Słońce jeszcze nie zaszło, lecz na zachód zmierza,
A nam tu Jasiek juhas swe przepisy zwierza.
Jasiek juhas potrawkę dziś tu zapodaje.
Więc bierze on nóż ostry i cebule kraje.
Dziś potrawka z charyzmą tu podana będzie.
Niechże więc o tym fakcie wiedzą ludzie wszędzie.
Niech wiedzą wykształciuchy, niech wiedza prostaki.
Niech wiedzą też robole i różne pismaki
A dwie miał owe cebule. Dorodne, soczyste.
A na półce tej wyższej leżało pieczyste.
W plastry kroi cebule i do rondla składa.
Smażą się te cebule. On ich kolor bada.
W maśle świeżym i cudnym plasterki pływają,
Oczom Jaśka juhasa samą rozkosz dają.
Wzrokiem swoim je pieści, szczególnie dogląda
I już się bacznym okiem za kaczką rozgląda.
Złapał ją. Wartkim krokiem niesie na patelnie,
By ją tam zarumienić dokładnie, rzetelnie.
Bo w patelni już masło pływa jako rzeka
I na kaczkę wybraną niecierpliwie czeka.
Kaczka już się rumieni i masłem ocieka.
Ale skrzętny gospodarz nie czeka, nie zwleka.
Chwyta za rondel mocno. Kaczkę dusił będzie.
Tak się robi potrawkę. I w Polszcze i wszędzie.
Białe wino dodaje, potem trochę wody,
By kaczka już rumiana nabrała urody.
W rondlu są pomidory. Co za widok boski!
Patrzysz na tę potrawkę i znikają troski.
Jeszcze Jasiek do rondla ciut pieprzu dodaje.
Zna się Jasiek na rzeczy. Takie są zwyczaje.
Kaczka już prawie miękka i prawie gotowa.
By ją teraz opisać, to brakuje słowa.
Widok tak niebywały, że świętego skusi.
Tylko nasz Jasiek juhas tak te kaczki dusi!