Jak na złość!
Gdzie miniówy?
Gdzie bluzeczki?
Gdzie mamusie?
Gdzie córeczki?
Długo czekać
Jeszcze mamy?
My za wiosnę
Dużo damy!
Wiosny ni ma.
Mocno trzyma
Się ta zima.
Pyta człowiek
Z rana: co to?
Tylko woda?
Tylko błoto?
Gdzie ta zieleń?
Gdzie to słońce?
Gdzie są dzionki
Już gorące?
Chmurne niebo.
Kapie coś.
Nie ma wiosny.
Jak na złość!
Gdzie miniówy?
Gdzie bluzeczki?
Gdzie mamusie?
Gdzie córeczki?
Długo czekać
Jeszcze mamy?
My za wiosnę
Dużo damy!
niedziela, 14 marca 2010
Obserwacje
Podróże kształcą
Razu jednego, gdzieś tam w podróży,
gdy czas za bardzo już mi się dłużył,
była przesiadka - więc w nerwach cała
wyszłam na dworzec - i co ujrzałam?
Miasto tu jakieś - domy, ulice,
tu cztery bramy, tam kamienice,
i stadion ASZ-y, lodowisk wiele,
jakieś boiska oraz burdele.
Dziewczyny piękne wszędzie się kręcą...
swymi wdziękami baranów nęcą...
tutaj Moniki, tam zaś Joasie,
Ewki, Bożeny i jakieś Basie.
A jeden baran był wyjątkowy,
zawsze do płaczu gość był gotowy,
beczał i beczał, we łzach był cały,
rogi miał wielkie - rozum zaś mały!
Tego barana gdzieś już widziałam...
tak, w swoim mieście, gdy byłam mała -
beczał na dworcu, ludziom się żalił,
bo mu karabin nosić kazali!
gdy czas za bardzo już mi się dłużył,
była przesiadka - więc w nerwach cała
wyszłam na dworzec - i co ujrzałam?
Miasto tu jakieś - domy, ulice,
tu cztery bramy, tam kamienice,
i stadion ASZ-y, lodowisk wiele,
jakieś boiska oraz burdele.
Dziewczyny piękne wszędzie się kręcą...
swymi wdziękami baranów nęcą...
tutaj Moniki, tam zaś Joasie,
Ewki, Bożeny i jakieś Basie.
A jeden baran był wyjątkowy,
zawsze do płaczu gość był gotowy,
beczał i beczał, we łzach był cały,
rogi miał wielkie - rozum zaś mały!
Tego barana gdzieś już widziałam...
tak, w swoim mieście, gdy byłam mała -
beczał na dworcu, ludziom się żalił,
bo mu karabin nosić kazali!
Nieszczęścia
Dwa nieszczęścia w kraju są.
I z Polaków sobie kpią.
Chodzą sobie między nami.
No i mielą ozorami.
Dwa mikrusy śmieszne.
Chorzy z urojenia.
Talent posiadają
Tylko do bredzenia.
Dwa kurduple znane.
Oba porąbane.
Chodzą, bredzą, dokuczają
I za głupków wszystkich mają!
I z Polaków sobie kpią.
Chodzą sobie między nami.
No i mielą ozorami.
Dwa mikrusy śmieszne.
Chorzy z urojenia.
Talent posiadają
Tylko do bredzenia.
Dwa kurduple znane.
Oba porąbane.
Chodzą, bredzą, dokuczają
I za głupków wszystkich mają!
Pobudka!
Stachu, Ty tu jeszcze śpisz-
czy blog ma zamknięte drzwi?
Słońce wzeszło na pół nieba,
a Ty jeszcze w betach ziewasz?
Wszyscy kawę popijają
i na wierszyk Twój czekają -
bo się już przyzwyczaili,
że im kawkę chcesz umilić.
Wiem... wszak były imieniny
i Bożeny, i Krystyny,
pewnie zdrowo zahulałeś
i o blogu zapomniałeś!
Już po domach szlochy, płacze...
rymowanek nie zobaczą,
bo solenizantka czule
dziś przysiadła Ci koszulę!
czy blog ma zamknięte drzwi?
Słońce wzeszło na pół nieba,
a Ty jeszcze w betach ziewasz?
Wszyscy kawę popijają
i na wierszyk Twój czekają -
bo się już przyzwyczaili,
że im kawkę chcesz umilić.
Wiem... wszak były imieniny
i Bożeny, i Krystyny,
pewnie zdrowo zahulałeś
i o blogu zapomniałeś!
Już po domach szlochy, płacze...
rymowanek nie zobaczą,
bo solenizantka czule
dziś przysiadła Ci koszulę!
sobota, 13 marca 2010
Tak to leci

Dwa generały i wojna nowa.
Wojna otwarta. Nie podjazdowa.
Wymiana ognia. Ciosów wymiana.
I co tu jeszcze jest do spaprania?
I lecą słowa. I gromy lecą
Pewnie już komuś gwiazdki tam świecą.
Srogie zapasy. Jakieś strategie.
Broń w pogotowiu. I nowe brednie.
Żale, intrygi, jakieś doktory.
Który jest zdrowy, a który chory?
Hubal się zjawia. Mobbing i szmaty.
A tutaj czołgi, a tam armaty.
Tam są pontony, tutaj szkolenie.
Wszędzie dokoła zwykłe bredzenie.
I lansowanie, i jakieś braki.
I wszędzie w wojsku już pełno draki.
Pozwy i sądy. Gdzie pojedynki?
Dziwią się chłopcy, dziwią dziewczynki.
Pieniacze jakieś i siwe włosy.
Jakieś pisemka. Jakieś donosy.
Kłótnie i swary. Ktoś tam donosi.
Nowe intrygi. I komandosi.
Tak to się plecie. I tak to leci.
Gdzieś tam są perły. Są też i śmieci.
Specjalista od piekła
Nowy ekspert nam się zdarzył!
Donka w smole by usmażył,
coś by rozbił, zniszczył, skłócił,
jakąś inwektywą rzucił...
Coś tam knuje z Lucyferem
i zatruwa atmosferę,
koalicję ma z Alikiem
no i z bratem - nieszczęśnikiem.
Wciąż gdzieś węszy też układy,
ma podsłuchy, ma szuflady,
pełno haków w nich tam chowa,
no i rządzić chce od nowa.
Teraz ekspert nasz się głowi,
jak od plew ziarno odłowić -
do POPiS-u wziąć beztrosko
część Platformy - nieczartowską!
Zostaw piekło, specjalisto,
tam za mądre towarzystwo -
a twe miejsce, mój ty śliczny,
to już niebyt polityczny!
Donka w smole by usmażył,
coś by rozbił, zniszczył, skłócił,
jakąś inwektywą rzucił...
Coś tam knuje z Lucyferem
i zatruwa atmosferę,
koalicję ma z Alikiem
no i z bratem - nieszczęśnikiem.
Wciąż gdzieś węszy też układy,
ma podsłuchy, ma szuflady,
pełno haków w nich tam chowa,
no i rządzić chce od nowa.
Teraz ekspert nasz się głowi,
jak od plew ziarno odłowić -
do POPiS-u wziąć beztrosko
część Platformy - nieczartowską!
Zostaw piekło, specjalisto,
tam za mądre towarzystwo -
a twe miejsce, mój ty śliczny,
to już niebyt polityczny!
piątek, 12 marca 2010
~lilka FSK
Straszy władca tak jak zima.
Ja spokojnie. Ja wytrzymam.
Władca grozi. Zęby szczerzy.
Włos mu się na głowie jeży.
Ja spokojnie. Ja powoli.
Władcę wnet się ... !
Ja spokojnie. Ja wytrzymam.
Władca grozi. Zęby szczerzy.
Włos mu się na głowie jeży.
Ja spokojnie. Ja powoli.
Władcę wnet się ... !
Bilet w jedną stronę
Młodzi Demokraci - w trosce o przyszły wypoczynek prezesa - ufundowali mu bilet w jedną stronę do Egiptu. Podobno ostatni raz był na plaży w 1966 r.
Pędzi, pędzi pociąg,
kogoż wiezie tam?
Koła w rytm stukają -
postać znaną nam -
uuuu - toż to Jarek jedzie do Egiptu!
Pędzi, pędzi pociąg,
Jarek patrzy w dal,
koła w rytm stukają -
został smutek żal -
uuuu - Jarek dostał bilet w jedną stronę!
Pędzi, pędzi pociąg,
Jarkiem wstrząsa szloch,
tam słoneczne plaże,
a na buzi foch -
uuuu - bo już PiS-u więcej nie zobaczy!
Pędzi, pędzi pociąg,
Jarek już wszak wie,
że zamiast na plażę -
w mumię zmieni się!
uuuu - piramidy w Gizie nań czekają!
Podróż już skończona,
mumie zbiegły się...
takiego okazu
nie widziały, nie!
uuuu - witaj Jarku w naszym zacnym gronie!
... one way ticket, one way ticket, one way ticket, one way ticket
one way ticket, one way ticket, 0000000!
Posłużyłam się kanwą piosenki Heleny Majdaniec i zespołu Boney M.
Pędzi, pędzi pociąg,
kogoż wiezie tam?
Koła w rytm stukają -
postać znaną nam -
uuuu - toż to Jarek jedzie do Egiptu!
Pędzi, pędzi pociąg,
Jarek patrzy w dal,
koła w rytm stukają -
został smutek żal -
uuuu - Jarek dostał bilet w jedną stronę!
Pędzi, pędzi pociąg,
Jarkiem wstrząsa szloch,
tam słoneczne plaże,
a na buzi foch -
uuuu - bo już PiS-u więcej nie zobaczy!
Pędzi, pędzi pociąg,
Jarek już wszak wie,
że zamiast na plażę -
w mumię zmieni się!
uuuu - piramidy w Gizie nań czekają!
Podróż już skończona,
mumie zbiegły się...
takiego okazu
nie widziały, nie!
uuuu - witaj Jarku w naszym zacnym gronie!
... one way ticket, one way ticket, one way ticket, one way ticket
one way ticket, one way ticket, 0000000!
Posłużyłam się kanwą piosenki Heleny Majdaniec i zespołu Boney M.
Plaże
Plaże Egiptu. Ja o nich marzę.
Prezes na plaże jechać mi każe.
Wezmę Edgara. Wezmę Ludwika
I na te plaże zaraz pomykam.
Wezmę Fotygę. Wezmę Marzenkę
I na te plaże razem pod rękę.
Wezmę Karola z meleksem razem
I na te plaże pędzę już gazem.
Żem się spakował. Różne walizki.
Pobyt na plażach już całkiem bliski.
Zabiorę także Lecha na plaże.
Trzeba go zabrać. Prezes tak każe!
Prezes na plaże jechać mi każe.
Wezmę Edgara. Wezmę Ludwika
I na te plaże zaraz pomykam.
Wezmę Fotygę. Wezmę Marzenkę
I na te plaże razem pod rękę.
Wezmę Karola z meleksem razem
I na te plaże pędzę już gazem.
Żem się spakował. Różne walizki.
Pobyt na plażach już całkiem bliski.
Zabiorę także Lecha na plaże.
Trzeba go zabrać. Prezes tak każe!
czwartek, 11 marca 2010
Jazda bez trzymanki
Reporterowi TVN udało się zarejestrować kamerą auto, które prowadził pasażer. Kierowca miał dwie komórki w dłoniach.
Tradycje z przeszłości
wszak wszyscy lubimy,
ułańską fantazją
się przecież chlubimy!
Niektórym zaś chyba
coś padło na głowę.
Fantazja wyprała
rozumu połowę!
Tradycje z przeszłości
wszak wszyscy lubimy,
ułańską fantazją
się przecież chlubimy!
Niektórym zaś chyba
coś padło na głowę.
Fantazja wyprała
rozumu połowę!
Drgania
Jest taki dzień
Dzień sołtyski. Dzień sołtysa.
Co dzień z rana pełna misa!
Nie ma to jak na wsi życie.
Każdy o wsi marzy skrycie!
Co dzień z rana pełna misa!
Nie ma to jak na wsi życie.
Każdy o wsi marzy skrycie!
Problem
Problem to jest z tobą, Lechu.
Co nie powiesz - mnóstwo śmiechu.
Bo tak mówiąc między nami,
Pewien problem masz z małpkami.
Z Kancelarią problem też.
Po co pisać? Sam to wiesz.
Borubary. Irasiady.
Chyba już nie dajesz rady.
Już od dawna kiepsko idzie.
Nie napiszę tu o wstydzie.
Próżne słowa. Próżne żale.
No, więc nie napiszę wcale.
No i problem masz też z bratem,
Który obok stoi z batem.
Daruj sobie startowanie.
Niepoważne to, mój panie.
Słupki twe na pysk już lecą.
Popieliska nie rozniecą.
Nie ma, Lechu, już nadziei.
Zaszyj się gdzieś lepiej kniei.
Nic nie zrobisz. Zbędny trud.
Tak zostanie tylko smród.
Zaufanie diabli wzięli.
Nawet "cześć" nie powiedzieli!
Co nie powiesz - mnóstwo śmiechu.
Bo tak mówiąc między nami,
Pewien problem masz z małpkami.
Z Kancelarią problem też.
Po co pisać? Sam to wiesz.
Borubary. Irasiady.
Chyba już nie dajesz rady.
Już od dawna kiepsko idzie.
Nie napiszę tu o wstydzie.
Próżne słowa. Próżne żale.
No, więc nie napiszę wcale.
No i problem masz też z bratem,
Który obok stoi z batem.
Daruj sobie startowanie.
Niepoważne to, mój panie.
Słupki twe na pysk już lecą.
Popieliska nie rozniecą.
Nie ma, Lechu, już nadziei.
Zaszyj się gdzieś lepiej kniei.
Nic nie zrobisz. Zbędny trud.
Tak zostanie tylko smród.
Zaufanie diabli wzięli.
Nawet "cześć" nie powiedzieli!
środa, 10 marca 2010
Pod stołem
Utknął Lechu gdzieś pod stołem
Razem z bratem. Tam z mozołem
Obaj wielkie plany tworzą.
Coś tam mówią, coś gaworzą.
Mają małpki. Mają śledzie.
Więc się braciom dobrze wiedzie.
Zgromadzili teczki, haki.
Oraz sprzęt nie byle jaki.
Mają gwoździe. Dyski mają.
Bardzo mocno się starają.
Na wybory się szykują.
Plany kreślą, spiski knują.
Słowa wielkie z ust padają.
Wszystko z siebie bracia dają.
Bracia nigdy nie próżnują.
Zawsze jątrzą. Zawsze knują!
Razem z bratem. Tam z mozołem
Obaj wielkie plany tworzą.
Coś tam mówią, coś gaworzą.
Mają małpki. Mają śledzie.
Więc się braciom dobrze wiedzie.
Zgromadzili teczki, haki.
Oraz sprzęt nie byle jaki.
Mają gwoździe. Dyski mają.
Bardzo mocno się starają.
Na wybory się szykują.
Plany kreślą, spiski knują.
Słowa wielkie z ust padają.
Wszystko z siebie bracia dają.
Bracia nigdy nie próżnują.
Zawsze jątrzą. Zawsze knują!
wtorek, 9 marca 2010
Przez pole
Dwa nieszczęścia szły przez pole.
Jedno mówi: ja p ...
Będziesz bracie kandydatem.
Bardzo mi zależy na tem.
Lud cię wzywa. Jest uchwała.
Krzywda by ci się nie stała,
Gdybyś zasiadł znów w pałacu.
Wiem, żeś znowu jest na kacu,
Ale słuchaj ty mnie, bracie.
Wynagrodzę za to ja cię.
Będą małpki i żeberka,
I podróże, i wyżerka.
Znów pojedzisz se po świecie.
Zabrylujesz gdzieś w powiecie.
Klawe życie będziesz miał.
Byleś tylko tego chciał.
Ciemny lud cię znowu woła.
Woła Jacek, woła Ola.
Ty decyzji nie odkładaj.
Lecz im zaraz bobu zadaj.
Słuchaj ty mnie. Dobrze radzę.
Ja nie schlebiam i nie kadzę.
Kandydatem moim będziesz
I w pałacu znów zasiędziesz!
Zresztą, co masz do gadania?
Musisz słuchać mego zdania!
Ja tu rządzę i tak chcę!
Bo inaczej będzie źle!
Jedno mówi: ja p ...
Będziesz bracie kandydatem.
Bardzo mi zależy na tem.
Lud cię wzywa. Jest uchwała.
Krzywda by ci się nie stała,
Gdybyś zasiadł znów w pałacu.
Wiem, żeś znowu jest na kacu,
Ale słuchaj ty mnie, bracie.
Wynagrodzę za to ja cię.
Będą małpki i żeberka,
I podróże, i wyżerka.
Znów pojedzisz se po świecie.
Zabrylujesz gdzieś w powiecie.
Klawe życie będziesz miał.
Byleś tylko tego chciał.
Ciemny lud cię znowu woła.
Woła Jacek, woła Ola.
Ty decyzji nie odkładaj.
Lecz im zaraz bobu zadaj.
Słuchaj ty mnie. Dobrze radzę.
Ja nie schlebiam i nie kadzę.
Kandydatem moim będziesz
I w pałacu znów zasiędziesz!
Zresztą, co masz do gadania?
Musisz słuchać mego zdania!
Ja tu rządzę i tak chcę!
Bo inaczej będzie źle!
poniedziałek, 8 marca 2010
Cytat
"Winnetou" część 2.
"Mówią o pokoju, prawie i sprawiedliwości. Ale kiedy tylko odwrócimy się tyłem, zdradliwie nas atakują".
Skąd oni to wiedzieli w 1964 roku?
"Mówią o pokoju, prawie i sprawiedliwości. Ale kiedy tylko odwrócimy się tyłem, zdradliwie nas atakują".
Skąd oni to wiedzieli w 1964 roku?
Znowu zmiana

Jeśli ktoś wierzy w zmianę prezesa,
Jeśli ktoś wierzy w PiS-u zmianę,
To powiem wprost i bez ogródek:
Totalnie w głowie ma porąbane!
Bo zawsze prezes już będzie kręcił
I mówił tak, jak wiatr zawieje.
Jeśli ktoś wierzy w tę jego szczerość,
To ja się z niego tylko śmieję!
I nie pomoże mu żadna zmiana.
Nie można zmienić już tego pana.
Prezes Jarosław to jest jak żmija.
Dlatego trzeba kijem wywijać!
niedziela, 7 marca 2010
Wizja
Plaże Egiptu. Tunezji plaże.
Lecz o czymś większym dla was ja marzę.
Wczasy na Wenus. Na Marsie wczasy.
Wszyscy pojadą. Nawet bobasy.
Władzę zdobędę i tam was wyśle.
Sam tu zostanę. Tak sobie myślę!
Lecz o czymś większym dla was ja marzę.
Wczasy na Wenus. Na Marsie wczasy.
Wszyscy pojadą. Nawet bobasy.
Władzę zdobędę i tam was wyśle.
Sam tu zostanę. Tak sobie myślę!
Portal

Więc będzie portal. Społecznościowy.
I wizerunek zupełnie nowy.
I czat z Beatką. Albo z prezesem.
Pędzą na portal już ludzi rzesze.
Młodzi i starzy. Wnuki i dziadki.
Stare mohery i młode matki.
Już piszą blogi. Zdjęcia zbierają.
I na otwarcie strony czekają.
Portal bariery wszystkie przełamie.
Tak mówi Jacek. A on nie kłamie.
Grupy. Tematy. Uczciwie. Szczerze.
Tak mówi Jacek. A ja mu wierzę!
sobota, 6 marca 2010
Idem

Mordy wy moje. Nic nie poradzę.
Jużem gotowy. Idę po władzę.
Będę naprawiał. Będę planował.
Stanę na czele. Będę szefował.
Szczęśliwa będzie każda rodzina.
Mówię poważnie. To nie jest kpina.
Bo ja mam wizję. I wiem, co robić.
Wszystkim Polakom dam ja zarobić.
I manna z nieba często poleci.
Słońce nad nami w nocy zaświeci.
Każdy ode mnie milion dostanie.
Dostaną dzieci, dostaną panie.
I będą płoty z suchej kiełbasy.
No, a na wierzbach to ananasy.
Będzie uczciwie i sprawiedliwie.
No, i każdemu ja dam po piwie.
Po skrzynce piwa. Dam nawet beczki.
Kiedy zdobędę znowu stołeczki.
Stołeczki, stołki, jakieś szuflady.
Bo ja mam głowę nie od parady!
Nie jestem dziecko. Mam swoje lata.
I pewnie wiecie, że mam też brata.
I razem z bratem wszystko wam damy.
Bo my was, ludzie, szczerze kochamy!
Kongres
Panie

Bo są kobiety i są faceci.
A facet bierze, co mu podleci.
Bierze Anetę albo Marzenkę.
Daje jej kwiaty, podaje rękę.
Idą do parku. Ona się wzdraga.
Ale mu daje. To nie jest blaga.
Miłe zabawy. Miłe pieszczoty.
Potem już ona nie ma ochoty.
Później procesy i oskarżeni.
Za jakieś kraty jacyś wtrąceni.
Panie uczciwe. Panie dewotki.
Panie cnotliwe. Panie idiotki.
piątek, 5 marca 2010
Zakazy
Zakaz palenia. Zakaz gry w karty.
Zakaz jeżdżenia, gdy stare narty.
Zakaz gry w kulki i zakaz plucia.
Zakaz chodzenia w starych papuciach.
I zakaz picia. I tankowania.
Zakaz kichania oraz klikania.
Już ty w domino nie pograsz, bracie.
Chyba u siebie. Pod stołem. W chacie.
Zakaz gry w golfa. Zakaz gry w szachy.
Same zakazy. Ubaw po pachy.
Nie ma zakazu w Sejmie pieprzenia
I bicia piany oraz jątrzenia!
Zakaz jeżdżenia, gdy stare narty.
Zakaz gry w kulki i zakaz plucia.
Zakaz chodzenia w starych papuciach.
I zakaz picia. I tankowania.
Zakaz kichania oraz klikania.
Już ty w domino nie pograsz, bracie.
Chyba u siebie. Pod stołem. W chacie.
Zakaz gry w golfa. Zakaz gry w szachy.
Same zakazy. Ubaw po pachy.
Nie ma zakazu w Sejmie pieprzenia
I bicia piany oraz jątrzenia!
Takie życie
Ludzie żyją, umierają.
Dużo robią, się starają.
Wielkie plany wszyscy mamy.
Ale koniec zawsze znany.
Plany mamy od powicia.
Całe życie do przeżycia.
Lecz nie wszystko się udaję.
Często czasu nam nie staje.
Nic nowego - takie życie.
Czasem darcie, czasem szycie.
Można złościć się i pienić.
Lecz tu nic nie można zmienić.
Dużo robią, się starają.
Wielkie plany wszyscy mamy.
Ale koniec zawsze znany.
Plany mamy od powicia.
Całe życie do przeżycia.
Lecz nie wszystko się udaję.
Często czasu nam nie staje.
Nic nowego - takie życie.
Czasem darcie, czasem szycie.
Można złościć się i pienić.
Lecz tu nic nie można zmienić.
czwartek, 4 marca 2010
Bada się

Kredki, misie i zabawki,
I z importu jakieś ławki.
Także kredki i ołówki.
Wszędzie w Polsce są półgłowki.
Zbada również się Plastusia.
Bo za bardzo cuś się rusza.
Plastuś cosik podskakuje
I porządku nie pilnuje.
Zbada także się piórniki.
I uczniowskie zasobniki.
Te tornistry i te teczki.
Sporo w głowach jest tej sieczki.
Kreda także do zbadania.
No, ta biała, wszystkim znana.
I tablice, i stalówki.
Oraz cyrkle i żarówki!
Subskrybuj:
Posty (Atom)