Dwa nieszczęścia szły przez pole.
Jedno mówi: ja ...!
Słupki ciągle nam spadają
I nadziei już nie dają.
Dniem i nocą się staramy.
Lecz wyników cuś nie mamy.
Psioczą starzy, psioczą młodzi,
Że niewiele nam wychodzi.
Ja ci powiem, drogi bracie:
Wy się mało coś staracie.
Ja mam pomysł - zrobim spoty.
No to, bracie, do roboty.
Będą spoty wystrzałowe.
Kolorowe, rysunkowe.
Ludzie się na spotach znają.
I je lubią. Podziwiają.
Będą spoty. Słupki wzrosną.
Jak nie teraz - no to wiosną.
Cudów nie ma, drogi bracie.
Wnet przekonam o tym ja cię.
Wizerunek poprawimy
I się nieźle zabawimy.
Wszystkim w głowach namieszamy.
Bo my, bracia, się nie damy!
czwartek, 22 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz