czwartek, 31 grudnia 2009

Sylwester

Nowe fryzurki. Pazurki nowe.
I już kreacje wszystkie gotowe.
Nowe sukienki. Nowe spódnice.
I wszystko nowe. Nawet nie zliczę.

Nowa bielizna. Nowe trzewiczki.
Nowy makijaż i rękawiczki.
I całkiem nowa już pani każda.
No bo wieczorem to będzie jazda.

I wszystkie panie już całkiem nowe.
Takie bombowe i wystrzałowe!
Na wierzch wyłażą facetom oczy.
Widok wspaniały! Widok uroczy!

Będzie zabawa. Będzie uciecha.
Każda się pani miło uśmiecha.
Będą prywatki i potańcówki.
Będą słodycze. Będą makówki.

Będą imprezy. Będą hulanki.
I będzie żona. I mąż kochanki.
Będą balangi. I będą bibki.
I będą ..., i będą ....

I będzie radość. I będzie frajda.
Ktoś gdzieś tam obrus cały zafajda.
I będzie ubaw. I będą karty.
I już gospodarz całkiem ożarty.

Będzie alkohol. Będą kotlety.
A już na deser będą balety!
Taka rozrywka. Taka zabawa.
Bo dziś Sylwester. Wiadoma sprawa!

2010

Życzenia

Życzę ja ci, drogi Lechu,
Jeszcze więcej z ciebie śmiechu.
Życzę "małpek" przez dzień cały.
Boś zasłużył na pochwały!

Tyś zasłużył na życzenia!
Więc ci życzę powodzenia.
Na Borneo lub w Gabonie.
Na Sumatrze lub w Sajgonie!

środa, 30 grudnia 2009

Porównywanie



A bo jakaś akcja jest w "Poranku".

Spot

A mnie taki spot się śni:
Pan prezydent smacznie śpi.
Wchodzą doń znani lokaje.
Każdy "małpkę" mu podaje.

Pan prezydent wnet się budzi.
Patrzy - a tu już tłum ludzi.
Wszyscy ładnie się kłaniają
I go miło pozdrawiają.

Są uśmiechy, miłe słówka.
Jest zakąska i wałówka.
Pan prezydent się ubiera.
Nikt nim tam nie poniewiera.

Każdy rację mu przyznaje
I swą miłość doń wyznaje.
Więc uśmiecha się szeroko
I każdemu puszcza oko.

I za biurkiem siada szybko.
Wzgardził "małpką", wzgardził rybką.
Już papiery podpisuje.
I nie czeka. Lecz pracuje!

wtorek, 29 grudnia 2009

Plany

Trza coś zrobić, drogi bracie.
Powiem szczerze - liczę na cię.
Ja cię do pałacu wziąłem
I meldunek ja przyjąłem.

Różne plany przemyślałem.
Takie wnioski wysupłałem.
My premiera pochwycimy
I do szafy go wsadzimy.

No i zrobisz mnie premierem.
Bo niedługo będę zerem.
Taka wolta. Takie plany.
No i we dwóch radę damy.

Może zamach też zrobimy.
Jakoś sobie poradzimy!

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Poświęcenie

Mój czytelniku. Drogi. Łaskawy.
Poświęć się trochę dla dobra sprawy.
Całuj Marzenkę. Całuj Beatkę.
I każdą w PiS-ie znaną dzierlatkę.

I wszystkie panie z PiS-u wycałuj.
Swoich wysiłków wcale nie żałuj.
Znane kobiety. Dorodne panie.
I wszystkie super. Takie mam zdanie.

Więc ruszaj, stary, już do roboty.
Ja na to wcale nie mam ochoty.

Jest taki dzień

Mordy wy moje. Pyski kochane.
Śliczne, paskudne i porąbane.
Dzień Całowania dziś się zaczyna.
Niech da mi buzi śliczna dziewczyna.
Lecz bracia sami niech się całują.
I własną śliną niech się otrują!

niedziela, 27 grudnia 2009

Obserwacje



Coraz więcej pijanych i coraz więcej trzeźwych!

Potocznik

Rzecznik nam się poddał grypie.
Ledwo sapie, ledwo zipie.
Płyną z forów doń życzenia:
Dość, Januszku, już bredzenia.

Już nie wychodź z tego łóżka.
Jest kołderka, jest poduszka.
Tam pozostań. Tam dokazuj.
I już nam się nie pokazuj.

Już na wizję nie wchodź, bracie.
Bo dumacie i dukacie
Jakieś brednie i androny.
Pleciesz jakby pokręcony!

sobota, 26 grudnia 2009

Święta

I tak sobie lecą Święta.
Trochę karpia, trochę szynki.
Tu kieliszek, tam kropelka.
Trzeba zajrzeć do rodzinki.

