Michał Wołodyjowski potrafił znakomicie "szablą robić".
Umiał dowodzić podjazdami.
Nie nadawał się absolutnie na dowódcę większych formacji.
Poza tym, pan Michał zakochiwał się w każdej kobiecie, która akurat była "pod ręką".
Kiedy Krzysia odrzuciła jego zaloty, od razu zakochał się w Basi.
Dobrze, że żałoba trwa tylko tydzień.
Kto wie, do jakich porównań doszlibyśmy, gdyby trwała dłużej.
I tyle.
wtorek, 13 kwietnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W tym momencie przesada w każdą stronę jest nieprzyzwoitością....
OdpowiedzUsuńPowściągliwość i umiar w zachowaniu są pożądane w każdych okolicznościach. Szczególnie powinny być wymagane w czasie żałoby.
OdpowiedzUsuńTo jest miarą naszej kultury – tej osobistej i tej okazywanej publicznie.
Zamiast tego, w mediach jest egzaltacja i nakręcanie nastrojów.
Nakręcają się wszyscy.
Wczoraj poraził mnie płaczący Michał Kamiński z płacząca Moniką Olejnik.
w prawdziwość lez Michała,to ja nawet potrafię uwierzyć....
OdpowiedzUsuńStruna zbyt napięta - pęka.
OdpowiedzUsuńPo przekroczeniu pewnej granicy objawy żalu, smutku, rozpaczy zaczynają śmieszyć.
Tragedia przeradza się w komedię.
Ja tylko pokazuję, jak ryzykowne mogą być wszelkiego rodzaju porównania
To nawet groteska.
OdpowiedzUsuńTragizm i komizm. Realizm i fikcja.