poniedziałek, 19 października 2009

Poranne recytacje

Nieznacznie z wilgotnego wykradał się mroku
Świt bez rumieńca, wiodąc dzień bez światła w oku.
Dawno wszedł dzień, a jeszcze ledwie jest widomy.
I powoli oświeca wciąż zaspane domy.
W domach pełno agentów. Oni się szykują.
I do pracy wnet wyjdą. Oni podsłuchują.
Mikrofony, kamery są już spakowane.
I śniadanie agentom zostało podane.
Ser biały oraz kawa. A także pieczyste.
Dano także owoce. Dorodne, soczyste.
Każdy agent przystojny. Włosy zaczesane.
Okulary, zegarki. Same marki znane.
Zjedzą pyszne śniadanie i wyjdą do pracy.
I teraz uważajcie, kochani rodacy!

1 komentarz:

  1. Dobrze,ze nie ma zony w domu, bo az ryknalem ze smiechu.W skali jeden do dziesieciu: sto!!!!

    OdpowiedzUsuń