Nobel - Obamie. Wawel - dla Lecha.
Takie zdarzenia. Ja się uśmiecham.
Takie wyroki. Takie decyzje.
Bo były plany. Bo były wizje.
Śmierć bohaterska. I zasłużony.
Znowu te brednie. Znowu androny.
Padają słowa ważne i wielkie.
I rozwiewają rozterki wszelkie.
Że jak bohater. I jak mąż stanu.
I słowa płyną jak woda z kranu.
Płyną laurki. Pochlebstwa płyną.
Każdy coś mówi z poważną miną.
Zasług niewiele. Wysokie progi.
Tak bywa czasem. Policzek srogi
Pada znienacka. I boli. Piecze.
I duszę polską po cierniach wlecze!
piątek, 16 kwietnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz