Ale jesień! Daję słowo!
Ciepło. Miło. Kolorowo.
Słońce, trawa, ławki, ludzie.
Tam gdzieś dalej pies przy budzie.
Wszyscy w słońcu. Ale cudnie!
Bez pośpiechu. Bo południe.
Chłopczyk w dresie na huśtawce.
Ten o kulach siadł na ławce.
I zapalił. Odpoczywa.
Obok niego gość się kiwa.
Ledwo stoi. Słowa zbiera.
Jedną ręką się podpiera.
Gołąb czujny. Zerka. Patrzy.
Czasem trawkę skubnąć raczy.
To piękne.
OdpowiedzUsuńA dla kontastu, pozwolisz (nieśmiało proszę), dopiszę coś o jesieni, co "spłodziłam" jakieś 2-3 tygodnie temu. Zdarza mi się czasem taki nastrój. Wierszyk powędrował to szuflady.
Jesień.
Słabe, jesienne słonko,
powiędłe, złote listki,
Szaro i zimno, i smutek -
to wszystko.
Plusk jednostajny deszczu
o ziemię pokrytą błotem...
i ta dręcząca pustka
co potem...
A wszystko mówi płaczem.
Plączą się różne głosy,
mokre kropelki padają
na ręce, na twarz, na włosy.
Nieokreślony żal w sercu
z jesienią się jednoczy.
Czy to był deszcz -
czy łzy może płynęły z oczu?
Dobrze, że to już minęło. Przyjemnego wieczoru :)
ewa*
Śliczne:)
OdpowiedzUsuńA ja sobie siedziałem na ławce, czekałem na autobus, oglądałem ludzi i tak mi wyszło.
Miłego wieczoru.
Wielkie dzięki za gościnę :)
OdpowiedzUsuńewa*