Wali się sufit, pękają ściany,
Drżą fundamenty, szyby pryskają,
Ktoś jeszcze belki jakieś podstawia,
Lecz już niektórzy stąd uciekają.
Ktoś jeszcze biega, na trwogę krzyczy,
Zbiera narzędzia, za młotek chwyta
I przerdzewiałe wciąż wbija gwoździe,
Lecz większość z ulgą upadek wita.
Już wypadają ze ścian kabelki,
Jakieś kamery i mikrofony,
Kruszą się cegły i tynk się sypie.
Wiatr to rozwiewa na wszystkie strony.
Ktoś jeszcze jakieś orędzia pisze,
Tworzy apele, rozsyła listy
I jakieś zbiórki organizuje,
Lecz już upadek jest oczywisty.
Próchno wylazło i stara słoma,
Przegniłe drewno, zbutwiała skóra.
Ponad tym wszystkim błyski i grzmoty,
I przeogromna burzowa chmura!
piątek, 12 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz