poniedziałek, 28 listopada 2011

Hobby narodowe





Tu wszyscy kradną - to taka gmina!
Kradnie mamusia, kradnie dziecina
I dziadzio kradnie, i babcia kradnie,
Choć mówi wnukom, że to nieładnie.

Kradnie minister, kradnie generał,
Co na złodziei od zawsze gderał,
Belfrowie kradną, kradną lekarze,
Kradną stoczniowcy i kominiarze.

Kradną tu łysi i kradną z brodą,
Kradną paskudne i te z urodą,
Kradnie tu stary i kradnie młody,
Ktoś kradnie asfalt, a ktoś przewody.

Kradnie tu chudy i kradnie gruby,
Co wciąż nabożne pociska duby,
Kradnie blondynka i kradnie ruda,
Kradnie grubaska i kradnie chuda.

Kradną nad morzem i kradną w górach
Kradnie filozof, kradnie rajfura,
Kradną dalecy i kradną bliscy,
Bo w naszej gminie to kradną wszyscy!

sobota, 26 listopada 2011

Królestwo

Ten kraj jest chory, inny nie będzie,
I można wznosić do nieba modły,
Każdy drze tutaj tylko w swą stronę
I każdy człowiek tutaj jest podły.

Drugiego w łyżce wody utopi,
Byle się tylko wspiąć po drabinie,
Wieki mijają, nic się nie zmienia,
Bo draństwo tutaj nigdy nie minie.

Draństwo nie minie ani głupota,
Wczoraj tak było i jutro będzie,
Żadne kazania nic tu nie zmienią,
Bo podłość tutaj króluje wszędzie!

piątek, 25 listopada 2011

Wszyscy święci razem wzięci











Dla mnie sprawa jest jasna - każdy, kto pasjonuje się polską piłką nożną, jest obrany z rozumu.
Dopiero dziś wychodzi na jaw, które mecze w lidze zostały sprzedane w połowie ubiegłej dekady.
Więc o dzisiejszych sprzedanych meczach dowiemy się dopiero za kilka lat.
O innych aferach to mi się nawet pisać nie chce.
Ale tekst mi się przypomniał:

"A w przedziale pierwszej klasy
dwaj lokalni biznesmeni —
spodnie chlory, sygnet zloty, but zamszowy -
długopisy w dłoń chwytali
i w pośpiechu zakładali
spółkę z tym... ograniczeniem umysłowym.

I przedziału mącił ciszę
głos ochrypły i skupiony,
a tekst był następujący: Słuchaj Maniek,
ja ci teraz nic nie wiszę,
ty mi wchodzisz trzy melony
i twój udział jest dokładnie dwieście baniek."

Jakieś taśmy się zjawiają
i układy ujawniają,
kumpel kumpla w tych układach tam popiera,
tak już mają stare pryki:
lubią bańki i patyki,
więc kolejna w Polskim Związku znów afera.

Herosi



Herosi PiS-u znów walkę toczą,
Wre już od rana ich bój zawzięty,
Po Polsce jeżdżą i przemawiają,
Choć każdy z nich jest mocno walnięty.

Jeden niewierny, a drugi prawy,
Co życie oddał dla dobra sprawy,
Ten o terrorze się wypowiedział,
Bo o nim właśnie był się dowiedział.

Ludzi tumanią, mieszają w głowach,
Obok nich wierne sługusy idą,
Lecz ja znam dobrze obu herosów
I wiem, że w sumie to nędza z bidą!

czwartek, 24 listopada 2011

Winni



Po raz kolejny w PiS-ie się miesza,
Prezes na wszystkich psy znowu wiesza
I pisze listy do członków wszystkich:
Do tych dalekich i do tych bliskich.

W nich zagmatwane wyjaśnia sprawy,
Że dość dyskusji, koniec zabawy,
Że trzeba teraz zewrzeć szeregi,
Że się wyciepnie z PiS-u lebiegi.

Że znów nie wyszło, tak jak wyjść miało,
Bo się niektórym robić nie chciało.
I szybko znalazł prezes przyczynę:
Tym razem Ziobro ponosi winę!

Raz wina Ziobry, raz wina Tuska,
Czasami Niemca, czasami Ruska,
Winny cyklista, co ma zakola,
A czasem winny maluch z przedszkola!

środa, 23 listopada 2011

Haki



Zbysio Hakowy wsze haki zbiera,
Bo to jest ciułacz i wielka sknera.
Z nikim hakami on się nie dzieli,
Nie chce, by inni też jakieś mieli.

Pełne wagony ma już tych haków,
Zbiera hak każdy, co jest na szlaku,
I w miechach także swe haki trzyma,
Bo gupi ten jest, co haków ni ma.

Dziecko jak dziecko - zbiera różności:
Raz jakieś haki, raz stare kości,
Haczyki duże, haczyli małe,
Haczyki w częściach, haczyki całe.

Haczyk na szefa i na kuzyna,
Co przy mówieniu fest się zacina,
Na prezydenta i na prezesa,
Co w traumie silnej bez przerwy miesza.

Prezes ma haki, Zbysio ma haki,
Więc się nawzajem wsadzą do paki.
Rzucanie hakiem to sport jest nowy.
Sport to bolesny, lecz odlotowy.

Są haki duże, są haki małe,
Czasem się hakiem rzuca na pałę,
Latają haki stare i nowe,
Ten trafi w drzewo, a tamten w głowę!

Dlaczego?



Dlaczego w Polsce jest tak, że co prezes, to głupszy?

wtorek, 22 listopada 2011

Zaprawdę powiadam wam!



I wam powiadam: gryźcie mnie w du...!
Mam moherowych obrońców kupę!
Oni są ze mną i za mną stoją,
I się nikogo w Polsce nie boją!

W rękach ich krzyże, w rękach różańce,
Mają łańcuchy, mają kagańce,
Święconą wodą skropią mych wrogów,
Oni przede mną nie mają bogów!

To moje hufce! Szumią sztandary!
Jest kibol młody i dziadek stary!
Dziadek nadchodzi z protezą nową,
A kibol idzie z kostką brukową!

Dorodna młodzież wokół mnie wszędzie
Zewrze szeregi i dobrze będzie!
Oni są ze mną! Ja ich prowadzę
I razem z nimi idę po władzę!

poniedziałek, 21 listopada 2011

Następne pokolenie



Na które wszyscy z taką nadzieją czekają:)))
http://facet.onet.pl/extra/facet-na-garnuszku-mamusi,1,4908338,artykul.html

niedziela, 20 listopada 2011

Niech się prezes bardziej stara



O jego pisaniu listów już dawno temu pisałem:
http://stanhen.blogspot.com/2010/09/list.html

Pomniki

Czas, by pomnik stanął wszędzie:
W polu, w szopie i w urzędzie.
Lis Witalis, znana postać,
Zaraz winien pomnik dostać.

Burczymucha Stefan znany
Niech ma pomnik ociosany.
Niech ma Śnieżka i Dziwaczka -
Znana w Polsce wszystkim Kaczka.

Niech ma Bolek, Lolek, Tola,
Gdy Polaków taka wola.
Będzie pomnik dla Kapturka
I dla Asa, i dla Burka,

I dla Ali, i dla Oli,
Co uroczo wciąż świergoli.
I dla Misia też z okienka,
Bo jest miły i nie kwęka,

Dla Uszatka, dla Balbiny,
Co dziwaczne stroi miny.
Ptyś też pomnik gdzieś mieć będzie,
Bo lubiany on jest wszędzie,

Dla Jacusia, dla Agatki,
Co się przebrać lubi w szmatki.
Niech ma pomnik Cerowany,
Co był zawsze pan nad pany.

A na koniec, moi mili,
Niechaj każdy się wysili
I postawi pomnik Lecha,
Co miał cholernego pecha!
/bo jego bratem był Jarosław/

Paranoja



Ten też o gwoździach?
Ale się te gwoździe wszystkim spodobały.
A czemuż to Januszek tak się PO przejmuje?
A to nie ma Januszek własnej partii, w której roboty od groma?
Niech więc Januszek zajmie się swoją partią, a potem daje zbawienne rady innym.
To kolejny przykład polskiego kretynizmu z cyklu, jak to nauczyciele by zreformowali polską służbę zdrowia lub jak stoczniowcy by zrestrukturyzowali polskie górnictwo.
Januszek mówi, że nie jest od tego, żeby być w opozycji.
Januszek mówi, że chce rządzić.
Januszek chyba naprawdę jest bardzo zdziwiony i zawiedziony, że nie został premierem.
To już drugi taki.

sobota, 19 listopada 2011

Wczoraj




Wszedł on do sali, w dłoni komórka,
Bo ważną właśnie wiódł on rozmowę,
Zasiadł w fotelu i bacznie spojrzał,
Czy jego hufce w pełni gotowe.

Trochę poziewał, rączęta złożył,
Nogę na nogę gracko założył,
Potem, by sektę swą zadowolić,
Zaczął jak zwykle super pier...!

Więc o Smoleńsku, że stworzy grupy,
Że to się wszystko nie trzyma kupy,
Że się nie zgadza, że protestuje,
Że, poza PiS-em, to wszyscy chu...!

I tak choroba wciąż się rozwija,
Pieprzy trzy po trzy, z prawdą się mija.
Trzeba by dziada zamknąć w szpitalu
Albo gdzieś wysłać do Senegalu!

Znowu trauma

On był premierem, tropił układy
I wszystkim dawał genialne rady,
Rządził i kroił, miał wizje wielkie
I dyktatorskie zapędy wszelkie.

Ale Heraklit, mędrzec wiekowy,
Wygłosił kiedyś sąd odlotowy,
Że wszystko płynie, zmienia się, toczy
I przeciw temu nikt nie podskoczy.

Wszyscy prezesa dziś opuszczają,
Bo sił i zdrowia dlań już nie mają.
Bo bierze prochy i twarze zmienia,
I jest po prostu nie do zniesienia.

Zostawiła go Wróblowa,
Zostawiła i Kempowa,
Odciął się też poseł Dera,
Bo nim prezes poniewierał.

Odszedł Jacek, ten brat Jarka,
Bo się już przebrała miarka.
Nawet Alik go zostawił,
Bo psychola już nie trawił!

piątek, 18 listopada 2011

Ale postęp już dostrzegam


Poczekam i zobaczę


Rodzina, rodzina ...





Wszystko pięknie działa,
Ręka rękę myje,
Idzie jak po maśle,
A forsy po szyję!

I nagle coś pęka,
I układ się wali,
Dawniej przyjaciele,
Dziś zgraja rywali!

Czasem jest tragicznie:
Rozpacz i łza leci,
Płacze ojciec z matką,
Płaczą małe dzieci!

A czasem jest śmiesznie,
Czasem romantycznie,
Czasem rozrywkowo,
A czasem komicznie.

Aneta i Stasiek. A tak miło było,
Dziś wszyscy już wiemy, jak to się skończyło.
Jarek i Ludwiczek - wielcy przyjaciele,
A dziś z tej przyjaźni zostało niewiele.

Mogę te przykłady jeszcze długo mnożyć,
Ale nie zamierzam nikomu dołożyć.

Dał ci Pan Bóg głowę
Tylko do parady?
Więc pomyśl przez chwilę,
Z kim wchodzisz w układy!

środa, 16 listopada 2011

Ozdóbka



Kolejna ozdóbka w otoczeniu podstarzałych debili!

Prezydent




Światowej sławy złodziej piór zaczął pisać artykuły.
I przyszłość Europy czarno w nich widzi.
Ja też, kiedy Europa ma takich prezydentów.

Dziadyga



Stary dziadyga, wredny, pogięty,
Co wokół siebie zgromadził męty,
Dziad się urodził z niedotlenieniem,
Więc się od dziecka zajął jątrzeniem!

Nie ma nadziei, nie ma rodziny,
Bredzi i jątrzy, urządza kpiny,
On tylko PiS-em żyje bez przerwy
I wszystkim w kraju działa na nerwy!

Zawistny, mściwy, zwykły matołek,
Tępy i durny jak w płocie kołek,
Ciągle jest w traumie, ciągle na prochach,
Więc tylko debil onego kocha!

Ponad onego nie masz durnoty!
Wzór hipokryzji, wzorzec tępoty,
Wzór kłamstw wszelakich, wzór zmiany twarzy,
Co wciąż na prochach nic nie kojarzy!

wtorek, 15 listopada 2011

Koniec balu

Bal się kończy, czas ucieka
I to właśnie Jarka wścieka.
Chciałby jeszcze rządzić trochę,
Chciałby jechać gdzieś na wiochę,

Gdzieś do miasta, do piekarni,
Gdzieś do szklarni lub masarni.
Zostawiła go Wróblowa,
Zostawiła i Kempowa,

Ziobro Zero go zostawił,
Bo prezesa już nie trawił.
Biedny Jarek opuszczony
Gdzieś przemyka chyłkiem z boku,

Pewnie znowu prochy bierze,
Bo chce ciągle żyć w amoku!
Prochów sobie nie żałuje
I cichutko popłakuje!

poniedziałek, 14 listopada 2011

Taka gmina





Widzę w tv rzeczniczki różnych komisariatów i komend.
Dziewczyny jak łanie!
Po co?
Żeby ocieplić wizerunek naszej policji, żeby obywatele polubili naszą policję, żeby jej zaufali.
Ale nawet gdyby te dziewoje toples występowały w tv, to mojego widzenia policji nie ocieplą.
Nie pierwszy raz tu na blogu piszę o policji.
Do policji nie idzie ten, kto chce służyć, idzie ten, kto chce sobie porządzić i wykazać swoją wyższość nad innymi ludźmi bez odznaki.
Tak było 30 lat temu, tak jest i dziś.
Kto chce, może sobie znaleźć i poczytać o eksperymencie Philipa Zimbardo z 1971 roku.
http://www.tvnwarszawa.pl/informacje,news,skopany-przez-policjanta-zostal-skazany,327460.html

niedziela, 13 listopada 2011

Agonia




Na łeb im wszystko z wolna się wali,
Pomruk tornada słychać z oddali,
Wierni służalcy jeszcze czekają,
Lecz już nadziei żadnej nie mają.

Wściekłość i furia, grymasy, krzyki,
Ktoś gdzieś tam upadł i zmieszał szyki,
Biorą walizki, już się pakują,
Lecz jeszcze grożą i jadem plują.

Strach ponad nimi zębiska szczerzy,
Jeszcze ktoś w geniusz prezesa wierzy,
Jeszcze ktoś ręce jego całuje
I cudu odeń wciąż oczekuje.

Nie będzie dla nich żadnej litości -
Zostaną tylko spróchniałe kości!
Na wszystkie strony wiatr je rozwieje
I z kart historii skreśli ich dzieje!

Idol



To teraz ale się zaczną głębokie i wszechstronne analizy kariery Berlusconiego.
Ja staram się oszczędzać słowa, więc napiszę krótko.
Berlusconi to zwykłe głupek.
A Włosi, których tak bawił swoimi żartami i piosenkami, to też głupki.
My też.
Nie tak dawno całą władzę oddaliśmy w ręce bliźniaków:)

sobota, 12 listopada 2011

Wybrańcy





Weszli dostojnie, złożyli śluby,
Pozakładali różniste kluby,
Trochę wypili, trochę podjedli,
Dumnie i godnie w ławach zasiedli.

Trzęsą się brzuchy, śmieją się gęby,
Aż chęć się rodzi, by dać im w zęby,
Durne czerepy, paskudne dusze,
O nich, choć nie chcę, to pisać muszę.

Żarty, żarciki, mandat i dieta,
I do każdego kotleta seta,
Modne ubrania, a z butów słoma,
Jezus nad drzwiami z rozpaczy kona.

Komuś dowalić, chapać kasiorę,
O tolerancji wyrazić zdanie
I nos swój wyżej głowy zadzierać -
To standardowe tam zachowanie.

"A moja córka gdzieś w kąciku
Nad ważnym się zadaniem poci
I nagle pyta mnie po cichu :
Tatusiu, co to za idioci?
Więc, myślę sobie, głupia sprawa,
Zaczynam bredzić coś o pracy,
Wreszcie uczciwie odpowiadam:
To nasi, córciu, są rodacy!"

piątek, 11 listopada 2011

Nacja

To taka nacja całkiem pogięta!
Czasem po władzę wyśle bliźnięta,
Czasem orzełka z koszul skasuje.
Sprawa jest jasna - tu wszyscy chu...!

Nie ma nadziei, światełka nie ma,
Jest tylko wielka parszywa ściema.
Ściema od rana aż do wieczora.
Sprawa jest jasna - nacja ta chora!

Nacja pijaków, złodziei, ćwoków
I hipokrytów, i obiboków.
I wszędzie gów..., i bagno wszędzie.
Sprawa jest jasna - lepiej nie będzie!

14,20
Żadnych zmian w stosunku do ubiegłego roku.
Setki okien dookoła i ani jednej flagi.

czwartek, 10 listopada 2011

Marzy mi się, żeby było inaczej, ale jest, jak jest!



Ja "raka" nazywam "rakiem", choć nie brzmi to zbyt optymistycznie.
Inni "raka" dla poprawności nazywają "przeziębieniem" i leczą go aspiryną.
Można i tak.

Bieda!



Nie płacz, Jarek, wiem, że boli,
Utul smutki w biuście Joli.
Znów cię mili opuścili
I twe serce z żalu kwili.

Idź na spacer, zabierz kota,
Stań na miedzy obok płota
I głębokie weź oddechy.
Choć się rozlegają śmiechy,

Ty oddychaj, odpoczywaj,
Nie kombinuj, nie wydziwiaj,
Se odsapnij, zjedz kanapkę
I ziołową pij herbatkę.

Nerwy twoje skołatane,
Życie, brachu, masz przesr...
I już nic się zrobić nie da.
Bieda, Jarku, wielka bieda!

środa, 9 listopada 2011

Rewelacja!




Nowe rewelacyjne informacje!
Okazuje się, że 95% Polaków deklaruje się jako katolicy.
Zatem całe zło w Polsce jest w pozostałych 5%.
Wystarczy tylko odizolować te 5% i będziemy takim krajem, o jakim inne narody mogą sobie tylko pomarzyć.
Tylko te 5% nie wierzy, dnia świętego nie święci, nie czci ojca i matki, zabija, cudzołoży, kradnie, mówi fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu, pożąda żonę bliźniego i wszystkie jego rzeczy, nie kocha bliźniego swego jak siebie samego.
Tylko w tych 5% są różni łapówkarze, pijani kierowcy, "życzliwi" urzędnicy, przekupni policjanci, sędziowie i prokuratorzy, mężowie, co biją za słoną zupę, kibole z bejsbolami, cmentarni złodzieje, niezbyt szlachetni posłowie, senatorowie, lekarze, przełożeni, nieuczciwi podwładni.
Tak blisko ideału to nawet za Gierka nie byliśmy.
Jeszcze tylko trochę wysiłku i będzie całe 100%
I wtedy ten raj, o którym tyle się mówi, to nam może skoczyć!

