niedziela, 28 lutego 2010

Kandydat



Drogi Ludwiku. Ja to się cieszę.
Z gratulacjami ochoczo spieszę.
Jesteś aktywny. Dorobek masz.
No i do tego ta miła twarz.

Te twe wywody. Te miłe słowa.
Polska na ciebie już jest gotowa.
Naród na ciebie, Ludwiku, czeka.
Startuj w wyborach. Startuj. Nie zwlekaj!

Przeróbki

Każda jest inna. I każda ta sama.
Sprawa od wieków powszechnie już znana.
Lecz dziś jest inaczej. Bo dziś są programy.
Jest także Photoshop ogólnie już znany.

Więc panie cnotliwe i panie rozwódki
Już stoją w kolejce, by zrobić przeróbki.
Więc retusz i błyski. I wszystkie krągłości.
Można zmienić ciało, można zmienić kości.

Można zmienić oczy. Można zmienić uszy.
Obraz tak zmieniony każdego poruszy.
W Cindy można zmienić Marzenkę uroczą.
Żadne już jej wtedy chłopy nie podskoczą!

sobota, 27 lutego 2010

Powrót



Wieszcz się pojawił. Ludzi zatrwożył.
I wszystkie karty na stół wyłożył.
Że lato będzie niezmiernie krwawe.
Ktoś tam polegnie. Ktoś zyska sławę.

Nic nie wiadomo. Teraz nie myśli.
Zapyta Izę - to rzecz uściśli.
Do polityki Kazio powraca
I głowy nasze znowu zawraca.

Stanie na nogi. Iza pomoże.
I razem ruszą. Przez wielkie morze.
Już do narodu para się zbliża.
Zbliża się Kazio, guma i Iza!

Do roboty

Hehania nie będzie.
Bo bracia są wszędzie.
I mają haczyki,
Sidełka i wnyki.

Wykopmy więc braci.
Bo to się opłaci.
To wrzody, wirusy.
Pajace, nygusy.

Jednego, drugiego
Takiego wirusa
Pakuj do słoika
I daj do lamusa!

piątek, 26 lutego 2010

Śniadanie

Było śniadanie. Oscypki. Ryby.
Jakieś napoje. Były też grzyby.
Były procenty. Sto albo dwieście.
Nawet rodzynki też były w cieście.

I były pstrągi i halibuty.
Super krawaty i czyste buty.
Piękne serwetki i filiżanki.
Jakieś spodeczki i jakieś szklanki.

Były przemowy i gratulacje.
I na stojąco pewnie owacje.
Wszystkich żon rolę też podkreślono
I za ich zdrowie toast wzniesiono.

Więc myślą moją tu nie zachwycę:
Każdy chłop musi mieć czarownicę!

Pisanina

Głupich nie sieją - sami się rodzą.
Są między nami. I wszystkim szkodzą.
No, weźmy Lecha, co pisze listy.
Ten jego język - zawiły, mglisty.

Niby coś mówi, ale coś kręci.
Jakoś bajdurzy, tak jakoś smęci.
Plecie trzy po trzy, plecie androny.
Ględzi, bajdurzy jak poraniony.

Mota się, ględzi i coś tam plecie.
Trudno to pojąć. No, sami wiecie.
Bo są tu głupki. I jest ich sporo.
Oni to ciągle mózgi nam piorą!

czwartek, 25 lutego 2010

Lochy

Lochy Lecha. Kręte. Straszne.
Czasem w lochach tych coś wrzaśnie.
Jakieś pudła. Jakieś dyski.
Czasem w lochach słychać piski.

Pajęczyny. Jakieś skrzynie.
Ubabrane nogi w glinie.
Jakieś kraty i zapadnie.
Różne kufry gdzie popadnie.

Są tam szafy. I szuflady.
I butelki z oranżady.
Różne półki. Różne beczki.
Zawiązane są woreczki.

Stoją inne różne sprzęty.
Korytarzyk jakiś kręty.
Meble nowe i antyki.
Zardzewiałe wszędzie wnyki.

Lochy jego coś skrywają.
Jakieś psy tam ujadają.
I pilnują. Ale czego?
Może Ty wiesz, mój kolego?

środa, 24 lutego 2010

Ludzie listy piszą

Ludzie listy piszą.
Zwykłe. Polecone.
Czasem w takim liście
Pisze mąż na żonę.

Czasem znowu pisze
Ta żona na męża,
Że jej cudne ciało
Zbytnio nadweręża.

Premier także pisze.
Lech listy odbiera.
Ale ich nie czyta.
Swych doradców zbiera.

Oni myślą, myślą
I mocno główkują.
Powoli Lechowi
Odpowiedź dyktują.

Więc pisze prezydent.
Pisze do premiera.
Bo pisanie dzisiaj
To taka maniera.

Kuba pisze do Jakuba.
A Paweł do Władka.
Jarek pisze znów do Lecha.
A do panny swatka.

Hej, więc do listów, panowie, panie.
Niech każdy pisze. Choć jedno zdanie.
Choć jedno zdanie. Choć jedno słowo.
I będzie super. I wystrzałowo!

Życzenia



A ja wam życzę, moje wy drogie,
Spełnienia marzeń. I krzyż na drogę.
Udanych związków. Wielkiej kariery.
Super lexusa. Sony kamery.

Masy gadżetów. Torebek masy.
Wspaniałych ciuchów i wielkiej kasy.
Miejcie sukienki i miejcie spodnie,
By w każdym czasie wyglądać modnie.

Wyglądać modnie. Super. Markowo.
Szczerze wam życzę. Daję swe słowo.
I biżuterii na miarę czasów,
I samych w życiu tylko frykasów.

I telefonów. Tych wystrzałowych.
I co wam jeszcze przyjdzie do głowy.
Męża jak z bajki, wspaniałych dzieci.
I niech wam zawsze słoneczko świeci:)

wtorek, 23 lutego 2010

Drużyna



Bo wszyscy Polacy to jedna drużyna.
I Anna, i Nelly, i Edgar-dziecina.
Prezydent i premier, i brat prezydenta.
Śpioch jakiś uśpiony i ciotka agenta.

I Janusz, Marzenka, Grażyna i Ola.
I znana swym fanom przepiękna ta Jola.
I Władek, i Karol, i Jacek kochany.
Beata i Ela, i Łukasz mniej znany.

I Kotka ta znana, i jej fanatycy.
I dzieci z podwórek, i dzieci z ulicy.
Bywalcy salonów, bywalcy podwórek.
I fani sztucerów, i fani dwururek.

I powiem wam szczerze, bo nie wiem, czy wiecie,
Że takiej drużyny to nie ma na świecie!
I dzisiaj tak ślicznie się tu przytulają,
Bo żadnych pretensji do siebie nie mają!

Taka gmina

Śnieg topnieje. Słońce świeci.
Pokrzykują wdzięcznie dzieci.
Lecz ci się wydłuża mina.
Taka gmina.

Coś się zjawia na trawniku.
Nie ma wcale w tym żarciku.
Ale nie jest to roślina.
Taka gmina.

Gówno leży na trawniku.
Leży także na chodniku.
Widzi cała to rodzina.
Taka gmina.

Włos się aż na głowie jeży.
Wszędzie gówno tak się szerzy.
Schludna wdepnie w nie dziecina.
Taka gmina.

Gówno leży na ulicy.
Sporo go też w piaskownicy.
Nic nie zrobisz. Walnij klina.
Taka gmina.

poniedziałek, 22 lutego 2010

Wiosna

Słoneczko świeci i ptaszki wstają.
Stopnie nad zerem śpiewem witają.
I dzień się budzi. Nowy. Radosny.
To już ta pora - blisko do wiosny.

niedziela, 21 lutego 2010

Kandydat



To jest kandydat powszechnie znany.
Jest bardzo miły. Przyłóż do rany.
Się zastanawia. Mocno główkuje.
Nad reelekcją bardzo pracuje.

Orszak

Odchodzi król ze swego pałacu.
Ze łzami w oczach opuszcza mury.
A obok niego wierne pachołki.
Widok to smutny. Widok ponury.

Królowa płacze. Fraucymer cały.
I dziewczę jakieś zawodzi.
Lecz lud nie płacze. Za nim nie tęskni.
Cieszą się starzy i młodzi.

