Jedzie Lechu do Brukseli.
Dawno go tam nie widzieli.
Wziął ze sobą reklamówkę.
W reklamówce zaś wałówkę.
Kilka małpek wziął na drogę.
Opowiedzieć o tym mogę.
Różne kształty. Różne smaki.
Bo to już podróżnik taki.
Ma swą reklamówkę i śniadanie drugie.
Ma też swoje małpki na wieczory długie.
Siądzie sobie w kątku w tym ostatnim rzędzie.
I nikogo o nic prosił się nie będzie!
Zje sobie śniadanie. Trochę poszczytuje.
Bo nasz Lechu wszędzie dzielnie się spisuje!
piątek, 30 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szczytowanie w brukselce?
OdpowiedzUsuńWolałbym po wina butelce.
On nie ma tam nic do roboty
I szczytuje sobie z głupoty.
Zabiera kapciowych dwór cały
Garnitur, kapcie i sandały.
Samolot już pęka po szwach
Zapakować by jeszcze kwach.
Wycieczka jest krótka i mała
Ale patrzy się nań Europa cała
Gdyż o Nim już by zapomniała
A przecież, to osoba nie mała.
Ustawić się trza do fotografii
Przyznasz, że nie każdy potrafi
Tak wykorzystać taką sytuację
Ale czy to ma Polski stanu rację?
Przepraszam kolego, że umieściłem u Ciebie
Ale tam nie przeszło.
Pozdrawiam z uśmiechem:):)
Jasiek juhas - prawie ziom:)
Nic nie szkodzi.
OdpowiedzUsuńTak bywa. Coś o tym wiem.
Fajny tekścik.
O hazardzie też:)