Ludwik



Dorn jest psychiczny i wódę chleje,
Więc w mózgu Dorna to źle się dzieje,
Bredzi i pieprzy różne androny,
Bo głupek z Dorna jest nieskończony.

Stara to ciota, bardzo zużyta,
Jak nie koniaczek, to okowita,
Pije gdzieś w bramie lub na salonach,
Kiedy go widzę, ze śmiechu konam.

Znów na mównicy jęczy i kwęka,
Plecie trzy po trzy, jątrzy i stęka,
Było wesoło, był śmiech na sali,
Bo durnie durnia znowu wybrali.

A ja tego głupka słuchać nie potrafię i już!

wtorek, 8 listopada 2011

Biedroń

Powiedział, że to są stwierdzenia poniżej pasa.
Posłowie wybuchnęli śmiechem.
Nic się nie zmienia - posłowie to jednak prymitywne debile.
Pewnie były wyjątki, które się nie zaśmiały, ale śmiech był naprawdę solidny.
Nie pierwszy raz piszę tu o debilnych posłach.
Debilizm posłów jest niezależny od politycznej opcji.

Taniec



Tańczą miernoty, tańcują żwawo,
Trochę na lewo, trochę na prawo,
Trochę do przodu, a trochę boczkiem,
Tańczą debile swym drobnym kroczkiem.

Naród PiS-owy w wielkiej rozpaczy,
Bo nie wie wcale, co taniec znaczy,
Nie wie już wcale, o co tu chodzi,
Więc płaczą starzy i płaczą młodzi.

I łzy się leją, ktoś wznosi modły,
Już nie wiadomo, kto tutaj podły,
Kto sprawiedliwy, a kto jest prawy.
Do takiej doszło w PiS-ie zabawy!

A ja pisałem, że znam tę bandę,
Co, gdzie nie wlezie, tam robi grandę!
Wszystkie są gnomy, palanty, ćwoki,
Szurnięte gupki i obiboki!

Rychu, daj se już spokój!



Trzeszczy to chyba twoja marynara.
Jesteś zwykłym spaślakiem z fioletową gębą.
Zajmij się swoim SLD, zajmij się własnym lansowaniem w różnych studiach, a inne sprawy zostaw w spokoju, bo nie dajesz rady.
Polityk z ciebie taki, jak z koziej d... trąba!

poniedziałek, 7 listopada 2011

Taka sekta

Tych się zostawi, tych się wywali,
Bo pod nogami grunt znów się pali,
Trza przegrupować znów swe szeregi,
By nie zostały jakieś lebiegi.

Tych się pogłaszcze, tych się wykopie,
Żadnych wyskoków, kochany chłopie,
Słuchać się trzeba prezesa swego,
Bo zawsze możesz dostać gorszego.

Nikt tu prezesa nie będzie kiwał,
Nie będzie fikał i podskakiwał,
Nie będzie dzielił, nie będzie jątrzył,
Bo na śmietniku jak inni skończy.

Trza zrobić czystki, balast porzucić,
Fochy jakoweś z miejsca ukrócić,
Dokładnie zbadać, gdzie jest przyczyna,
Czy to przypadkiem nie Tuska wina!

sobota, 5 listopada 2011

Zbawcy

Jam oburzony! Bo wszędzie brednie,
Że włos na głowie z rozpaczy rzednie!
Bredzą dziś w Sejmie, w Senacie bredzą,
Bredzą, co stoją, bredzą, co siedzą.

Każdy pier..., plecie androny
Jak głupek jakiś lub postrzelony,
Na forach same wielkie mądrości,
Dzielenie ryby do samej ości,

Jakieś niuanse, podział zapałki,
Same mądrale, same pyszałki,
Każdy poprawia i reformuje,
Tutaj doszyje, a tam popruje.

Blogi głębokie, analityczne,
Blogi szurnięte, blogi psychiczne.
I każdy Polak na wszystkim zna się,
A już najbardziej zna się na kasie.

Zna się na prądzie i na oświacie,
I co być winno w góralskiej chacie,
Co może leżeć, co wisieć musi,
I co Polaków najbardziej kusi.

Tak się dziś Polak słowami bawi
I myśli pewnie, że Polskę zbawi.
I płyną słowa, frazy i zdania,
Bo tyle jeszcze do obgadania!

piątek, 4 listopada 2011

A to dobre!



Wystarczająco wiele krzywd Europa wyrządziła światu, żeby świat miał się nią teraz przejmować!

Listy

Ludzie listy piszą
Zwykłe, polecone.
Czasem w takim liście
Pisze mąż na żonę.

Czasem znowu pisze
Ta żona na męża,
Że jej cudne ciało
Zbytnio nadweręża.

Piszą listy ćwoki,
Listy pisze kołek
Pisze głupek ze wsi,
Pisze też matołek.

Janusz także pisze.
Pisze do premiera,
Bo pisanie dzisiaj
To taka maniera.

Moher pisze do papieża,
A Paweł do Władka,
Ziobro pisze do prezesa,
A do panny swatka.

Hej, więc do listów, panowie, panie,
Niech każdy pisze choć jedno zdanie.
Choć jedno zdanie, choć jedno słowo
I będzie super, i wystrzałowo!

Pisanie listów wszędzie się pleni,
Choć przez pisanie nic się nie zmieni!

czwartek, 3 listopada 2011

Patrioci



Obaj wielcy patrioci, którym w pewnym momencie oczy się bardzo szeroko otworzyły.
Bo przedtem to nic nie widzieli, nic nie słyszeli i nic nie mówili.

środa, 2 listopada 2011

Miernoty!



Same miernoty go otaczają,
Co dlań litości żadnej nie mają,
Pewnie mu jakieś podają prochy
I tak go wożą z miasta do wiochy!

Wożą prezesa jak jakiś worek.
Kiedyż, ach, kiedyż trafią do Tworek?
Tam niech odpocznie, niech wydobrzeje,
Niech sił nabierze i niech zmądrzeje!

Ciut się podleczy tam psychicznego
I pomagierów lojalnych jego,
Potem się całą wypuści bandę,
By dalej w Polsce robiła grandę!

Uśmiechaj się



Bo chodzi tu o to, by ułożyć zdanie,
Co do serca wpadnie i tam pozostanie.
Bo można lać wodę, można mnożyć słowa.
Z łatwością to zrobi każda pusta głowa.

Lecz dobrać wyrazy i zdanie ułożyć.
Do tego się trzeba już bardziej przyłożyć.
Więc z tego wywodu rzecz jasna wynika:
Niech zdanie powita uśmiech czytelnika.

Nie rechot rubaszny, że aż się roznosi.
Nie o takie zdanie jasna myśl się prosi.
Lecz uśmiech łagodny. Taki uśmiech miły,
By twarze się wokół wszystkie rozjaśniły.

wtorek, 1 listopada 2011

Taki dzień



Światło, kolory, zapach, rozmowy,
Buty ciut stare, kapelusz nowy,
I te nad grobem wspólne spotkania,
Uśmiechy, dłonie i powitania.

I są całusy. Co tam u ciebie?
Ja jestem pewna, że on jest w niebie.
I pełno sadzy, i pełno wosku,
Ja po zapałki lecę do kiosku.

Takie są wszystkie polskie cmentarze.
Dzieci wśród grobów - mali figlarze,
Znicze i świece, wieńce, stroiki,
Głosy i szepty, czasami krzyki.

I te modlitwy za zmarłych wszystkich,
Za obcych ludzi i za tych bliskich.
Usta szepczące to jedno zdanie:
Wieczny spoczynek racz im dać, Panie.