Kiedy idę chodnikiem i widzę, że przede mną leży coś paskudnego, to ja to omijam.
Większość obywateli jednak postępuje inaczej. Przystają i zaczynają dyskutować z tym czymś na różne sposoby. Starają się przekonać toto, że nie powinno na chodniku leżeć. Grożą, proszą, kpią, szydzą, ironizują, wyśmiewają, przywołują historię Polski od Mieszka, starożytną też, powołują się na wielkie autorytety, obrażają się, odchodzą. Za chwilę wracają i przekonywanie zaczyna się od nowa.
Taka myśl zawsze wpada mi do głowy, kiedy czytam różne fora.
wtorek, 10 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Panie Stanisławie . Pięknie pan pisze . Jest coś nostalgicznego z taką lekką mgiłką ...Urocze i łagodzi to moją duszę ,to pisani oczywiście .
OdpowiedzUsuń