Wizytacje i wizyty.
Odwiedziny, przemieszczanie.
I już wszędzie polityka.
Więc po Świętach, drogi panie.

Już prezydent na tapecie.
I minister też Rostowski.
O prezesie zdań wymiana.
Powracają zwykłe troski.

piątek, 25 grudnia 2009

Święta

Są prezenty. Jest choinka.
Każda cieszy się dziewczynka.
Każdy chłopczyk też się cieszy.
Do prezentów zaraz spieszy.
Jest zabawa. I są Święta.
Lecz niech każdy też pamięta,
Że są tu ważniejsze rzeczy.
Temu to nikt nie zaprzeczy.
Serce, uśmiech, miłe słowa.
Do pomocy dłoń gotowa.
Szlachetnego brak myślenia.
Tyle jeszcze do zrobienia.
Czytałem wczoraj różne fora.
Jestem porażony miłością panującą wśród Polaków.
Miłość i wzajemne wybaczanie sobie wszystkiego.
Wybaczają i proszą o wybaczenie.
Z głębi serca płynące życzenia.
A ja jakoś nie mogę odpędzić od siebie myśli, że jeden drugiego by w łyżce wody najchętnie utopił!

Kraj lat dziecinnych

czwartek, 24 grudnia 2009

Wigilia

Ludzie drodzy. Święta idą.
Koniec z postem. Koniec z bidą.
Stoły aż się uginają.
W wannie karpie trzy pływają.
Jest nalewka, wino, wódka.
Jest choinka. Lecz malutka.
Szkoda kasy na to drzewko.
Lepiej poić się nalewką.
Szkoda kasy na prezenty.
Zawsze znajdą się wykręty.
Lecz coś w końcu kupić trzeba.
To tradycja. Wola nieba.
Śledź też będzie. Inne ryby.
I kapusta. Będą grzyby.
I coś z maku, i coś z sera.
To tradycja. To maniera.
Wszyscy ludzie wykąpani.
Czysty pan jest, czysta pani.
Piękne stroje. Są krawaty.
Są garsonki śliczne w kwiaty.
Uczesane pięknie dzieci.
Dawno wyniesione śmieci.
Błyszczy pięknie już podłoga.
Nawet dziadka mina sroga
Złagodniała. Krzątanina.
Już ozdoby ktoś przypina.
Buty pięknie wyczyszczone.
Dzisiaj mąż to kocha żonę.
Dzisiaj wszyscy się kochają.
Innym z siebie wszystko dają.
Jest opłatek. Są życzenia
Zdrowia, szczęścia, powodzenia.
Pod choinką mnóstwo darów.
Nie ma kłótni, nie ma swarów.
Są kolędy. Są rozmowy.
Dzisiaj każdy jest jak nowy.
To Wigilia. Polska. Nasza.
Boga każdy dziś zaprasza!

Modlitwa

Życzenia

Dziecina

Idzie z góry już Dziecina.
Śliczne oczka. Dziarska mina.
Ma spodenki. Ma kubraczek.
Niesie wszystkim mnóstwo paczek.

Już nadchodzi. Już jest blisko.
To nieziemskie jest zjawisko.
Jak w "Quo vadis" u Henryka
Tak Dziecina k'nam pomyka.

Uśmiechnięta. Ręce w górze.
Aniołowie za Nią w chórze.
Mądre słowa ludziom prawi.
I nam wszystkim błogosławi!

środa, 23 grudnia 2009

Tak to widzę

Mądrość na górze.
Mądrość w pałacu.
Mądrość na dole.
Na każdym placu.
I w każdym domu.
W każdej zagrodzie.

Wtedy dopiero
Myśl o swobodzie
Błyśnie jak piorun!
Jak błysk czystej stali!
I wtedy wielcy!
Jak przedtem mali.

Dobroć na łąkach.
Dobroć na polach.
Dobroć na stepach.
I na ugorach.

I razem mądrość, dobroć w szeregu.
I wszyscy wspólnie. Choć każdy w biegu.
Szlachetne myśli.
Szlachetne słowa.
Gdy dobroć w sercach,
A mądrość w głowach!

Śmiech

Śmieje się młody, śmieje się stary.
Śmieje samotny i śmieją pary.
Śmieje się pani i pan się śmieje.
Gdy nie ma śmiechu, to źle się dzieje.

Śmieje się często wesołek-matołek.
Śmieje się dziwnie chichotka-idiotka.
Z gracją się śmieje ta stara ciotka.
Taki radosny jest śmiech podlotka.

Jest śmiech pijacki i śmiech raniący.
I śmiech od Boga pokój czyniący.
Śmiech jadowity i obraźliwy.
I śmiech subtelny, i śmiech straszliwy.

