Koniec wojny. Znak pokoju.
Więc PiS-owcy już do boju
Się szykują. Parasolki.
I na serce jakieś fiolki.
Idą. Upał. Żar się leje.
Im z gorąca wzrok mętnieje.
Idą. Idą. I padają.
Kamieniami też rzucają.
Lecą cegły i pustaki.
Leci kostka. Lecą haki.
Lecą członki i penisy.
Rzuca moher. Rzuca łysy.
Za prezesa. Za ojczyznę.
Każdy walczy. Ten ma bliznę.
Ten znów palić chce Wałęsę.
Własną swoją wieszczą klęskę.
Ten się przebrał za penisa
I pod listą się podpisał.
Na portretach wodza zdjęcie.
Każdy w grupie ma zajęcie.
Ten kamery już zakrywa.
Tamten ryczy. Głupka zgrywa.
Bóg na ustach i wyzwiska.
Z relikwiami już stoiska.
Idą dalej. Wódz tak każe.
Więc za niego. Za miraże.
Idą. Serca mu oddają.
Bo rozumu to nie mają!
sobota, 12 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kitem i wazeliną się podpiera
OdpowiedzUsuńŻeby trafić do Ćwoka mohera.
A co to jest Ćwok?
To taki rajski ptok.
Trochę pawia, trochę kaczki
Gęba modliszki i ma żuwaczki
Jest nietoperzem wampirem
Co nie ugryzie, a krew wypije
Ma parasolkę i dwa kamienie
A wyróżnia go schamienie.