wtorek, 31 sierpnia 2010

Obchody

"Są w Ojczyźnie rachunki krzywd."
Nie przekreślą ich żadne obchody,
Żadne wieńce, wiązanki, bukiety,
Ni oklaski, ni żadne wywody!

Lecz dzień szczególny dzisiaj tu mamy.
Kiedyś szansa została nam dana.
Umieliśmy z tej szansy skorzystać,
Więc dziś wspólnie wypijmy szampana!

Upał,
Urlopy,
Sierpniowe dni,
Gdy wszyscy razem radośnie szli
Przez polskie sioła,
Przez polskie grody,
Gdy nam zaświtał tu brzask swobody...

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Archiwum 10.06.2009.

Kaczyński. Ziobro. Walka czy zgoda?
O pojedynku to będzie oda.
Rycerski będzie tu pojedynek
Tych obu z PiS-u ważnych jedynek.

Więc pojedynek! Już depczą ziemię,
A Zbysio wali prezesa w ciemię.
Zachwiał się prezes, ale wytrzymał
I pola jemu dzielnie dotrzymał.

Wali na odlew prezes go w oczy
I tym Szeryfa całkiem zaskoczył.
Lecz się otrząsnął Zbysio wspaniały,
Chociaż od ciosu wyszły mu gały.

I jak nie walnie w ucho prezesa,
Aż się zaśmiała ich giermków rzesza.
Wtedy mu prezes w nery dowalił.
Zachwiał się Zbychu, krocze ocalił

I się odwinął, i wali w szczękę,
Łapie prezesa za drugą rękę
I ją wykręca na wszystkie strony.
Prezes już bardzo jest poraniony!

Gniewem straszliwym oczy zawrzały,
Zatrząsł się prezes ze złości cały,
Grymas paskudny wykrzywił usta,
Blady się zrobił prezes jak chusta!

I tak się walą po łbach debile,
I nie przestają nawet na chwilę!
Na koniec moje prywatne zdanie:
Wcale nie wierzę w ich pojednanie!

niedziela, 29 sierpnia 2010

Potłuczone

Ela, Marzenka i dwie Beatki,
Nowy makijaż i nowe szmatki.
Lecz w głowach pusto, rozumu nie ma,
Więc, co powiedzą, to tylko ściema!

Bredzą i plotą androny różne,
Czasem poprzeczne, czasem podłużne,
Fiksacja w głowach, w oczach fiksacja,
Każde ich słowo czysta dewiacja!

Wzorem ich Ania, Boska Aneczka,
Która bredzenie ma w krwi od dziecka.
Na niej się pewnie wzorują one,
Więc wszystkie bredzą jak potłuczone!

sobota, 28 sierpnia 2010

Bezsilność

Bezsilny Kościół, bezsilne państwo,
Wszędzie króluje dziś sobiepaństwo.
I milczy biskup, i harcerz milczy,
Choć na ich słowa apetyt wilczy

Rośnie w narodzie. Lecz strach ogromny,
Więc wszyscy wody w usta nabrali.
Czasem gdzieś tylko szept się pojawi.
Każdy się boi - duzi i mali.

I wszystkim ręce ktoś mocno związał,
Gęby zakleił im ktoś plastrami,
Więc jest anarchia i jest bałagan,
A krzyż wciąż stoi pomiędzy nami.

On już nie łączy, on tylko dzieli
Polki, Polaków, starych i młodych,
A wszystkie piękne poprawne gesty,
To nic innego jak lanie wody!

piątek, 27 sierpnia 2010

Ciebie brak




Prezes się schował. Prezesa ni ma.
Mija już lato, niedługo zima,
A on się schował. Wszyscy czekają,
Chodzą jak struci, łzy ocierają.

Lecz on pracuje. Pisze w południe,
Prawie nic nie je, więc w oczach chudnie,
W nocy pracuje i plany tworzy,
W nocnym szaleństwie z bratem gaworzy.

Nie ma willi w Klarysewie,
Więc gdzie indziej robi plany,
Bo z genialnych swych pomysłów
Prezes u nas dobrze znany.

Do ataku się sposobi,
Już przymierza twarze nowe,
Jest jak brzytwa, w oczach ogień,
Pewnie plany już gotowe.

Zaczekamy. Się pokaże
I objawi nowe twarze,
Nowe wizje, debilizmy,
Idiotyzmy, kretynizmy!

czwartek, 26 sierpnia 2010

Zwykłe wiejskie ciule



Niezapomniane słowa Józefa Nalberczaka.

Ręce umyli, kpią ze wszystkiego
I sianem tylko się wykręcają.
Krzyż nie ich sprawa, więc mętnie bredzą,
Bo co innego na głowie mają.

Kasa i władza, majątki, ziemia
Dla nich się liczą. To rzeczy sedno!
A sprawa krzyża całkiem im wisi
I co z nim będzie - wszystko im jedno!

Drogę wskazują, szlak wytyczają,
Wszystkich dokoła wciąż pouczają,
A w oku wielkie jak dęby belki!
Lecz wciąż szczekają czarne kundelki!

środa, 25 sierpnia 2010

Przysłowie



Ruszyło cielę ogonem!
Machnęło i koniec:)

Mareczek

Nic się nie bał i wyje...!
Walnął prawdę prosto w oczy!
Bo jest dzielny, przenikliwy
I nikt jemu nie podskoczy.

To Mareczek! Szczera dusza!
Prosto z mostu tak powiedział.
Szczere myśli, szczere słowa,
Żeby prezes się dowiedział,

Że jest tępy, że jest gupi,
Że tej twarzy nikt nie kupi,
Że jest kiepsko, z bidą nędza,
Że on partię w kanał wpędza.

Dodał myśli błyskotliwe,
Dodał uśmiech, trochę kpiny,
Był też sarkazm i ironia,
No, i beczka wazeliny.

Lecz myślący trochę ludzie
Wiedzą o tym od lat wielu,
Że jest prezes pomylony,
Mój pogięty przyjacielu!

wtorek, 24 sierpnia 2010

Miłość

Księża wciąż pracują
I pomysły mają,
Bo się dla narodu
Ogromnie starają.

Narodu słuchają
Od rana samego,
Bo oni kochają
Każdego bliźniego.

Kochają bliźniego
I kasę kochają,
Z lewa oraz z prawa
Pieniążki ściągają.

Nie mają skrupułów,
Biorą renty, datki
Od miłej babuni,
Od samotnej matki.

Ojczyznę kochają
Ponad inne kraje,
Bo miła Ojczyzna
Też kasiorkę daje.

Szerokim strumieniem
Zewsząd kasa płynie,
Więc miłość księżowska
Nigdy nie przeminie!

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Świrusy są wśród nas



Głupich nie sieją,
Rodzą się sami,
Chodzą po świecie
Pomiędzy nami.

Bredzą wieczorem
I bredzą rano.
Nic nie poradzisz.
Bo w głowie siano!

niedziela, 22 sierpnia 2010

Dworce



Trele, morele i duperele,
Dworców jest w Polsce ogromnie wiele.
Wszystkie paskudne, wredne, cuchnące,
A toalety strasznie śmierdzące.

Farba odłazi i tynk z sufitu.
Takie są dworce - wszystkie do kitu.
Wszystko się lepi i smród paskudny
W płuca się wdziera. Aż oddech trudny.

Syf i malaria, kiła, mogiła.
Ta woń fatalna cię oblepiła
I idzie z tobą. W nosie ją czujesz.
Nie trzeba prochów. Już odlatujesz!

sobota, 21 sierpnia 2010

A ja lubię słuchać tego debila po prawej:)

Żurek

Na zakupy, po towary
Idzie młody, idzie stary.
Na zakupy pędzą wszyscy.
Pędzą obcy, pędzą bliscy.

Ciach, ciach, ciach i pietruszeczka,
Kartofelki, marcheweczka.
Będzie żurek. Dziś sobota,
Więc na żurek jest ochota.

Jest kiełbaska, mięsa trochę,
Żurek zrobisz za taniochę.
Będą żurku pełne gary
I ucichną wszelkie swary.

Polski żurek wyśmienity!
Jest wyborny, pyszny, syty!
Żurek smaczny, żur wspaniały
Niech jednoczy naród cały!

piątek, 20 sierpnia 2010

Rodzina

Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina.
I dumny pan sędzia, i dobra sędzina,
Związkowiec, polityk, doktorki, doktory.
Lecz każdy w rodzinie poważnie już chory.