Bo dosyć króla tego już mają.
On dopiekł im do żywego.
Więc lud wywalił króla z pałacu.
I dał mu kopa tęgiego.

Szlochanie słychać i zawodzenie.
I ziemia od łez już miękka.
Król głowę zwiesza. Na pałac patrzy.
Lecz rycerz Paweł nie pęka.

Otacza króla silnym ramieniem.
Jemu otuchy dodawa:
Nie płacz, mój panie. Ja jestem z tobą.
Z nami z pałacu zastawa.

Idą i idą. Noga za nogą.
Nawet nie widzą, że dnieje.
Ale ten orszak, co smętnie kroczy,
Budzi narodu nadzieję.

I tak się kończy historia króla,
Co naród własny ośmieszał.
W końcu na niego też przyszła kryska.
Bo tylko mącił i mieszał.

Ośmieszał państwo. Ośmieszał naród.
I robił to bez przerwy.
Nie pomagały prośby ni rady.
No to się naród wnerwił!

sobota, 20 lutego 2010

~a Men FSK

Ludzie są różne. Różne, różniste.
To jest wiadome i oczywiste.
Może być pani ogromnie kempa.
Znajdziesz i taką, że zaraz klękaj.

Facet też kempy bardzo być może.
I nic mu w świecie już nie pomoże.
Ludzie są kempi. Na wsiach i w mieście.
I rzadko znajdziesz rodzynek w cieście!

Alergia

Mają alergię. Na prawdę mają.
Kota ogonem wciąż wykręcają.
Zbierają teczki. Zbierają haki.
A uśmiech durny. Dla niepoznaki.

Lecz to się skończy. Czas szybko leci.
Do kontenera te wszystkie śmieci.
Półki i teczki. Haki. Szuflady.
Naród ma głowę nie od parady.

Przejrzy na oczy i was wywali.
Byliście mali. Jesteście mali.
Takie kurduple. Takie bałwany.
Takie palanty. Takie tumany.

Tekścik ten krótki puentą okraszę:
Śmietnik historii! Tam miejsce wasze!

piątek, 19 lutego 2010

Wyróżnienie

Chyba jednak mam prawo czuć się wyróżniony:)
Nie każdy z prowadzących bloga ma wśród swoich czytelników sfrustrowanego męża, który tylko po to popełnia anonimowe wpisy, aby własnej żonie zrobić na złość i ją rozgniewać.

Nelly



Nelly w "Poranku". I znów czaruje.
Ona powala. Paraliżuje.
Te cudne słowa. Urocze miny.
Piszę poważnie. To żadne kpiny.

Nelly jest cudna. Jej obraz boski.
Super kobieta. Specjalnej troski.
Włosy obcięła. Ma wizerunek.
W domu robota. W domu frasunek.

O Lechu, Jarku - mądrzy faceci.
A reszta chłopów? Jakoś obleci!
A w domu Nelly to jest w mniejszości.
Choć jedno ciało. Lecz się nie złości.

Janek też mądry. Jak obaj bracia.
I w swej mądrości aż się zatraca.
I nie jej piwo. Więc pić nie będzie.
Taka jest Nelly! Zawsze i wszędzie!

Nelly laurkę też ułożyła
I w niej prezesa fest pochwaliła.
Oj, ta dana, oj, ta dana!
Ależ Nelly jest kochana!

Grażyna



Piersi do przodu. I jest Grażyna.
Tajemny uśmiech. Tajemna mina.
Jak Mona Lisa. Te blade lica.
Lecz mnie Grażyna to nie zachwyca.

Lepsza od Kempy i od Marzenki.
Lecz ciągle słyszę te same jęki.
Insynuacje i biadolenie.
I prawdę mówiąc - zwykłe pie ...

czwartek, 18 lutego 2010

Ludwik



I znowu Ludwik jest na ekranie.
Drodzy panowie, szanowne panie.
Tworzy syntezy. Analizuje.
Głęboko myśli i konkluduje.

Wyciąga wnioski i rzecz rozważa.
Znamy my dobrze tego figlarza.
Żelazny Ludwik. I bliźniak trzeci.
On jest jak gołąb. Zaraz odleci.

Twarze



Twarze piękne. Wyraziste.
I szlachetne. Jakie czyste!
Dwa premiery. I znów sąd.
I kolejny w kraju swąd!

Sąd

Haki. Procesy. Haki. Pyskówki.
W sądach geniusze. W sądach półgłówki.
I nie jest ważny odór i swąd.
To się nie liczy. Dziś modny sąd.

Bez łaski




Służą mu bzdury.
Nawet bzdur fury.
Lecz ten kochany
Jest porąbany!

Jest porąbany.
Jest nawiedzony.
Dlatego ciągle
Plecie androny!

Panie Julianie ...

I lecą pozwy. Z lewa i z prawa.
Będzie wesoło. Będzie zabawa.
Bo Jarek pozwał szybko Romana.
Będzie zabawa. Oj, dana, dana.

Będzie wesoło. Będą uniki.
I będą wolty. I będą triki.
Słowne zapasy. I wielkie boje.
Bo w szrankach staną sami gieroje.

Będą wybiegi. Będą wykręty.
Każdy pozwany już prawie święty.
Trochę humoru. I trochę czadu.
I trochę mięty. I ogrom jadu.

Będą siekiery. Będą topory.
A ten nie przyjdzie. Bo bardzo chory.
Ma zaświadczenie. No więc nie może.
Więc ja mam prośbę: Zrób coś z tym, Boże.

Chmury nad nami ...

Tyle wiem

Głupich nie sieją.
Rodzą się sami.
I ja już wiem, że nic na to nie można poradzić.
Ani mnie to dziwi, ani oburza.

środa, 17 lutego 2010

I tak to leci

Kiedyś porównałem teczkowe działania prezesa do takich samych działań Heydricha.
Żadne forum na tvn24 nie pozwoliło mi wstawić tego tekstu.
A dziś Miller porównuje PiS do NSDAP.
Fajne!

Prawybory

I w PiS-ie także te prawybory
Ogłosi prezes. Gdy będzie chory.
Więc jest nadzieja. Kraj się uśmiecha.
I ruszą wszyscy. By wybrać Lecha!

Idzie sobie

Idzie sobie, idzie.
Coś pod nosem mruczy.
Lecz się wielki guru
Niczego nie uczy.

Jest niewyuczalny.
O tym wiedzą dzieci.
Ale w tłumie głupków
Jakoś tam obleci.

Duma go rozpiera.
No więc dokazuje.
Gdy przed nim klękają,
On się pokazuje.

Ja przed nim nie klękam.
I nie lubię pana.
Chociaż mądrość jego
W całej wiosce znana.

Taki pajac wsiowy.
Ale nie z podwórka.
Na niego najlepsza
Byłaby dwururka.

wtorek, 16 lutego 2010

Dziecina

Wielki Hakowy wsze haki zbiera.
Bo to jest ciułacz i wielka sknera.
Z nikim hakami on się nie dzieli.
Nie chce, by inni też jakieś mieli.

Pełne wagony ma już tych haków.
Zbiera hak każdy, co jest na szlaku.
I w miechach także swe haki trzyma.
Bo takie hobby ma ta dziecina.

Dziecko jak dziecko - zbiera różności.
Raz jakieś haki. Raz stare kości.
Mnóstwo nazbierał. Więc jest gotowy.
Taki pocieszny pajacyk wsiowy.

Taki sport

Rzucanie hakiem to sport jest nowy.
Takie zawody. Sport wyczynowy.
Masz różne haki. Duże i małe.
Czasem się zdarzy rzucić na pałę.

Więc rzucasz nimi. Daleko. Blisko.
Takie igrzyska i widowisko.
Takie zawody. Sportowe. Nowe.
I rzucasz nimi, by trafić w głowę.

poniedziałek, 15 lutego 2010

311 ~izk FSK

Mętna. Dziwna retoryka.
Jardziewica znowu fika.
Znów skrzywdzona. Pomówiona.
Więc do sądu pójdzie ona.

Znów zaprzecza. Imputuje.
I sił także nie żałuje,
By wyjaśnić swoje słowa.
Już na proces jest gotowa.

Nie da rady. My to wiemy.
I dziewicę wykopiemy!

Sople




Teraz przyszło mi do głowy,
By napisać wierszyk nowy.
O tej wodzie. O tych soplach.
I o wody małych kroplach,
Co bez przerwy w dół spadają
I na wiosnę już czekają.

Haki

Haki. Haki.
Morał taki:
Że się braci pozbędziemy
I normalnie żyć będziemy.

Twórcy

I w głowie siano. W oczach kurwiki.
A wszystkie członki to niezłe ćwiki.
I jakieś zera. Jakieś skarpety.
I odgrzewane stare kotlety.

I dałam nurka. Nurkowi dałam.
A on mnie nie wziął. Choć się starałam.
Jennifer Lopez. I inne panie.
I jakieś brudy. I jakieś pranie.

Frazeologia i cudne zwroty.
Dla wykształciucha. Nie dla idioty.
Takie popisy. Takie bredzenie.
I nieporadne tych słów klecenie.

Każdy się stara i tworzy słowa.
A każde słowo - głupota nowa.
Słowa i zwroty, i wyrażenia.
A tyle jeszcze jest do zrobienia!

niedziela, 14 lutego 2010

Walentynki - oświadczenie

Napisała do mnie na "Naszej klasie" jakaś pani - romana lato /pisownia oryginalna/.
Nie znam tej pani.
Ale w sposób kategoryczny zwraca mi uwagę, abym nie mieszał się w jej małżeństwo.
Więc czuję się w obowiązku złożyć oświadczenie - jestem zdecydowanie heteroseksulanej orientacji i nie mam zamiaru odbierać jej męża.
Zgodnie z polskim prawem pani romana nie może pozostawać w związku małżeńskim z inną kobietą. Wtedy być może miałaby prawo do swoich obaw.

Walentynki

Walentynki. Walentynki.
Dla chłopczyka i dziewczynki.
Dla dużego i małego.
Dla swojego i obcego.

Cały rok się mocno czubią,
W Walentynki zaś się lubią.
Kocha Janusz prezydenta,
A premiera kocha Kempa.

Józef kocha Kwaśniewskiego,
A zaś Roman znów Kurskiego.
Seba kocha Brudzińskiego,
A Schetyna - Cymańskiego.

Mucha kocha zaś Grażynę,
Co ma wystraszoną minę.
Jarek kocha zaś Stefana
W Walentynki już od rana.

Wszyscy się kochają szczerze.
Kto nie wierzy? Ja nie wierzę!

sobota, 13 lutego 2010

313 ~izk FSK

Taka formacja - że same haki.
Albo haczyki - dla niepoznaki.
Różne rodzaje haków są w PiS-iu.
I dla herosów, i dla gumisiów.

Więc to nikogo chyba nie dziwi,
Że jest hak prawy i sprawiedliwy.
Hak historyczny. Hak wydumany.
Hak wymyślony - sfabrykowany.

Haki są wszędzie. To oczywiste.
Są miłe, straszne i zajebiste.
Hak na każdego o każdej porze.
Haki w chałupie. Haki w oborze.

Hak z górnej półki. Hak na dziewice.
Haki oddzielne na czarownice.
Strateg upadły te haki zbiera.
U niego nic się nie poniewiera.

Haki codziennie bracia zbierają.
Zapas pokaźny tych haków mają.
Lecz my się na to nabrać nie damy:
Wykopmy braci razem z hakami!

Kraj lat dziecinnych



A klucz do łyżew wisiał na szyi na sznurowadle:)

Jeśli

Jeśli lubisz całowanie.
Jeśli lubisz też lizanie.
Jeśli lubisz też straszenie.
Jeśli lubisz i jątrzenie.

Jeśli takie masz ciągoty.
Jeśli takie masz marzenia -
Zapisz się do partii Jarka.
Tam się spełnią twe pragnienia!

Sprawa to jasna i oczywista,
Znana od dawna, czysta jak kryształ:
Jarek o wszystkim tam decyduje.
I biada komuś, gdy podskakuje!

Po buzi głaszcze albo wykopie.
Na nic nie czekaj. Zapisz się, chłopie!

piątek, 12 lutego 2010

Mail

Dostałem upoważnienie od Joasi.
Przeprasza wszystkich, a szczególnie ewę*, za zachowanie swego męża.
Ale nie może się czuć odpowiedzialna za dorosłego człowieka.
Jest jej bardzo przykro i kompletnie odcina się od wypowiedzi Piotra.

Ecie pecie

Ecie pecie,
Pewnie wiecie,
Że maluszek kandyduje.

Już od rana kombinuje,
Jak tu zmienić swą facjatę,
By go nie mylono z bratem.

Więc się stara. Więc się biedzi.
Może jakieś podpowiedzi?

Może włosy by Marleya?
Wtedy byłaby nadzieja.
Może usta Angeliny?
Albo de Funesa miny?
Nowa para rąk i nóg.
Będzie jak ten młody bóg.

A na koniec - móżdżek nowy.
Każdy. Byle nie PiS-owy!

czwartek, 11 lutego 2010

Tragedia

Raczej się nie wypowiadam na takie tematy.
Dziś wyjątkowo.
Zabójstwo w Warszawie.
Co myśli ktoś, kiedy rzuca koszem w okna tramwaju? Przy założeniu, że coś tam myśli.
Mam ich wszystkich w dupie, mogą mnie ugryźć i naskoczyć, ja tu jestem panisko, gówno mi zrobią! Chyba coś takiego.
Policjant. Jak wyjdę, jak mu dowalę, to się opamięta. Chyba coś takiego.
Zlekceważył całkowicie bandytę. Wierzył za bardzo w siebie. Pycha i zadufanie. Wielki błąd. Podszedł za blisko.
Tragedia.
Inaczej. Dał solidnie po pysku chłopakom, bo był przygotowany do walki, a nie do opieprzenia. Szpital. Cała Polska, a zwłaszcza dziennikarze, oburzona brutalnością policjanta. Wywiady z matkami. To dobry chłopak, bardzo mi w domu pomaga, śmieci wynosi i inne takie.
Wybór.
Bo zawsze jakiś jest.
Albo daję się ośmieszyć uczniowi, albo daję mu po pysku i niech się potem dzieje, co ma się dziać. Zawsze wybierałem to drugie wyjście. Różnie było. Ale zawsze.
Internautka Katarzyna pyta - Czy to normalne, że po stolicy w biały dzień chodzi bandyta z nożem w kieszeni?
Ręce opadają!

Michał




Słońce Brukseli. Takie kolory!
A może Michał poważnie chory?
Żal mi Michała. Dziwny ci on.
Może podmiana? Może to klon?

Są takie dni

Pączki, chrusty i faworki.
Tłuste czwartki. Tłuste wtorki.
Wszyscy jedzą. Cieknie ślina.
Zjada chłopiec i dziewczyna.

Tłuste środy i soboty.
Same tłuste są pychoty.
Piątek tłusty bywa też.
W poniedziałek też tłuszcz jesz.

Więc niczyja to jest wina wina,
Że w niedzielę wieprzowina!

środa, 10 lutego 2010

Rzeczy przyjemniejsze

I dzionek mija. Lecą rozmówki.
Są głowy tęgie. Są też półgłówki.
Każdy dobitnie wyraża zdanie.
Jest demokracja, szanowny panie.

Więc każdy mówi. Cicho nie siedzi.
Znowu za ścianą wrzeszczą sąsiedzi.
Jakiś dzierlatkę znów zagaduje.
A tamta w kuchni coś podśpiewuje.

Dziecko znów płacze. Matka je bije.
No bo jest wściekła. Mąż ciągle pije.
Słychać domofon. I dzwoni dzwonek.
Taki zwyczajny przyjemny dzionek.

Z archiwum

Mieć trzeba chyba łeb od parady,
By z bliźniakami wchodzić w układy!
Bo najpierw będą grzeczni, stateczni.
I pokojowi, i użyteczni.

Lecz trochę później kopa zasadzą!
To kwestia czasu, kiedy go dadzą.
Można zapytać Jędrka, Romana,
Czy podobnego obaj są zdania.

Komisja

Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
Jakieś kotlety. I ananasy.
I tak się pocą. I przesłuchują.
I mnóstwo pytań tam produkują.