Jest śmiech nerwowy i śmiech chóralny.
Śmiech bardzo sztuczny i śmiech tubalny.
Jest śmiech piskliwy i zaraźliwy.
Jest rechot chama, rechot kretyna.

A jak się śmieje śliczna dziewczyna?

Śmieje się czysto. Śmieje srebrzyście.
Aż drżą leciutko z uciechy liście.
Aż ptaki milkną i jej słuchają.
Siedzą cichutko. Nie przeszkadzają.

wtorek, 22 grudnia 2009

Mateusz

Znów przeczytam Mateusza.
Bo Mateusz to mnie wzrusza.
To czytanie raz do roku.
Po południu. Tak o zmroku.

Gwiazda

Więcej betonu. Mniej galarety!
Więcej rozumu, a mniej podniety!
To zaczynanie i to kończenie.
Zwykłe Pociesznej Gwiazdy bredzenie!

Kolęda pod wpływem

Odkręcamy się na siebie.
By na ziemi tak jak w niebie
Tej Dzieciny wola była.
By wśród ludzi się spełniła.
Hej, kolęda, kolęda!

Szczere gesty i uśmiechy.
Wszystkie już zmazane krechy.
Zapomniane kłótnie, żale.
Nikt ich nie pamięta wcale.
Hej, kolęda, kolęda!

Ten Szkrab radość nam przynosi.
Ludzi pięknie wszystkich prosi,
Żeby szczerze się kochali.
I w miłości tej wytrwali.
Hej, kolęda, kolęda!

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Rachunek sumienia

Drodzy Polacy. A także Polki.
Adamy, Józki, Ewy i Jolki.
Bracia nam płaczą. Płaczą w gazecie.
I co kochani na to powiecie?

Są ciemiężeni i są zwalczani.
Nikt ich nie kocha. Każdy ich rani.
Głos bracia razem w gazecie dali.
Nikt ich nie kocha. Nikt ich nie chwali.

Przecież są prawi i sprawiedliwi.
Nie są kochani. I to mnie dziwi.
Od świtu oczy nam otwierają
I objawienia różne rzucają.

Dla nas pracują i się starają.
Przecież ci bracia tak nas kochają.
A my niewdzięczni ich nie lubimy
I jakieś wizje po nocach śnimy.

Wizje bez braci. Bez Jarka. Lecha.
Polska bez braci nam się uśmiecha?

Olśnienie



Bo Olechowski się prezentuje.
Bywa, się zjawia, reprezentuje
Swoją osobę. Siebie samego.
Z tego jest znany, drogi kolego.
Kiedyś zapewniał. Dziś zdanie zmienia.
To rzecz normalna - do przewidzenia.
Ma Andrzej teraz swoje minuty.
Więc z nich korzysta - idzie na skróty.
I pięknie Andrzej wyjaśnił wszystko.
I są już media. Jest widowisko.
I inne tory. I ważne sprawy,
Tak być nie może. To nie zabawy.
I nie dla szumu. Tylko dla kraju.
Więc trzeba walczyć w grudniu i w maju.
I tym podobne inne bredzenie.
Rzeczą pocieszną - nagłe olśnienie!
Tekst właściwie z 02.07.09.

Obserwacje

Tak to mniej więcej wygląda.
Prawie każdy ma na swoim dysku ze 100 filmów.
Prawie każdy ma ze 100 płyt DVD z filmami.
Prawie każdy ma w tv z 60 kanałów.
A ja już słyszę płacz, że znowu będzie pokazywany Kevin.
Nawet dziś rano redaktorka żaliła się, że znowu będzie musiała słuchać WHAM.
Biedna Marta. Pewnie nie ma u siebie żadnej innej muzyki.
Że też nikogo nie denerwuje ubieranie na Święta choinki.
Bo takich głosów nie słyszałem.

Samokrytyka przedświąteczna

Stanisław siedzi i pisze głupoty.
Wziąłby się lepiej do jakiej roboty.
Siedzi i pisze. I kontempluje.
A co napisze, to wydrukuje.

Powroty

Wracają. Wracają. I znów się pokazują.
Pewnie zew polityczny kolejny raz czują.
Na tę znaną zarazę to nie ma medyka.
Bo gorsza niż narkotyk jest dziś polityka!

Kto raz jej zasmakował - już bez niej nie umie.
Że ludzie mają dosyć - tego nie rozumie.
Znowu muszą być w mediach. Wywiady. Reklamy.
Znów się musi pokazać działacz zapomniany!

Więc powroty i przejścia. To dla nich podniety.
Ale rzecz widać jasno - to stare kotlety!
Rzucają domy, pracę rzucają.
I, by nam pomóc, znowu wracają!

Bredzą. Marudzą. Dziwne sny mają.
Dla dobra kraju brzytwę chwytają.
Jak te koguty na szczycie wieży!
Ja im nie wierzę. Kto chce, niech wierzy!

niedziela, 20 grudnia 2009

Zima

Taka zima. Takie mrozy.
Gdzie łańcuchy? Gdzie powrozy?
Są awarie. Prądu ni ma.
Teraz to już nie jest kpina.

Stań do walki z mrozem, śniegiem.
I się ruszaj. Szybciej. Biegiem.
Bierz łopatę i bierz łomy.
Ruszaj w Polskę. W różne strony.

Śnieg odwalaj i krusz lody.
Niechaj walczy stary, młody.
Powalczymy. Potrafimy.
Cały świat znów zadziwimy!

Robota

Drogi Lechu. Idą Święta.
O tym dobrze ja pamiętam.
Czas pokoju. Pojednania.
Znasz ty dobrze moje zdania
Na twój temat. Jasno piszę.
Gdy cię widzę. Gdy cię słyszę.
Ale Lechu! Bój się Boga!
Zrób coś z sobą! Bo jo moga.
Jo nad sobom fest pracuja.
I nic sobie nie daruja.
Teraz gwarę pilnie ćwiczę.
Zdania składam. Słówka liczę.
Zabierz też się do roboty.
Nie rżnij głupa czy idioty.
Weź się do roboty, Lechu!
Wtedy będzie ciut mniej śmiechu!

sobota, 19 grudnia 2009

Kolęda pod wpływem

Jest moherka i modelka.
Idą Święta. Radość wielka.
Hej, kolęda, kolęda!

Jest policjant wraz z dresiarzem.
Bóg dziś łaskę nam okaże.
Hej, kolęda, kolęda!

Są strażacy, podpalacze.
Wszyscy razem. Nikt nie płacze.
Hej, kolęda, kolęda!

Jest marynarz i jest góral.
Jest hydraulik i jest rura.
Hej, kolęda, kolęda!

Razem się weselą wszyscy.
I ci obcy, i co bliscy.
Hej, kolęda, kolęda!

Bracia

Przeżyliśmy potop szwedzki.
Przeżyliśmy i radziecki.
Przeżyjemy obu braci.
Bądź cierpliwy. Się opłaci.

Bo odejdą. Znikną w dali.
Szkoda, żeśmy ich wybrali.
Ten nasz wybór. Nasze głosy.
Czasem rwiemy z głowy włosy.

Już nie będą jątrzyć, mieszać.
I nie będą nas ośmieszać.
Bo odejdą. I Bóg z nimi.
Czy za nimi zatęsknimy?

piątek, 18 grudnia 2009

Kolęda pod wpływem

Pierwsza gwiazdka już na niebie.
Więc odkręćmy się na siebie.
Hej, kolęda, kolęda!

Złóżmy sobie tu życzenia:
Zdrowia, szczęścia, powodzenia.
Hej, kolęda, kolęda!

Znowu przyjdzie Synek Boży
I złe moce wnet zatrwoży!
Hej, kolęda, kolęda!

Wszyscy ręce wyciągają
I Dziecinę już witają.
Hej, kolęda, kolęda!

Credo któreś tam

Już od rana rymy piszę.
Nic nie widzę. Nic nie słyszę.
Pełno rymów dookoła.
Żadne dziecko jeść nie woła.

No więc piszę bzdury różne.
Raz poprzeczne, raz podłużne.
Czasem sam się w rymach gubię.
Ale piszę. No bo lubię!

czwartek, 17 grudnia 2009

Zima w mediach

Polska pod śniegiem.
Na drogach breja.
To chyba koniec!
Czy jest nadzieja???
Same śniegi, mgły i szklanki.
Droga nawet do kochanki
Zasypana. Cóż ja pocznę?
Coś popiszę. I odpocznę.
Zima ziębi. Straszy zima.
Więc nadziei żadnej ni ma!!!

Już czas

Kolędnicy. Kolędniczki.
Wszyscy do mnie. Do muzyczki.
Czas nadchodzi na śpiewanie.
Na prezentów rozdawanie.

Więc do sklepów. Na bazary.
Niech tam idzie młody, stary.
Każdy niechaj prezent kupi.
Kto nie kupi - ten jest gupi!

środa, 16 grudnia 2009

Kolęda pod wpływem

Znów kolędy będą śpiwać.
Będą tańczyć i wydziwiać.
Hej, kolęda, kolęda!

Będą jedli, będą pili
I będą się weselili.
Hej, kolęda, kolęda!

Kłótnie każdy dziś ucina,
Bo nadchodzi już Dziecina!
Hej, kolęda, kolęda!

Ludzie znowu się bratają.
Jedni drugim wszystko dają!
Hej, kolęda, kolęda!

Przyjdzie mały Jezusicek
I każdemu da koszyczek!
Hej, kolęda, kolęda!

Będzie radość i wesele.
Śnieg się już pod stopy ściele!
Hej, kolęda, kolęda!

Colędawanie

Jestem pod wielkim wrażeniem.
Dawno nie widziałem nic równie perfekcyjnego.

Obserwacje



Jeśli ktoś powie w słuchawce, aby rączki z kieszeni wyjąć, to się wyjmie.
A jeśli nikt nic nie powie - no to nie.
I tak to trwa, trwa, i trwa.
Jeśli nic nie można zrobić z takim drobiazgiem, to nie ma sensu zajmować się czymś większym:)

Polska jazda

Piją, jeżdżą, ludzi uczą,
Choć kursanci czasem buczą.
Tu promile, tam procenty.
Trochę czosnku, trochę mięty.

Piją wszyscy tak jak leci.
Piją nawet małe dzieci.
Piją starzy, piją młodzi.
Bo kieliszek nie zaszkodzi.

Pije babcia, dziadek pije.
Wszyscy wrzeszczą: niech nam żyje!
Niech nam żyje polskie picie!
Takie czasy. Takie życie.

Pij od rana do wieczora.
Bo na picie każda pora
Jest właściwa! Dobra jest!
Więc chlupnijmy! No i cześć!

wtorek, 15 grudnia 2009

Legendy

Ktoś tam, gdzieś tam, coś tam zrobił
I legendy się dorobił!
Teraz na legendzie jedzie.
Po śniadaniu. Po obiedzie.

Są wykłady i odczyty.
No i zysk niesamowity.
Na legendzie to jechanie
Piękna sprawa, drogi panie.

Przeszłość piękna i wspaniała
Dzisiaj też by się przydała.
Dzień dzisiejsze równie ważny,
Jeśli ktoś chce być poważny.

Ale dzisiaj tylko bredzi.
Dziś spokojnie nie usiedzi.
Dziś mu w myślach tylko kasa.
Gdzie legenda? Gdzie jest klasa?

Bo jest ważne to, co było.
Że to jest, co nam się śniło.
Ale dzisiaj też coś znaczy.
I nie może być inaczej!

Bo z historii tak wynika,
Że legendy ze świecznika
Bardzo szybko już spadały.
I w tym jest ambaras cały!

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Choroba

Chory Lechu. Ciągle chory.
Na nic zdadzą się doktory.
No więc płacze. No więc beczy.
Nic już Lecha nie uleczy.
Na odejście tak choruje!
Przyszły rok go w serce kłuje!

niedziela, 13 grudnia 2009

Niedziela

Śnieżek prószy. Pada sobie.
Jest niedziela. Nic nie robię.
Właśnie zjadłem dwie brzoskwinie.
Dzionek leci. Dzionek minie.

Dziś nie myślę. Dziś nie piszę.
Lecz przeglądam stare klisze.
Stare zdjęcia. Stare slajdy.
Tyle wspomnień. Tyle frajdy!

Zima



Ciemno jakoś. Śnigu ni ma.
Porąbana jest ta zima.
Lecz jest Lechu. Jest niedziela.
On nam buzie rozwesela!
Dzięki niemu się trzymamy!
I tej zimie radę damy!

sobota, 12 grudnia 2009

Nagroda:)

Idol

Ma dryg do tańca i do różańca.
Czasem od brata też ma kuksańca.
Ma Gośkę, chrapkę i ma nadzieję,
Choć nie wie wcale, co tu się dzieje.

Ma mierny talent i szanse marne.
I ruchy dziwne. Jakieś niezdarne.
Ma tajemnice. I za uszami.
Lecz ten koleżka ciągle jest z nami.

Ma ci on brata, którego kocha.
Na widok brata nasz naród szlocha.
Szlocha i płacze. Włosy wyrywa.
To nic nowego. W Polsce tak bywa.

piątek, 11 grudnia 2009

Koszałki - opałki

Plącze ten Lechu. Kręci i miesza.
Bo dzisiaj broni, choć wczoraj wieszał.
Głodne kawałki i farmazony.
Zwykłe głupoty. Zwykłe androny.

Te zwykle bujdy. Te banialuki.
I myśli pewnie, że ktoś to kupi.
Bo mu się nudzi. Nic do roboty.
To opowiada różne głupoty!

Ochrona

I nowy przetarg. Nowa ochrona.
A ja ze śmiechu powoli konam.
Nowa ochrona. Nowi goryle.
Będzie bezpieczny ten nasz pupilek.

Lecz zza goryli go nie zobaczę.
Więc już od rana szlocham i płaczę.
Co ja mam zrobić? Zdjęcie se kupię.
Będzie mój idol zawsze przy du...

Będę go nosił w tylnej kieszeni.
I tej decyzji nikt już nie zmieni!

czwartek, 10 grudnia 2009

Nobel



Żona przyjechała.
Nagrodę zabrała.
Swemu Barackowi
Ni centa nie dała!

Kpina z Nobla się zrobiła.
Kpina na świat cały.
Taki wielki był ten Nobel!
A teraz jest mały!

Szczep

Nikt nam nie będzie rzeczy gniótł!
Ni płaszczy, ni kapeluszy!
Ni rękawiczek, ni szalików!
Ni polskiej naszej duszy!

Się zastawimy i zaprzemy!
Bo jak to robić dobrze wiemy!
I na jednego chłopa naszego
Trzeba dać będzie ośmiu obcego!

Będziemy krzyczeć, że nas biją
I sprawa się zakończy chryją!
Nie pozwolimy! I się nie damy!
Bo zarządzenia to w du... mamy!

Nikt nas nie będzie uczył porządku!
Bo swego mamy dosyć rozsądku!
I nas przeproszą! Za polską duszę!
Za nasze płaszcze i kapelusze!

środa, 9 grudnia 2009

Potomek

Na przestrzeni naszych dziejów
Wielu było wielkich mężów.
Wielu było sławnych królów.
Wielu też wybitnych wodzów.
Wielu majstrów, harcowników,
Władców, szefów, kierowników.
Dyrektorów też bez liku.
I ich ważnych pomocników.
Byli prezesi i sekretarze.
A jacy byli, zaraz pokażę.
Był więc król Bolesław Chrobry.
Pierworodny synek Mieszka.
Wygnać Ody nie omieszkał,
Lecz Ottona pięknie przyjął.
Super żarcie z szafy wyjął.
Był Kazimierz Odnowiciel,
Co wygnany wnet powrócił.
Mocno się do pracy rzucił.
No i przeniósł nam stolicę
Z Wielkopolski do Krakowa.
Myśl to była całkiem nowa.
I był też Bolesław Śmiały,
Co kraj trzymał mocną ręką.
Ale przegiął trochę pałę.
No i wszystko wtedy pękło.
Biskup Staś mu się postawił.
No więc Bolek kraj zostawił
I na Węgry szybko zwiał.
Tam już z życia nic nie miał.
Był też Kazio Sprawiedliwy.
Dobrym gość był politykiem
I zasłużył się dla księży.
Dał im wszystko to, co chcieli,
Żeby jeszcze więcej mieli.
Więc cystersi go kochają
I w Wąchocku wychwalają.
I był też Kazimierz Wielki.
Co wymieniał z drewna belki
Na cegiełki i pustaki.
Król to był nie byle jaki.
Jeden z wielkich protoplastów.
I ostatni z rodu Piastów.
Lecz nie było w tej historii
Nigdy władcy tak wielkiego,
Jak dziś mamy z naszej łaski
Lecha Olka Kaczyńskiego!
Błyszczą mu oczy. Twarz mu jaśnieje.
Całą osobą swą promienieje.
A za nim niebo jest gorejące.
Więc pan Kaczyński sam jest jak słońce.
Zawsze się Lechu uroczo śmieje,
Dając nam wiarę, dając nadzieję.
Ileż wigoru, ileż humoru.
Ile kultury, ile honoru.
I jaka gracja, jaka polszczyzna.
Jak głową kręci w lewo i w prawo.
Jak się porusza swobodnie, żwawo.
I jaki uśmiech te usta mają.
Więc wszyscy Lechem się zachwycają.
Uśmierza kłótnie, wycisza spory.
I nie ma krzyków ni żadnych waśni.
I jest z nim prawo i sprawiedliwość.
A nam, Polakom, to jest jak w baśni.
Zawsze sukcesu on jest autorem.
I dla młodzieży wspaniałym wzorem.
Gdzie on tylko się pojawi,
Tam i sukces wnet się zjawi.
Sukces wielki. Niebotyczny.
I prawdziwie gigantyczny.
Niech wśród królów zajmie miejsce.
Ja się wcale nie wygłupiam.
Jemu miejsce się należy.
Identycznie jak psu zupa!
On jest z nami. A my z nim.
I tu urwał mi się film!

wtorek, 8 grudnia 2009

Owieczki

Wygłosił ojciec wielkie kazanie.
I w nim dobitnie wyraził zdanie,
Że księża piją, bo księża mogą.
Niech nie napawa to ludu trwogą.

Bo są owieczki. I są pasterze.
Tak ojciec mówi. No to ja wierzę.
Taki jest podział. I po co zamęt?
Niech tak zostanie. Na wieki. Ament!

Co wolno księdzu, miły rodaku,
Tego nie wolno tobie, prostaku!

Kara



Nie będę ukrywał, że dla mnie każdy mundurowy to idiota.
Stare polskie przysłowie powiada - za mundurem panny ze sznurem!
Coś w tym musi być!

Zbieracz

Nie sieje! Nie orze!
A zbiera! To może!
To może! To umie!
Lecz kto to rozumie?

Ten drogi koleżka
To w Toruniu mieszka!
I biedaków łupi!
Nie brakuje głupich!

Wiążą koniec końcem
I jeść co nie mają.
Ale zbieraczowi
Wszyściutko oddają!

Kocha ojciec kasę!
Bardzo kasę kocha!
Kiedy kasy ni ma,
To płacze i szlocha!

poniedziałek, 7 grudnia 2009

Szczyt



Jest spotkanie. I zabawa.
Szczyt kolejny. Super sprawa.
Szczytowanie. Zabawianie.
I klimatu zaklinanie!

Są panienki. Wolne chaty.
Dobrze mają delegaty!
Na wyjeździe za darmochę
Można się zabawić trochę!

Zwierzak

Krótkie łapki. Jakieś pierze.
Dziwne toto. Mówię szczerze.
Jakiś dziób jest. Dziwne miny.
To jest zwierzak? To są kpiny!

Czasem bredzi. Czasem cisza.
Marynarka jakoś zwisa.
Dziwna gęba. Dziwna głowa.
I raz jest, a raz się chowa.

Chytrość w słowach, gestach, minach.
Chytrość w myślach. Chytrość w czynach.
Knucie, szczucie, napuszczanie.
Połajanki, pouczanie.

Plucie jadem i jątrzenie.
Język żmii i bredzenie.
Dziwne zwierzę. Więc do klatki.
No i na tym koniec gadki!

niedziela, 6 grudnia 2009

Do Mikołaja!

Mikołaju Święty!
Pocałuj mnie w pięty!
A na drugi roz
Pocałuj mnie w nos!
Nic mi dziś nie dałeś!
Sam wszystko zabrałeś!
Sam se prezent kupię!
A resztę mam w ...!!!

Kraj lat dziecinnych




A przedszkole nic się nie zmieniło.

sobota, 5 grudnia 2009

Marsz

Nie ma smutku. Nie ma ciszy.
Słońce pięknie świeci.
Śmiech perlisty dookoła.
Maszerują dzieci.

Idą sobie. Maszerują.
Listy napisane.
Z tego worka Mikołaja
Każde coś dostanie.

Buzie mają uśmiechnięte.
Wcale się nie spieszą.
A z prezentów swoich marzeń
Wszystkie już się cieszą.

Choroba

Co mi loto? Co mi zwisa?
Jasiek pyto. To jo pisza.
PiS mi zwisa. Loto Lech.
Gdzie się zjawi - zaraz śmiech!

Teraz chory. Leży w łóżku.
Chleba zjada po okruszku.
I źródlaną wodę pije.
Ciężko się Lechowi żyje!

Tylko chlebek. Tylko woda.
Dzbana dzisiaj nikt nie poda.
Jest markotny. I się smuci.
Bo chce znów do zdrowia wrócić!

piątek, 4 grudnia 2009

Komisja

Już nie ma Zbysia. Nie ma Beatki.
Przegłosowani. Zabrali szmatki.
Tacy uczciwi. Tacy kochani.
I tacy prawi. Powszechnie znani.

Zbysiu. Beatko. Ja was żałuję.
I prawie płaczę. Łzy powstrzymuję.
Moje sierotki. Moje kochane.
Ja chyba we łbie mam porąbane!!!

A kto nie wypije ...




Aptekarz po kropli.
Na kredyt bankowiec.
A na sępa pije
Jakiś udziałowiec.
Brudzia piją sobie
Urocze bliźniaki.
Zawsze w czasie picia
Znajdą jakieś haki.
Geniusz po namyśle.
Do lustra fryzjerka.
A jak ma za dużo -
Potrzebna jest ścierka.
Higienistka czystą.
A hydraulik z rury.
Piją dostojnicy.
I piją też ciury.
Na umór piją dzielni grabarze!
Taka tradycja! Zwyczaj tak każe!
Kolarz pije w kółko.
Krawiec po naparstku.
Że aż z tego picia
Boli go nadgarstku.
Ichtiolog pod śledzia.
Jakub do Michałka.
Że aż z tego picia
"Przegina się pałka".
Kuba do Jakuba.
A lekarz na zdrowie.
Smaku tego picia
I wieszcz nie wypowie.
Pije mały. Pije duży.
No bo picie wszystkim służy!
Lunatyk księżycówkę
Wolno sobie pije.
I wrzeszczy przez okno:
Picie niech nam żyje!

