Ciągle pada. Są kałuże.
O parapet krople duże
Wciąż stukają. Szaro, sennie,
Smutno, pusto i bezdennie.
A ja wstałem. Kawę piję
I się dziwię, że wciąż żyję.
Tyle w życiu przeszło deszczy.
Smutków, zgryzot, strachu, dreszczy...
niedziela, 23 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U mnie słonko pięknie wstało
OdpowiedzUsuńi od rana nie padało!
Ptaki szybko suszą piórka,
pełne śpiewów są podwórka,
tęczą barw lśnią znów ogródki -
może czas porzucić smutki?
:)