Na przestrzeni naszych dziejów
Wielu było wielkich mężów.
Wielu było sławnych królów.
Wielu też wybitnych wodzów.
Wielu majstrów, harcowników,
Władców, szefów, kierowników.
Dyrektorów też bez liku.
I ich ważnych pomocników.
Byli prezesi i sekretarze.
A jacy byli, zaraz pokażę.
Był więc król Bolesław Chrobry.
Pierworodny synek Mieszka.
Wygnać Ody nie omieszkał,
Lecz Ottona pięknie przyjął.
Super żarcie z szafy wyjął.
Był Kazimierz Odnowiciel,
Co wygnany wnet powrócił.
Mocno się do pracy rzucił.
No i przeniósł nam stolicę
Z Wielkopolski do Krakowa.
Myśl to była całkiem nowa.
I był też Bolesław Śmiały,
Co kraj trzymał mocną ręką.
Ale przegiął trochę pałę.
No i wszystko wtedy pękło.
Biskup Staś mu się postawił.
No więc Bolek kraj zostawił
I na Węgry szybko zwiał.
Tam już z życia nic nie miał.
Był też Kazio Sprawiedliwy.
Dobrym gość był politykiem
I zasłużył się dla księży.
Dał im wszystko to, co chcieli,
Żeby jeszcze więcej mieli.
Więc cystersi go kochają
I w Wąchocku wychwalają.
I był też Kazimierz Wielki.
Co wymieniał z drewna belki
Na cegiełki i pustaki.
Król to był nie byle jaki.
Jeden z wielkich protoplastów.
I ostatni z rodu Piastów.
Lecz nie było w tej historii
Nigdy władcy tak wielkiego,
Jak dziś mamy z naszej łaski
Lecha Olka Kaczyńskiego!
Błyszczą mu oczy. Twarz mu jaśnieje.
Całą osobą swą promienieje.
A za nim niebo jest gorejące.
Więc pan Kaczyński sam jest jak słońce.
Zawsze się Lechu uroczo śmieje,
Dając nam wiarę, dając nadzieję.
Ileż wigoru, ileż humoru.
Ile kultury, ile honoru.
I jaka gracja, jaka polszczyzna.
Jak głową kręci w lewo i w prawo.
Jak się porusza swobodnie, żwawo.
I jaki uśmiech te usta mają.
Więc wszyscy Lechem się zachwycają.
Uśmierza kłótnie, wycisza spory.
I nie ma krzyków ni żadnych waśni.
I jest z nim prawo i sprawiedliwość.
A nam, Polakom, to jest jak w baśni.
Zawsze sukcesu on jest autorem.
I dla młodzieży wspaniałym wzorem.
Gdzie on tylko się pojawi,
Tam i sukces wnet się zjawi.
Sukces wielki. Niebotyczny.
I prawdziwie gigantyczny.
Niech wśród królów zajmie miejsce.
Ja się wcale nie wygłupiam.
Jemu miejsce się należy.
Identycznie jak psu zupa!
On jest z nami. A my z nim.
I tu urwał mi się film!
środa, 9 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj:)
OdpowiedzUsuńA możesz to podzielić na odcinki?
Dobrnęłam, do Ottona, zgłodniałam, musiałam wyjąć z szafy super żarcie i biskup Staś mi stanął okoniem ...
Dławię się ze śmiechu, a już muszę lecieć do pracy :)))
Pozdrawiam ciepło, dobrego dnia :)
ewa*
Stanisławie!Dzięki ci za to,że dałeś mi historię w pigule!!!Jak zawsze ŚWIETNE,WREDNE,BLISKIE MOJEMU SERCU to,co piszesz-szkoda tylko,że jednak mniej osób tu może to przeczytać...pozdrawiam,zapracowana Lily
OdpowiedzUsuńWitaj, Lily:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy mniej osób tu czyta. Może tak, może nie.
Staram się blog rozreklamować.
Udanego dnia:)
Witaj, ewo*:)
OdpowiedzUsuńTo jest tekst z 31.12.08 roku z drobnymi poprawkami.
Każdy może go sobie dzielić, jak mu jest wygodnie.
Udanego dnia:)
Aaaaa.... to już wszystko rozumiem, gorące rytmy były :)
OdpowiedzUsuńewa*
Nie będzie tu komentarza!
OdpowiedzUsuńZa długi wiersz, aż przeraża!
ARCYDZIEŁO tajemnicze!
Bohaterów nie policzę!
Zapłoniłem się ze wstydem
Musiałbym być jasnowidzem
Moja wyobraźnia pusta
Lepiej zamknąć swoje usta!
Bardzo serdecznie pozdrawiam i GRATULUJĘ:)))
Też pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy piszę rymowanki tej wielkości:)
Rymowanki tej wielkości
OdpowiedzUsuńAle nie brak jej wartości
Choćby nawet powtarzanej
Lecz w historii umaczanej
Każdy ma swe pochodzenie
Ale brak mu potwierdzenie
Które przecież też kosztuje
Jeśli historyk to wyszukuje
Pozdrawiam Włodek