czwartek, 3 grudnia 2009

Dyskusja

Wielka dyskusja o krzyżach.
U mnie wisiał orzeł bez korony, Gomułka, Zawadzki, Ochab, Spychalski.
Szkoła była pod wezwaniem Juliana Marchlewskiego.
A ulica była Jana Tyszki.
Pamiętam taki czas, kiedy na początku 1. lekcji o godzinie 8,00 wszyscy mówili świecką przysięgę - Ojczyzno nasza, Polsko Ludowa, tyś owocem walki i pracy...
Krzyża nie było.
I co?
I nic!
Do końca liceum chodziłem na religię.
Do tej pory mam wszystkie świadectwa z katechezy od I klasy szkoły podstawowej do IV klasy liceum.

Rada

Bo Zespół już jest. A będzie Rada.
Bo dobra rada zawsze się nada.
W niej pełno mędrców. Sami gieroje.
Będą dyskusje. I będą boje.

Będą pomysły i postulaty.
I same gwiazdy. Wielkie formaty.
A osób będzie coś ze 30.
Więc Wielka Nelly też się tam zmieści!

Joanna Krupa

Panie Kuźniar.
Napisałem, że mnie to zdjęcie nie oburza, bo Bóg stworzył Ewę nagą.
A Pan czyta, że mnie oburza.
Niesamowite!

Rocznica

Jedzie Lechu z daleka.
Na nikogo nie czeka.
Gdzie ty jedziesz, prezydencie?
Do cesarza. Na audiencję.

To nic z tego, panie Lechu.
Pewnie nie jest ci do śmiechu,
Ale cesarz bardzo chory.
Pod oczami wiszą wory.

Wielki katar, bardzo kaszle.
Bierze leki i na maśle
Tylko zupkę sobie pije.
Ledwo dyszy, ledwo żyje.

Żałujemy. Wielka strata.
Przyjedź znowu za dwa lata!

Pisałem 03.12.2008.

środa, 2 grudnia 2009

Choroba



Jest u siebie. Nie w szpitalu.
Więc Polacy wszyscy w żalu.
Tam tabletki, tam zastrzyki.
Tutaj małpki, tu tuńczyki.
Grypa świńska czy drobiowa?
Kiedy wróci znów do zdrowia?
Wracaj do nas. Wracaj, Lechu.
Smutno jakoś. Ni ma śmiechu.
My czekamy. My tęsknimy.
Kiedy znów cię zobaczymy?

Krzyże

Czy w miejscu śmierci robotnika też stanie krzyż, aby rodzina mogła przynosić tam kwiaty i zapalać znicze?
Myślę o wypadku na budowie Stadionu Narodowego.
Dlaczego osoby, które poniosły śmierć nie na drogach, mają być dyskryminowane?

Plany



My pozyskamy. My rozszerzymy.
Polskę na głowie wnet postawimy.
Zlikwidujemy i zapewnimy.
Bo mamy Zespół. Wszystko zrobimy.

My przywrócimy. My podniesiemy.
Bo plan genialny wszystkim dajemy.
My patologie wszelkie zniszczymy.
I będzie lepiej. Wszystko zmienimy.

Prezes tak mówi! Takie ma zdanie!
Słuchaj prezesa, durny baranie!

wtorek, 1 grudnia 2009

Kpiny



Ty tak się starasz. Dla nas pracujesz.
Ni sił, ni zdrowia nam nie żałujesz.
Dyskryminacja? To chyba kpiny!
Lecz nic się nie martw! My zapłacimy!

Polański Roman

Skoro Polańskiemu brakuje pieniędzy na kaucję, to może polscy artyści mu finansowo pomogą?
Słowa poparcia nic nie kosztują.
Ale gdyby się na niego zrzucili, to pewnie bardziej bym uwierzył, że tak bardzo go kochają i szczerze popierają.

Cugle

Bo czasem musisz szarpnąć cuglami!
Użyć bizuna i użyć bata!
Gdy do porządku trzeba przywołać
Osła, co miesza! Osła - furiata!

Po lekturze bloga Janusza Palikota.

Żale

Już nie będę prezydentem.
Takie wpadki! Takie gafy!
Jak ja ludziom spojrzę w oczy?
Lepiej schowam się do szafy!

Irasiady, Borubary.
Reklamówki, krótkie listy.
Nawet miejsca się myliły.
I ten język mój ognisty!

Bo ta Anna i ta Ela.
Te Piotrusie i te pióra.
I ten Marek, i ten Michał.
Nawet mnie dziś cierpnie skóra!

To odchodzę. Idę sobie.
Będę cicho siedział w szafie.
Ktoś mnie do niej zaprowadzi.
Bo ja nie wiem, czy sam trafię!