Jedzie Lechu z daleka.
Na nikogo nie czeka.
Gdzie ty jedziesz, prezydencie?
Do cesarza. Na audiencję.
To nic z tego, panie Lechu.
Pewnie nie jest ci do śmiechu,
Ale cesarz bardzo chory.
Pod oczami wiszą wory.
Wielki katar, bardzo kaszle.
Bierze leki i na maśle
Tylko zupkę sobie pije.
Ledwo dyszy, ledwo żyje.
Żałujemy. Wielka strata.
Przyjedź znowu za dwa lata!
Pisałem 03.12.2008.
czwartek, 3 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz