Szyny, podkłady, śruby, kamienie,
A pola pod las po obu stronach.
Tutaj pszenica, gdzieś dalej żyto,
Trawa gdzieniegdzie już wykoszona.
Wagony z lewa, wagony z prawa,
Różne kolory, stare, zrdzewiałe.
Paproć i krwawnik, czasem leszczyna,
Jakieś drewniane stacyjki małe.
Brzozy, topole, świerki i buki,
Gdzieniegdzie krzewów wyrosły kępy.
Traw wypalonych plamy czarniawe.
W głowę się wdziera kół stukot tępy.
Kościółki stare, stare stodoły,
Jakaś chałupka śpi tam pod borem.
Tutaj gmach błyszczy, tam zaś ruiny.
Pewnie dojadę późnym wieczorem.
I tak się jedzie. Minuty płyną
I za godziną mija godzina.
Wiadukt, semafor, spuszczony szlaban.
Kolejna znowu mijana gmina.
niedziela, 25 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz