sobota, 12 czerwca 2010

Marsz

Koniec wojny. Znak pokoju.
Więc PiS-owcy już do boju
Się szykują. Parasolki.
I na serce jakieś fiolki.

Idą. Upał. Żar się leje.
Im z gorąca wzrok mętnieje.
Idą. Idą. I padają.
Kamieniami też rzucają.

Lecą cegły i pustaki.
Leci kostka. Lecą haki.
Lecą członki i penisy.
Rzuca moher. Rzuca łysy.

Za prezesa. Za ojczyznę.
Każdy walczy. Ten ma bliznę.
Ten znów palić chce Wałęsę.
Własną swoją wieszczą klęskę.

Ten się przebrał za penisa
I pod listą się podpisał.
Na portretach wodza zdjęcie.
Każdy w grupie ma zajęcie.

Ten kamery już zakrywa.
Tamten ryczy. Głupka zgrywa.
Bóg na ustach i wyzwiska.
Z relikwiami już stoiska.

Idą dalej. Wódz tak każe.
Więc za niego. Za miraże.
Idą. Serca mu oddają.
Bo rozumu to nie mają!

1 komentarz:

  1. Kitem i wazeliną się podpiera
    Żeby trafić do Ćwoka mohera.

    A co to jest Ćwok?
    To taki rajski ptok.
    Trochę pawia, trochę kaczki
    Gęba modliszki i ma żuwaczki

    Jest nietoperzem wampirem
    Co nie ugryzie, a krew wypije
    Ma parasolkę i dwa kamienie
    A wyróżnia go schamienie.

    OdpowiedzUsuń