środa, 13 października 2010

My

Brak wyobraźni, zwykła brawura,
Więc ja nie wierzę, że w drodze dziura
Była powodem, że to jej wina.
Tacy jesteśmy. To w nas przyczyna.

Znów gdzieś tam sopel rozłupie czaszkę,
Ktoś tam z azbestu zrobi menażkę,
Zima zaskoczy, zabraknie piasku,
Ktoś tam wywali wannę do lasku.

Jakiś urzędnik, watażka mały,
Zruga petenta czerwony cały,
Mięso wiekowe w puszkach się sprzeda
I na przystanku skopie się zgreda.

Gdzieś się w kabinie zrobi zebranie,
Tutaj dyskusja, tam lądowanie,
Ktoś tam ukradnie gdzieś znowu trakcję,
Bo zbiera kasę na swe wakacje.

Więc są pomysły, improwizacja
I wśród znajomych znowu owacja,
Że jest fantazja, że potrafimy,
Że wszystkich wkoło ciągle dziwimy!

2 komentarze:

  1. Ażeby w kraju,
    nudą nie wiało.
    Chamstwo na codzień,
    normą się stało.

    Gdzie jest ta grzeczność,
    gdzie ta kultura.
    Taka, na codzień,
    - taka, do biura.

    Jak się nie zjawisz,
    wszędy z napitkiem.
    Toś - odprawiony,
    napewno z kwitkiem.

    Wszędzie emocje,
    grają tu rolę.
    Co dalej będzie?
    - myśleć nie wolę.

    Ja,- Stanisławie,
    nigdy nie kłamie.
    Mnożę swą siłę,
    przez swoje ramię.

    A, że do blogu,
    "puszczam żurawia".
    To na bieżąco,
    - mile pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też miło pozdrawiam.
    Super teksty :)

    OdpowiedzUsuń