Oglądam Discovery.
Już usłyszałem - archeolożka i paleontolożka.
Dodaję kolejne do zestawu - magisterka, doktorka, docentka, profesorka, psycholożka, socjolożka, dyrektorka.
Nie ma takiego absurdu na świecie, którego umysł ludzki nie byłby w stanie wymyślić.
piątek, 27 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Masz rację, to razi, ale tylko uszy. Gdyby tak od początku używało się tych określeń, tak jak nauczycielka, lekarka, pielęgniarka, hafciarka... Dlaczego Cię nie razi np. hafciarz? Mogą się przecież zdarzyć panowie, którzy pięknie haftują [bez podtekstów;)], przecież trudno o takim powiedzieć "hafciarka" :). Więc te wszystkie psychożki i archeolożki to dla mnie co najwyżej absurd fonetyczny, ale gdyby tak było od początku, wszyscy uważaliby to za normalne. Bardziej drażnią mnie feministki ze swoimi parytetami, bo uważam, że mądre, wykształcone kobiety nie potrzebują żadnych parytetów i takie pomysły są dla nich obraźliwe. Dopóki feministki walczyły o prawa człowieka, było ok. Teraz idą za daleko i narażają się na śmieszność.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnego wieczoru życzę :)
ewa*
Witaj ewo*:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twoje komentarze.
Tym się różnimy, że ja nie "gdybam".
Ale bardzo lubię to powiedzenie, że lepsze często bywa wrogiem dobrego.
Miłego dnia:)
Witaj Staszku :)
OdpowiedzUsuńCiekawe tematy poruszasz; lubię o nich porozmawiać. Dobrze, że się trochę różnimy, jest ciekawie :)
Wojtkiem się nie przejmuj, znasz przysłowie o psach i karawnie... napisałam co o tym myślę.
Pozdrawiam serdecznie, udanej soboty :)
ewa*
Ależ ja się żadnym Wojtkiem nie przejmuję:)
OdpowiedzUsuńTo tylko dowód na to, że kiedyś mu musiałem nieźle za skórę zaleźć, skoro wtrąca się w taki sposób, mimo że wcale do niego się nie zwracałem.
Udanej soboty:)