Są zwidy, olśnienia, lecz tęga jest mina,
Bo nie ma świecie jak nasza rodzina!
Gorączka, bredzenie i częste omamy,
Lecz naszej rodzinie my zginąć nie damy!

I jacyś harcerze, lewica, prawica
I słowa biskupa, co tłumy zachwyca.
Pomysły na pomnik, protesty dokoła,
Lecz "Idźmy do przodu" już nikt tu nie woła.

Rocznice, wojenki, podziały i kpiny,
I jakieś pół litra, ciut amfetaminy.
I nie ma znaczenia, że wciąż rozrabiamy,
Bo wszyscy w rodzinie się bardzo kochamy!

czwartek, 19 sierpnia 2010

Dary

Piękna nasza Polska cała,
Piękna, żyzna i niemała!
Lecz gdzie kopniesz - jakaś granda!
Wszędzie wkoło jedna banda!

Banda w sejmie i w kopalni.
Także w stoczni i w drukarni.
I na drogach, i w rolnictwie,
W służbie zdrowia i w hutnictwie.

Także w armii i w rodzinie,
W miastach, we wsiach i we młynie,
I w przemyśle, i na Wiśle.
I jest wszędzie - mówiąc ściśle!

I pod krzyżem, przy tablicy
I w kościele, i w kaplicy.
Z orczykami i z widłami,
Z różańcami, z pochodniami.

Sami bandę tę tworzymy,
Sami sobie się dziwimy.
Czerep rubaszny, lecz jaka dusza!
Ta nasza dusza narody wzrusza!

Nasze wartości światu niesiemy!
I nieść będziemy! I nie spoczniemy!
Świat na nie czeka! Więc my mu damy
Wszystko najlepsze, co w Polsce mamy!

środa, 18 sierpnia 2010

Jak to miło w ciepły sierpniowy wieczór zobaczyć Jadźkę



Szkoda tylko, że obok nie ma Krzemińskiego.

A to Polska właśnie

Kto tutaj traci, a kto zyskuje,
Kto jest bez grzechu, a kto jest ...?
Nienawiść, mściwość i połajanki,
Zawiść i chytrość, i przepychanki.

I nowe twarze, i nowe szaty,
Nowi geniusze, stare wariaty.
O siebie samych wcale nie dbają,
Bo dla narodu wciąż się starają.

Jakieś wywiady, ciągle są w tiwi.
Ja już przywykłem, mnie to nie dziwi.
Takie zabawy - nasze, ludowe,
Bo już upadli wszyscy na głowę!

Już po stolicy gówna latają,
Na wszystkie strony ten smród się niesie,
Debil z kretynką stoją pod krzyżem,
A rozum zasnął głęboko w lesie.

A mnie się marzy spokój, porządek
I przede wszystkim zdrowy rozsądek.
Głowy z klepkami wciąż mi się marzą.
Może i tutaj kiedyś się zdarzą.

Ile lat czekać? Upłynie życie.
Lecz o tym właśnie ja marzę skrycie.
Czy się doczekam? Płonne nadzieje!
Prędzej me prochy wicher rozwieje!

wtorek, 17 sierpnia 2010

Dola

Idzie jesień. Lecą liście
I za oknem jakoś mgliście.
Nie ma ptaków, nie ma dzieci,
Słońce coraz słabiej świeci.

I wciąż leje. Mokre drzewa.
Pewnie znów się niebo gniewa.
Zachmurzone, złe, ponure.
Pewnie znowu da nam w skórę.

Tylko czekać, aż gdzieś walnie
I się skończy znów fatalnie.
Domy, wioski, szkoły, pola.
Widać taka nasza dola.

Wichry świszczą, wichry grają,
Drzwi stodoły już latają.
Obok nich w powietrzu dachy,
Płoty, krzaki, jakieś blachy.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Mieszacz

Dzielił za życia, po śmierci dzieli,
Pewnie nie lubią go tam anieli.
Pewnie tam miesza, jak tutaj mieszał:
Jednych napuszcza, innych ośmiesza.

Pewnie od "dziadów" wszystkich wyzywa,
Pod bohatera też się podszywa
I włazi wszędzie, wszędzie się wpycha
I gra na nerwach, choć ledwo dycha.

Choć ledwo dycha, listy sporządza,
Innych od wiary całkiem odsądza,
Kręci i zwodzi, i bałagani,
I wszystkich ciągle za wszystko gani.

Taka strategia. Bo ma już plany.
Lecz ktoś się wkurzy i anioł znany
Rzeknie mu krótko: spadaj stąd, chłopie.
I go z powrotem do nas wykopie!

niedziela, 15 sierpnia 2010

Niedziela

Rano słuchałem pajaca Poradę, który mi od chamów wymyśla.
Wracam i słucham pajaca Kajdanowicza.
Ale się tvn24 ścioprało!
Poza tym.
Skoro harcerze zaczęli zabawę, to ich zasranym obowiązkiem jest ją zakończyć.
Zabrać zabawki, ładnie zagrabić piasek w piaskownicy i iść na podwieczorek.
Ale nie! Oni zabrali dupę w troki i poszli pielgrzymować do Częstochowy i już o postawionym przez siebie krzyżu wcale nie chcą rozmawiać.
I tak mi minęła niedziela:)

Rzeczy

Zostają rzeczy, odchodzą ludzie
I nic ze sobą nie zabierają.
Wszystko zostaje w szafach i w kufrach,
Choć o to wszystko tak zabiegają.

Książka, torebka, stary zegarek,
Jakaś apaszka, z winylu płyta,
I klucz do zamka, którego nie ma.
I nabazgrany na kartce cytat.

Zużyta łyżka, pęknięty wazon
I stare zdjęcie jako zakładka.
A gdzieś w szufladzie pod papierami
Jest zapalniczka mego pradziadka.

Rzeczy kochane, tak bliskie sercu,
Czasem wzruszają, a czasem śmieszą.
Zaklęta w rzeczach pamięć o ludziach.
Więc one dzisiaj me oczy cieszą.

sobota, 14 sierpnia 2010

I hopaj siup!




Lech na Wawelu, ksiądz na ambonie,
A prezesowi wieniec na skronie.
Krzyżyk i kółko, krzyże i koła,
"Niech żyje Polska" - ktoś znowu woła.

Idą ci z lewa, idą ci z prawa,
Znowu pod krzyżem super zabawa.
Sztandary, pieśni, "Bogurodzica".
Taka impreza to mnie zachwyca!

Lewi Polacy, jakiś faszysta,
Obok dziewoja bardzo soczysta,
Prawi Polacy, poszukiwany,
Ktoś modły wznosi, inny naprany.

Przy krzyżu to jest niezła zabawa:
Jaja na twardo, gorąca kawa,
Pieśni, różańce, jakieś tobołki,
A wokół krzyża z pieśniami kołki.

Kołki, kołeczki, krzyże, krzyżyki.
Wszystko to razem - daje wyniki.
Więc są kamery i mikrofony
I każdy mówi tekst wyuczony:

Był bohaterem, godnie, z godnością,
Wszystkich otaczał wielką miłością,
Był mężem stanu i wszystkich kochał,
Nad dolą ludu płakał i szlochał.

Nikt ich nie ruszy, bo mocnych nie ma,
A konsultacje to zwykła ściema.
Bo kołki rządzą, kołki panują,
Kołki stolicę nam demolują.

I hopaj siup, i tra la la,
I jakoś to życie nam leci.
Za sznurki gdzieś pociąga ktoś
I tańczą Polacy jak dzieci!

piątek, 13 sierpnia 2010

Wrażenie

Mam dziwne wrażenie, że kupując pół litra, powinienem się skonsultować z rodzinami ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.

Bracia w czerni



Czarne sukienki, a w głowie sieczka,
Język ich mętny i ezopowy.
Już się zebrali i uradzili,
I teraz mają znów pomysł nowy.

Trzeba krzyż przenieść, ale nie siłą.
Trzeba rozmawiać i przekonywać,
Trzeba modlitwy i serc otwartych.
Krzyża nie wolno sobie wyrywać.

Brednie, androny i banialuki,
Szczyty głupoty i dziarska mina.
Tak braciszkowie się popisują.
Ja powiem krótka - draka i kpina!

czwartek, 12 sierpnia 2010

Nie ma i już!

Nie ma na całym świecie takiej ilości platyny, złota, srebra i szlachetnych kamieni, aby postawić monument, który by godnie, podkreślam - godnie, upamiętniał wielkiego bohatera i męża stanu, jakim był Lech Kaczyński.

Tablica



W trakcie uroczystości przez megafon wołano: hańba, hańba, hańba...
Była już mowa o zastrzeleniu i wypatroszeniu.
Ja uważam, że można kolejność odwrócić.
A Miecugow to jest kawał ...:)
Bidoka nikt wcześniej nie poinformował.
Według jednego oszołoma tablica jest w porządku, tylko sposób jej odsłonięcia mu się nie podoba.
Według innej oszołomki zła jest i tablica, i sposób jej odsłonięcia.
Trzeba ich pytać pojedynczo, a nie w grupie:)
I wtedy by się okazało, że ile oszołomów, tyle różnych zdań. A może i więcej.
Przecież to są Polacy.
Gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania.

Patronat

Wnet i Jadwiga nam się pojawi,
Naród zjednoczy i naród zbawi.
Ona Polaków wszystkich zjednoczy,
Bo tej Jadwidze nikt nie podskoczy.

Przewodzić będzie. Na czele stanie
I za nią pójdą panowie, panie,
Ojce i matki, babcie i wnuki,
Pójdą geniusze i pójdą tuki.

Gromadzi Polak już materiały.
Do pracy staje duży i mały.
Bo są już plany. Lej fundamenty!
Kto nie jest z nami - będzie przeklęty!

Już poświęcone nasze łopatki,
Nasze zamysły, nasze manatki.
Święte są nasze kilofy, młotki,
Święte są kielnie, święte wywrotki.

My mamy wizję, zadanie mamy,
Więc tu Lechowi pomnik stawiamy!
Tu przed Pałacem ten pomnik stanie
I nie pomoże żadne płakanie!

środa, 11 sierpnia 2010

Mąż stanu psychicznego

Od norm odbiega ten stan psychiczny,
Więc bełkot jego jest idiotyczny.
Bredzi i plecie różne androny.
Chyba dotarło, że jest skończony.

Maluszek taki, krótkie porteczki,
Więc osobiste robi wycieczki.
Raz się pojawia, potem zaś znika.
Na punkcie władzy facet ma bzika.

I nosem kręci, gębę wykrzywia,
Na rzeczywistość całą wydziwia.
Tak być nie miało. Miał być w Pałacu.
A teraz bidok skomle na placu.

Znów twarz swą zmienił i zmienił skład,
Bo blady strach mu na gębę padł.
Tam są te lochy, segregatory,
A w nich z gryfami jakieś potwory.

Ktoś dokumenty weźmie, otworzy
I wszystkie karty na stół wyłoży!

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Wieczór przed akcjami

On mógł być menem. Menelem został.
Znowu wyzwaniu prezes nie sprostał.
Znów twarz zacięta, znów pluje jadem,
Bo do Pałacu za końskim zadem

Się nie dostanie. Więc żal go ściska
I pod Pałacem robi igrzyska.
Zbiera posiłki, zbiera plakaty.
Już pod tym krzyżem same wariaty

Wznoszą modlitwy za duszę Lecha.
A tłum przechodzi i się uśmiecha.
Miłe uśmieszki, ręką machanie.
Co dzisiaj w nocy tutaj się stanie?

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie.
W nocy wiec się tu odbędzie.
Będzie prześmiewczy i pokojowy,
Bez prowokacji, lecz wystrzałowy.

Będą gadżety, będą kostiumy,
Przy samym krzyżu zaś staną tłumy.
A wczesnym rankiem klub PiS się zjawi
I wszystkim prawdę prezes objawi!

A potem znowu manifestacja,
Słowa popłyną, będzie owacja.
I będzie fajnie znów dziesiątego.
Ruszaj pod Pałac, drogi kolego!

Bo będzie cyrk tam z powodu krzyża,
Będzie zabawa, będzie siurpryza.
I będą śpiewy, i będą krzyki,
Będą proporce i proporczyki.

A gdzieś tam w lesie, gdzieś na moczarach,
Gdzieś w mateczniku, gdzie mądrość stara,
Słychać przysłowia znanego dźwięki:
Nie dawaj palca - nie zechcą ręki!

Troski



Gdyby się nie zabił brat,
Pewnie żyłby ze 100 lat.
Cały czas by był w Pałacu.
Jego pomnik zaś na placu

Zamiast księcia stałby sobie.
Teraz się przewraca w grobie,
Bo w Pałacu Komorowski.
Więc kolejne znowu troski.

Ciągłe troski i zgryzoty,
Już do życia brak ochoty.
Został mu się jeno sznur
Lub pokutny jakiś wór!

niedziela, 8 sierpnia 2010

Wyznanie

Już nie będę prezydentem.
I prymasem nie zostanę.
Tak się staram, tak pracuję,
Ale życie mam przesrane.

Więc mi szajba już odbija,
Jakieś głosy słyszę w głowie.
Wszyscy na mnie psy wieszają.
Nic miłego nikt nie powie.

Już mi też na dekiel bije
I na łeb mi mocno wali.
Dobrze, że obrońcy krzyża
Stoją tam, gdzie wcześniej stali.

Pójdę do nich z dobrym słowem.
Zjawię się tam dziesiątego.
Rękę podam, pocałują,
Ja uściskam zaś każdego.

Oni mnie tam przywitają.
Dadzą chleba, dadzą soli.
Ja im za to szczerze powiem,
Co naprawdę tak mnie boli.

Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!
Wszyscy oni jedna mafia!
Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!
I dlatego szlag mnie trafia!

sobota, 7 sierpnia 2010

Czuję, że będę często to przypominał

Przy sobocie po robocie



Wyszli, stanęli i powiedzieli.
Jasno wskazali, gdzie licho siedzi.
U mnie słoneczko, Lechu na stole.
No, więc pier... ich wypowiedzi!

Twarze

Też pomnik



Na ośle siedzę, kanapki mam
I wszędzie sobie sam radę dam!
Książę to pestka! Książę to pchła!
Mogę poczekać roczek lub dwa.

Gdy nie dam rady, pomoże brat.
I wnet się dowie już cały świat,
Że mnie się miejsce tutaj należy.
Niech się Bronkowi włos na łbie zjeży!

Mam kapelusik, a Józek nie.
Więc Józek znosi ten upał źle.
Ja sobie radzę, bom strateg znany,
Geniusz wielbiony i podziwiany!

Brat niech literki także odkuje,
Bo książę Józef mi nie pasuje.
Ja tu się liczę. Mnie znają wszyscy.
Znają i obcy, znają i bliscy!

I taki pomysł w swej głowie mam,
Że na cokole zostanę sam!
I tylko dla mnie pieśni, wiwaty,
Dla mnie modlitwy i dla mnie kwiaty!

piątek, 6 sierpnia 2010

Pomnik



Dla Lecha pomnik.
Kopiec dla niego.
Bierz się do pracy,
Miły kolego!

Zbudujemy pomnik wielki.
Weźmiem jakieś stare belki,
Trochę gliny, trochę słomy.
Będzie pomnik jak te domy.

Weźmiem szmaty i butelki.
Będzie pomnik bardzo wielki.
Stare weźmiem też opony,
Z perfumerii zaś flakony.

I na kopcu postawimy.
I świat cały zadziwimy.
I uczcimy bohatera.
I niech innych zazdrość zżera!

Patriotyzm codziennego trudu

"Oto jest nasz dzień codzienny,
nasze małe budowanie,
trud uparty i niezmienny,
nieustanne kształtowanie.
Słońce wschodzi i zachodzi,
drzewa kwitną, liście ronią,
my strumień rzeczywistości
kształtujemy własną dłonią.
Jesteśmy cząstką w zespole,
z niego płynie nasza siła -
żeby chleb leżał na stole,
a pracom lampa świeciła."

"Bo nie jest światło, by pod korcem stało,
Ani sól ziemi do przypraw kuchennych,
Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy - praca, by się zmartwychwstało."

