czwartek, 14 października 2010

Świt

Wcześnie wstaję, kawę piję,
Powolutku sobie żyję.
Jeszcze ciemno za oknami
I słoneczka nie ma z nami.

Ale wyjdzie i zabłyśnie.
Ciemna noc od razu pryśnie
I uśmiechną się gębusie.
Wstaną lenie i pracusie.

Na śniadanie dwa jajeczka,
Obok w dzbanku trochę mleczka,
Jakiś dżemik, rogaliki,
Na patelni naleśniki

Już się smażą. Serek biały,
Bochen chleba okazały.
Dzień się budzi. Z nim nadzieja.
Choć sen jeszcze oczy skleja

Się uśmiechasz, masz nadzieję.
Ruszasz w swoją Odyseję.
Bierzesz klucze i bez smutku
Drzwi zamykasz powolutku.

3 komentarze:

  1. Też, wstaję rano.
    Jeszcze bez gaci.
    Tworzę na prędce
    Swój "poemacik"...

    Czytam Notatnik;
    - Stanisław pisze...
    Wstał bardzo wsześnie.
    - Stukał w klawisze.

    Pokłon oddaję,
    choć On nie widzi.
    Dziś z polityki,
    jakoś nie szydził.

    A z drugiej strony.
    Nudą nie wieje.
    Dopóki piszesz,
    i masz nadzieję.

    I tak to życie,
    leci pomału.
    Bo, nie brakuje,
    w sklepie nabiału.

    Codziennie rano,
    się z tym oswajam.
    Z tego nabiału,
    ważne są - jaja...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaja są ważne.
    Jaj nam potrzeba.
    Jaja ważniejsze
    Dzisiaj od chleba!

    Więc widzę jaja.
    Widzę je wszędzie
    I powiem jeszcze,
    Że więcej będzie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, Wy "jajcarze";)))

    "Jaja" sie przydają wszędzie,
    nawet u kobiety.
    "Bez jaj" w życiu krucho będzie,
    to prawda, niestety.

    OdpowiedzUsuń