
Są delegacje. Są bileciki.
Niosą proporce i proporczyki.
Niosą sztandary i herby niosą.
Za jego dusze modły wciąż wznoszą.
Są wielkie znicze i są świeczniki.
Czarne ich stroje. W uszach kolczyki
Złote i srebrne. I brylantowe.
A na ich głowach berety nowe.
Idą i płaczą. I przeklinają.
Jemu swe prośby już powierzają.
I doń modlitwy swoje kierują.
Bo go kochają. Bo go szanują.
I na ołtarze już go wynoszą.
Boga na niebie gorąco proszą,
By go posadził po swej prawicy.
Albo w pobliżu. Gdzieś w okolicy.
Skrzywione twarze. Mściwe spojrzenia.
Kto go nie kocha - ten do wiezienia.
Ogień piekielny niech go pochłania.
Szczere życzenia w mękach skonania.
Idą i idą. Psioczą. Złorzeczą.
Na całą Polskę wrzeszczą i skrzeczą.
Łzy wylewają. I lamentują.
Syczą paskudnie. I jadem plują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz