wtorek, 3 maja 2011

Od samego dołu po samą górę

To taka gmina - gdzie kopniesz - gów...,
Chociaż na pozór ślicznie i równo.
Wszystko jest ok, jakoś się kręci,
Są wielkie plany i dobre chęci.

Wszyscy coś robią, wszyscy pracują,
Ktoś tam coś zszywa, inni to prują,
Ktoś leczy Szwedki, lotnik się szkoli,
A ktoś dokładnie wszystko pierd...

Nowy rozkładzik tamten układa,
Ten nową akcję znów zapowiada
Ten się pochyla, ta kogoś swata,
A tamten znowu struga wariata.

Ten symulator podłączył źle,
Bo mu się robić nie bardzo chce,
Ten niepoprawne dane przekazał,
Bo mu się tusz znów całkiem rozmazał.

Ten mu podsunął, ten ułaskawił,
Tamten zaś w Wiedniu nieźle zabawił,
Tu zakonniczki sprzedały działkę,
Bo do sprzedaży mają smykałkę.

Jakieś obiady, fety, bankiety,
Kapusta z grochem, obok kotlety,
Ktoś tam zapłaci, ktoś tam poświęci
I wszyscy będą znów wniebowzięci.

Czary i gusła, zdrowaśki, krzyże,
Ktoś znów tam kogoś po łapkach liże,
Modły, wycieczki, pielgrzymki, kłótnie,
Ten znów coś ględzi, ów kpi okrutnie.

Nowe pomniki, nowe tablice,
Tyle ich wszędzie, że nie policzę,
Krzyże, różańce, stara pepesza,
Wszystko na opak, ciągle ktoś miesza.

I żaden walec nic nie wyrówna,
Bo coraz więcej dokoła gów...!
Chociaż ukryte, wyłazi wszędzie:
W wojsku, w kościele, w sejmie, w urzędzie!

3 komentarze:

  1. Tak dziś króciutko, (tylko w dwóch słowach.)
    Polak uwielbia g**** lukrować.

    Pozdrawiam serdecznie, świątecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo tam, dzie lśni szambo,
    Nie pomoze żadne Bamboo.
    Ukłon Stanisławie.

    OdpowiedzUsuń