Chociażby segregowanie śmieci:)

Krótko

Nie ma się co rozwodzić.
PiS to hołota.
Od samej góry po sam dół.
W tym się moim zdaniem mieści istota.
Wszelkie błyskotliwe posty i komentarze, bardziej lub mniej urocze rymowanki, bardziej lub mniej śmieszne wierszyki, głębokie analizy, poprawne artykuły i ośmieszające rozprawki to tylko dodatek. To tylko mnożenie słów na temat tego jednego wyrazu. Udowadnianie i przekonywanie, że dziś jest piątek.
PiS należy zniszczyć wszelkimi możliwymi w demokratycznym państwie środkami.
Od wielu miesięcy piszę, że jeśli chce się zrobić porządek na podwórku, po którym biega wściekły pies, to trzeba zacząć od psa.
I tyle.

Zimny Lech

Ponad wszystko zimny Lech!
Pij go często - będzie śmiech.
Będzie śmiech, zabawa będzie.
Zimny Lech niech płynie wszędzie!

W każdym domu zimny Lech.
Wtedy cię ominie pech.
Lech odtrutką na głupotę,
Na debilizm, na ciemnotę.

Niech Lech płynie poprzez kraj,
Czy to luty, czy to maj.
Twoje życie Lech osłodzi.
Pijcie Lecha - starzy, młodzi!

Lech umili twoje życie.
Pij go jawnie - a nie skrycie.
Pij na polu, pij na drodze,
Na balkonie i w gospodzie.

Lech to znana w świecie marka.
Pij za Elę, pij za Jarka.
Pij za Antka, pij za Nelly.
Żeby ich już diabli wzięli!

Na pohybel toast wznoś.
Pij go dziennie im na złość.
Niech ich pognie, niech ich skręci,
Skoro tacy są rąbnięci.

Zimny Lech jest taki miły.
Lech do walki da ci siły,
By z głupotą się rozprawić
I na maksa się zabawić!

czwartek, 5 sierpnia 2010

Kwiat narodu

Koń

I parsknął śmiechem koń księcia pana.
Naród zobaczył. Ten Szczep Piastowy.
Wrzaski i krzyki, jakieś modlitwy,
Beżowy beret gdzieś moherowy.

Krzyże dębowe i krzyże z brzozy.
Krzyżyki małe i krzyże duże.
Ponad narodem zaś się unosi
Nienawiść wściekła w obłędu chmurze.

Płyną modlitwy i pieśni płyną.
I "Zdrowaś Mario", i "Ojcze nasz",
"Boże, coś Polskę" i "Nie zginęła".
I "Wara wszystkim! Ten krzyż jest nasz!"

I "Kto nie z nami - ten Judasz, świnia".
I "Brońcie krzyża", i "Okupacja".
"Tutaj jest Polska. Tutaj jest naród.
Tutaj prezesa święta jest racja".

"Jarosław, Jarek, niech wódz nam żyje".
Obłęd, fanatyzm i wściekły wzrok.
Taniec obłędny, taniec chocholi.
I, jak wódz każe, równają krok.

"My bronim wiary. My bronim krzyża.
Inni z Gestapo, inni z SS.
My bronim Polski. My mamy rację.
Kto nie za krzyżem - ten zwykły pies".

Nienawiść w oczach, piana na ustach.
To Polska właśnie. Tak tu się dzieje.
Kpina tu z prawa i kpina z krzyża.
Zgody nie będzie. Więc koń się śmieje!

środa, 4 sierpnia 2010

Gwałt niech się gwałtem odciska

Mały, nadęty, jadem ziejący,
Z prawa i z prawdy codziennie kpiący.
Maluch złośliwy, wredny, pogięty
I takie same jego agenty.

Nadęty bufon i rozrabiaka.
I cała taka jego jest paka:
Antek, Beatka, Jacek, Marzenka,
Achim i Zbysio, Nelly, co stęka.

Polki, Polaki, matki i ojce,
Jakieś pogięte bardzo mołojce.
I "Zdrowaś Mario" i "Ojcze nasz"!
Wziąć ich za pyski, wziąć ich za twarz!

Dorżnąć tę hydrę, dorżnąć te hordy
I już nie patrzeć na wredne mordy.
I już nie słuchać bełkotu tego!
Tak ja to widzę, miły kolego:)

wtorek, 3 sierpnia 2010

Mało brakowało. Chybił.

Przerażająca wizja

I tyle:)

Harcerstwo schodzi na psy

Chyba nadal w harcerstwie jest taka sprawność jak "tropiciel".
Więc dziwi mnie, ze do tej pory nie udało się wytropić pomysłodawców i realizatorów postawienia krzyża przed Pałacem.
Poza tym, dlaczego harcerze do tej pory nie doprowadzili do poświęcenia krzyża?
Do dupy z takim harcerstwem - nie wiadomo, kto zaczął i nie wiadomo, kto miał skończyć!
Nie wiadomo, kto powiedział "a" i nie wiadomo, kto miał powiedzieć "z".

Antoni



Winnych wskazał nam Antoni.
On od ostrych słów nie stroni.
Z nozdrzy mu buchała para,
Bo się Antek bardzo starał.

Wszystkich wskazał po imieniu.
Nawet tych, co chcieli w cieniu
Gdzieś tam w lesie ukryć się.
Teraz będzie z nimi źle!

Zaraz ich pokazał zdjęcia.
Brzmiały słowa jak zaklęcia!
Wszystkich równo wypunktował,
Swych wysiłków nie żałował.

Telebimu nawet użył.
Dla prezesa się zasłużył.
Prezes dał mu więc buziaka,
Bo prezesa rola taka.

Mocno wzruszył się Antoni,
Z oczu popłynęły łzy.
I pod nosem szepnął cicho:
Mój prezesie, mój, ach, ty!

Potem zaś pociągnął nosem
I przemówił mocnym głosem.
I przypomniał zdanie znane:
JUŻ ZADANIE WYKONANE!

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

25.07.2009r.

http://www.tvn24.pl/1,251,24,59008136,157687012,2119702,0,forum.html

Obserwacje

Wszyscy Polacy to złodzieje.
Polki oczywiście też:)
Jechałem pół godziny autobusem.
W tym czasie do autobusu wsiadło 10 matek z wózkami.
Żadna nie skasowała żadnego biletu.
Jest możliwe, że każda miała bilet miesięczny na siebie i na wózek.
Ale to mało prawdopodobne.

Kamikadze

Kamikadze i bushido.
Za plecami nędza z bidą.
Nędzę w sukces przekuć trza.
Prezes sposób na to ma!

Już bohater jest z miernoty.
Wszelkie on posiadał cnoty!
Prawy, miły, sprawiedliwy,
Strateg wielki i mąż tkliwy!

Wszyscy szczerze go kochali!
I ci wielcy, i ci mali!
Przed wrogami się nie chował!
Więc na Wawel powędrował!

niedziela, 1 sierpnia 2010

Słucham i się zastanawiam

Czy mam prawo zwrócić na ulicy uwagę "kurwującym" dziewczynkom?
Być może w ten sposób naruszę ich godność osobistą, podmiotowość i swobodę wypowiedzi?
A one zaraz pobiegną szukać policjanta, żeby mu powiedzieć, że je molestuję.
Więc jednak ... niech sobie "kurwują"!

Niedziela

A życie płynie i pustki nie ma.
Czasem wiadomość jak jakaś ściema.
Ale to prawda. Prasa donosi,
Echem szerokim wieść się roznosi.

TIR się z szybowcem niedawno zderzył.
Gdybym nie widział, bym nie uwierzył.
Latają TIR-y i samoloty,
Drzwi od stodoły i inne gnioty.

W domu latają ciągle talerze,
Za piłką lata ktoś na spacerze.
Wszyscy latają. Facet, kobita.
Latanie w modzie. Wiem to i kwita!

Ktoś tam na rondzie auto parkuje,
Więc już mandacik dlań się szykuje.
Drodzy panowie, szanowne panie.
Sprawą poważną jest parkowanie.

Nie na przystankach i nie pod wiatą,
Nie na straganie z jakąś sałatą.
I nie na schodach, w przejściu też nie.
Bo się dla wszystkich to skończy źle.

W GROM-ie są spory. Honor, Ojczyzna.
A niech pan patrzy, jaka tu blizna!
Już nie pamiętam, skąd się tu wzięła.
Może dziewczyna jakaś mnie dźgnęła.

Sierpień, wakacje i wolny czas,
Więc wszystkie troski poszły już w las.
Ciepło i słońce, plaża i woda.
Na politykę czasu dziś szkoda!