Kto z kim wypijał drogie "jabole"?
Taka komisja! No, ja chromolę!
I czy tatowi zawiózł tę wódkę?
Kto, kiedy, komu podłożył trutkę?

Kto, kiedy, komu podłożył świnię?
I kto fałszuje na mandolinie?
Każde pytanie - poważna sprawa.
A kto ze świadków zna Stanisława?

I tu przywołam zdarzenie znane:
Kto zna Asmusa - ma przerąbane!

wtorek, 9 lutego 2010

Lot

Lata Lechu ponad nami.
Ma szlafmycę ze skrzydłami.
Ma szlafmycę. Buteleczki.
Lecz on w głowie nie ma sieczki.

On ma rozum. On ma zwoje.
Ja o Lecha się nie boję.
To mąż stanu. Patriota.
Geniusz wielki i fajny gość.

Nie muszę

1. Nie muszę zabierać głosu na każdy temat.
2. Nie muszę nikogo do niczego przekonywać.
3. Nie muszę mieć ostatniego słowa.
4. Nie muszę poddawać się sugestiom.
5. Nie muszę wchodzić w dyskusje.
6. Nie muszę odpowiadać na pytania.
7. Nie muszę każdorazowo każdego witać, pozdrawiać i żegnać.
Ale mogę:)))

Rymy

Rymy są różne. Różne, różniste.
Wie o tym każdy. To oczywiste.
Męskie i żeńskie. I przeplatane.
Rymy odkrywcze i wyświechtane.

Są częstochowskie. Są wystrzałowe.
Są archaiczne i są też nowe.
Rymy dla ojców. Rymy dla matków.
Rymy dla dziatek. Rymy dla dziadków.

Są dla laseczki. Są dla moherki.
Są dla pasterza i dla pasterki.
Dla prezydenta i dla premiera.
I dla prezesa, co jest przechera.

I z miast są różnych. Nawet z Wrocławia.
Więc niech się rymem każdy zabawia.
Pełno ich wszędzie. Gdzie kopniesz - rym!
Mnie to pasuje. Dobrze mi z tym!

poniedziałek, 8 lutego 2010

Credo któreś tam

Piszę różne dyrdymały.
Czyta duży, czyta mały.
Czyta facet. Czyta pani.
I do rzeczy, i do bani
Teksty długie, teksty krótkie.
Ogromniaste i malutkie.
Bo mnie to pisanie bawi.
Przy okazji Lecha sławi.

niedziela, 7 lutego 2010

Przecieki

Śnieg stopnieje bardzo szybko.
Czas już niedaleki.
Wszędzie będzie pełno wody.
I będą przecieki!

Przeciek tu, przeciek tam.
Trza komisję zwołać nam.
Zebrać ludzi. Zagłosować.
I przecieki zamalować!

Niedziela

Pada sobie śnieżek.
Równo sobie pada.
I ja o tym śniegu
Tu wierszyki składam.

Styczeń. Luty.
Taka zima.
I raz jest śnieg,
Raz go ni ma.

Sypie sobie śnieżek.
Równo sobie sypie.
Ale czasem śnieg ten
Mocno nam przyrypie!

Zasypane miasta.
Zasypane wioski.
No to się wyciągnie
Z tego jakieś wnioski!

Jakiś dekret lub ustawa.
No i załatwiona sprawa!

sobota, 6 lutego 2010

Gry i zabawy

Kendo, bingo i sprośności.
Jakieś grzeszne przyjemności.
I afery. Krycie sprawy.
I igraszki. I zabawy.

Hazard. Gosiu. Wyjaśnianie.
Jakieś dziwne uwikłanie.
I nie widzi prezes jasno.
Bo ma mózgownicę ciasną!

I nagroda dla Mariusza.
Jego praca nas porusza.
Dać mu medal. Dać mu wódki.
A Jarkowi - kilo trutki!

piątek, 5 lutego 2010

Jedzie

Jedzie Kacper. Jedzie Lechu.
I już mamy pełno śmiechu.
Pominęli. Znieważyli.
Dokopali i zakpili.

Jedzie, chociaż miejsca ni ma.
Chociaż mrozy, chociaż zima.
Jest odważny. Się nie boi.
Głupie miny jakieś stroi!

Się zaprasza. Się pojedzie.
Weźmie małpki. Weźmie śledzie.
Weźmie stołki, taborety.
Taki Kacper to niestety!

I słuchawki wnet założy.
Reklamówki gdzieś położy.
I przekręci znów nazwisko.
No i będzie widowisko!

Współczucie

Zła akustyka lub wentylacja.
U tego znowu jakaś fiksacja.
Słabiutkie płuca. Słabiutkie uszy.
Być może kogoś ten widok wzruszy.

Mnie to nie wzrusza. Nie mam litości.
Do wora mięso. Do wora kości.
Wywieźć na morze. Na jakąś głębię.
I tam utopić. Wpierw dać po gębie!

czwartek, 4 lutego 2010

Ludwik



Więc bredzi Ludwik jak porąbany.
Przez obu braci mocno skopany.
Bidny Ludwiku. Napisz bajeczkę.
Był w głowie owies. A ty masz sieczkę!

Członki

To święte członki. Szlachetne. Prawe.
Więc powiem szczerze. Prawdę wyjawię.
O głowę wszystkich już przewyższają.
I nawet zwoje w swych mózgach mają.

Więc kopią doły. Dzielnie pracują.
I prawdę mówią. Nigdy nie knują.
Na czele mają swego prezesa,
Który swe członki zawsze rozgrzesza.

Prawość PiS-owców na świecie znana.
Bo jest to partia wszędzie kochana!
W niej wielkie gwiazdy i męże stanu.
Lecz wszyscy razem - stado baranów!

środa, 3 lutego 2010

Spacery

Ja wam powiem. Lecz to wiecie.
Że zawieje i zamiecie.
Lecz ja tutaj będę szczery.
Chodź ty, bracie, na spacery.

Zdrowie ważne niesłychanie.
Tak ci mówię, drogi panie.
Więc spaceruj po ogrodzie.
Bo spacery zawsze w modzie.

Gdyś jest zdrowy, mój kolego,
Kiedy nic ci nie dolego,
Wtedy super cały dzionek.
Tak się czujesz jak skowronek.

Chociaż "Miariam" gdzieś tam krąży,
Ze spacerem każdy zdąży.
Więc maszeruj! Tyłek rusz!
Idź na spacer! I to już!

Robaczki

Ja wam powiem. Lecz to wiecie.
Karaluchy są na świecie.
Złości mają pełne brzuchy.
Te okropne karaluchy.

Dwa szczególnie są paskudne.
Do zniesienia bardzo trudne.
Chodzą sobie między nami
I rzucają sloganami.

Często ludzi nabierają.
Bo sposoby swoje mają.
A więc na nie uważajmy.
Karaluchom się nie dajmy!

wtorek, 2 lutego 2010

Szkoda słów

Już czas




Pora na ciebie, mój przyjacielu.
Takich geniuszy to jest niewielu.
Lecz czas się schować do mysiej dziury.
Wiem, że ci smutno. Widok ponury.

Ten nos zwieszony. Ta smutna mina.
Już nie przytuli żadna dziewczyna.
Żaden kolega też nie przytuli.
I twego żalu nikt nie utuli.

Więc ruszaj w drogę. Zbieraj manatki.
Zabieraj kwity, gwoździe i szmatki.
Zabieraj teczki. Weź też szuflady.
Zabierz ze sobą swoje zasady.

Tęsknią za tobą sępy i szczury.
Żmije, skorpiony, węże, jaszczury!

poniedziałek, 1 lutego 2010

Ufność

Ufność narodu do Lecha rośnie.
I co się dziwić? Mówi donośnie
I zawsze pięknie sprawę wyłuszczy.
Dla wykształciuchów oraz dla tłuszczy.

Co Lechu gada - każdy rozumie.
A jak zrozumieć sprawy nie umie,
To mu sam Paweł wyjaśni wszystko.
Gdy widzisz Lecha - masz widowisko.

Całkiem za darmo takie atrakcje.
Więc też dla Lecha wielkie owacje.
I na potęgę słupki mu rosną.
Aż strach pomyśleć, co będzie wiosną!