poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Lanie wody



Leje mały, leje duży.
Niebo też się dziwnie chmurzy...
Po opłotkach kury pieją.
Wszyscy dzisiaj wodę leją.

Butelkami i wiadrami
leją wodę strumieniami.
By tradycji było zadość
i ludziskom sprawić radość.

Już się cieszą wszystkie panny,
bo zaznały z rana wanny.
Odwet biorą na chłopakach,
co tam kryją się po krzakach.

Dziadek łypie gdzieś z łazienki -
chociaż w laniu już on cienki.
Ale babcię wnet przyłapie
i obleje na kanapie.

Tata z mamą, z Zosią Jurek -
nie ma suchych dziś podwórek.
Strażak ma dużego węża,
więc użyje też oręża.

Leją wodę w sejmie, w gminie,
potok słów z mównicy płynie.
Bo tradycja się przeniosła
na radnego i na posła!

5 komentarzy:

  1. Dzisiaj można lać,polewać,
    Dziunia się nie będzie gniewać,
    bo dziś poniedziałek lany,
    więc od ranam już zalany ...
    Wstałem rano-Dziunia spała,
    jeszcze śniła,coś mruczała...
    szybko flaszkę opróżniłem
    -do lusterka się napiłem.
    Wiadro napełniłem wodą
    i chlusnąłem na mą młodą
    co tak jeszcze smacznie spała..
    A ta z łóżka się zerwała,
    z piskiem na dwór wyskoczyła
    chociaż cała mokra była.
    W koszulinie przemoczonej
    i do ciała przyklejonej
    jakby naga Dziunia stała,
    a gawiedź ją podziwiała !
    Dziunia ociekała wodą,
    a ja dumny,że mam młodą,
    najpiękniejszą z całej gminy
    "misskę mokrej koszuliny" !

    OdpowiedzUsuń
  2. do czerwonego nosa...

    Ale z ciebie figlarz wielki,
    nie masz drugiej gdzieś butelki?
    To ją razem opróżnimy
    i w mig w miasto wyruszymy.
    Zaliczymy wszystkie "zdroje"
    i precz pójdą niepokoje,
    bo w truneczkach utopimy
    troski, smutki, resztki zimy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze flaszkę mam schowaną
    przed mą Dziunią ukochaną!
    Dziś schowałem do fartucha
    -tam jej może nie wyniucha?
    Człowiek musi się ratować
    i przed babą flaszki chować,
    bo przy stole wypić nie da,
    a delirka- to już bieda ...
    Łapy drżą i wszystkie członki,
    białe myszki-co ogonki
    długie tak,jak szczury mają
    wciąż po stole się ganiają..
    Dziunia myszek tych nie widzi,
    jeść przy stole się nie brzydzi.
    A mną trzęsie ta delirka,
    więc wychodzę na chwil kilka
    i ukradkiem piję z flaszki,
    tej-co ją schowałem w łaszki..
    Chętnie w miasto bym wyruszył,
    z tobą ćwiartkę gdzieś osuszył
    i zapomniał troski,smutki,
    ale....portfel mój cieniutki :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic się nie martw - ja mam radę.
    Pojedziemy na paradę.
    Pod remizę, gdzieś na trawkę,
    gdzie strażacy i sikawki.
    Pięknie im się pokłonimy
    i wierszykiem pozdrowimy.
    Zabierz z sobą mokrą Dziunię,
    ona ich uprosić umie,
    by ćwiarteczkę jaką dali...
    Więc nie będą się wzbraniali,
    gdy zobaczą twą Dziunieczkę
    wnet postawią nam flaszeczkę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziunię wysłać do Pawlaka???
    Czy innego tam strażaka???
    Żeby w koszulinie stała
    i o flaszkę tam żebrała ???
    Pawlak ciągle baby zmienia
    -bo on strażak bez sumienia,
    jeszcze Dziunię skaperuje
    i "sikawką" potraktuje !?

    OdpowiedzUsuń