Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina.
I dumny pan sędzia, i dobra sędzina,
Związkowiec, polityk, doktorki, doktory.
Lecz każdy w rodzinie poważnie już chory.
Są zwidy, olśnienia, lecz tęga jest mina,
Bo nie ma świecie jak nasza rodzina!
Gorączka, bredzenie i częste omamy,
Lecz naszej rodzinie my zginąć nie damy!
I jacyś harcerze, lewica, prawica
I słowa biskupa, co tłumy zachwyca.
Pomysły na pomnik, protesty dokoła,
Lecz "Idźmy do przodu" już nikt tu nie woła.
Rocznice, wojenki, podziały i kpiny,
I jakieś pół litra, ciut amfetaminy.
I nie ma znaczenia, że wciąż rozrabiamy,
Bo wszyscy w rodzinie się bardzo kochamy!
piątek, 20 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Można to raczej nazwać polskim piekiełkiem. Niektórzy odbiegają od rzeczywistości i tkwią w jaimś swoim światku. Obrażeni, nadęci i wsciekli, że nikt ich nie rozumie. Bo ja, nie chcę ich rozumieć. I nie zrozumiem.
OdpowiedzUsuńAle chyba kochasz chrześcijańską miłością prezesa swego jak siebie samego:)))
OdpowiedzUsuńŻartujesz? Już wolałabym sobie "łapę" odgryźć. Howgh!
OdpowiedzUsuń