poniedziałek, 31 stycznia 2011
Obraz
Malował łzami i przy tem płakał,
Ale malował, bo taki zapał
Nagle go chwycił. Teraz sprzedaje.
Lud nasz się wzrusza, serce się kraje!
Łzy się z farbami tu pomieszały
I taki efekt końcowy dały.
Kto jest idiotą lub kto jest gupi,
To niech se obraz ten wielki kupi!
niedziela, 30 stycznia 2011
Brzoza
Przesłuchać brzozę by należało.
Ona nam powie, co tam się stało,
Kto ją posadził, po co tam rosła
I czemu stała taka wyniosła!
Kto ją popierał? Czy ktoś lobbował?
Może naciski ktoś tam stosował?
Była w układzie czy była śpiochem?
My chcemy prawdy. Chcemy. Choć trochę!
Czemu, do diaska, ona tam tkwiła
I tak bombowca nam uszkodziła?
Niech się wypowie jak na spowiedzi,
Bo losy brzozy świat cały śledzi!
Niech ją Antoni wezwie na świadka,
Będzie dla wszystkich kolejna gratka.
Niech ją przesłucha bez żadnej ściemy,
Bo wszyscy prawdę tu poznać chcemy!
Ona nam powie, co tam się stało,
Kto ją posadził, po co tam rosła
I czemu stała taka wyniosła!
Kto ją popierał? Czy ktoś lobbował?
Może naciski ktoś tam stosował?
Była w układzie czy była śpiochem?
My chcemy prawdy. Chcemy. Choć trochę!
Czemu, do diaska, ona tam tkwiła
I tak bombowca nam uszkodziła?
Niech się wypowie jak na spowiedzi,
Bo losy brzozy świat cały śledzi!
Niech ją Antoni wezwie na świadka,
Będzie dla wszystkich kolejna gratka.
Niech ją przesłucha bez żadnej ściemy,
Bo wszyscy prawdę tu poznać chcemy!
sobota, 29 stycznia 2011
Egipt
Plaże Egiptu, Tunezji plaże,
Wszyscy jechali, bo prezes każe,
Lecz teraz wszyscy stamtąd pitają
I słowa wodza już w dupie mają!
GROM ich uratuje,
Na czele generał,
Co wszystkich turystów,
Tutką pozabiera.
Państwo zaś wypłaci
Sowite pieniądze,
By zrekompensować
Turystyczne żądze!
Wszyscy jechali, bo prezes każe,
Lecz teraz wszyscy stamtąd pitają
I słowa wodza już w dupie mają!
GROM ich uratuje,
Na czele generał,
Co wszystkich turystów,
Tutką pozabiera.
Państwo zaś wypłaci
Sowite pieniądze,
By zrekompensować
Turystyczne żądze!
piątek, 28 stycznia 2011
Taka gmina
Tam ktoś wywalił znów coś do lasu,
Bo taki zajeb, że nie ma czasu,
Ktoś tam pieskowi znów głowę urwał,
Bo go w przedszkolu kolega wkurwiał.
Azyl dla zwierząt, zabite dziatki,
Z kolczykiem leży gdzieś ucho matki,
Pijany heros, światło czerwone,
Potrącił męża, córkę i żonę,
Z piesków są zupki, z piesków jest smalec,
Ciasto jest kiepskie, raczej zakalec,
Słup nielegalny, lecz niech se stoi,
Parking z boiska znów się wykroi.
Tam znów kibice gdzieś z maczetami
Wrzeszczą w przedziale, że "Bóg jest z nami",
Dziecko gdzieś dusi się pępowiną
I tak nam tutaj miesiące płyną.
I tak to leci, bo taka gmina,
Przyczyna, skutek, skutek, przyczyna,
Wielkie dyskusje, lecz tak to leci
I wszystkim miło słoneczko świeci!
Bo taki zajeb, że nie ma czasu,
Ktoś tam pieskowi znów głowę urwał,
Bo go w przedszkolu kolega wkurwiał.
Azyl dla zwierząt, zabite dziatki,
Z kolczykiem leży gdzieś ucho matki,
Pijany heros, światło czerwone,
Potrącił męża, córkę i żonę,
Z piesków są zupki, z piesków jest smalec,
Ciasto jest kiepskie, raczej zakalec,
Słup nielegalny, lecz niech se stoi,
Parking z boiska znów się wykroi.
Tam znów kibice gdzieś z maczetami
Wrzeszczą w przedziale, że "Bóg jest z nami",
Dziecko gdzieś dusi się pępowiną
I tak nam tutaj miesiące płyną.
I tak to leci, bo taka gmina,
Przyczyna, skutek, skutek, przyczyna,
Wielkie dyskusje, lecz tak to leci
I wszystkim miło słoneczko świeci!
czwartek, 27 stycznia 2011
Wybrańcy
Tam się naćpali i najeb...,
Krzesła i stoły powywracali,
Potem na wózki i jazda w pole,
Była zabawa, że ja pier...!
Nasze to posły, nasze, kochane,
Gęby ich obu dobrze są znane.
Wybrańcy ludu, reprezentanty,
Tępaki, ćwoki, tuki, palanty!
Polak potrafi, mucha nie siada,
Niech tam Europa, co chce se gada.
Mamy fantazję i potrafimy,
Naszą fantazją wciąż świat dziwimy!
Nasze wartości Europie niesiem,
Czy to jest styczeń, czy to jest wrzesień.
Pół litra, piwo, kotlet, kapustę
I nasze głowy zupełnie puste!
środa, 26 stycznia 2011
Aneks do ballady Pietrzaka
Już jest na Wawelu bohater wspaniały,
Naród na to patrzy, wychodzą mu gały,
Niskie były słupki i prawie był zerem,
A tu nagle został wielkim bohaterem!
Więc naród się dziwi i nic nie rozumie,
Tej przemiany wielkiej wciąż pojąć nie umie.
Łaził jak w amoku tutaj między nami
I nagle się znalazł pomiędzy królami!
Już jest na Wawelu, między nimi leży,
Brat jego z radości to aż zęby szczerzy.
Bo radości brata słowo nie wypowie,
Lecz myśl wierci czaszkę: co na to królowie?!
Naród na to patrzy, wychodzą mu gały,
Niskie były słupki i prawie był zerem,
A tu nagle został wielkim bohaterem!
Więc naród się dziwi i nic nie rozumie,
Tej przemiany wielkiej wciąż pojąć nie umie.
Łaził jak w amoku tutaj między nami
I nagle się znalazł pomiędzy królami!
Już jest na Wawelu, między nimi leży,
Brat jego z radości to aż zęby szczerzy.
Bo radości brata słowo nie wypowie,
Lecz myśl wierci czaszkę: co na to królowie?!
wtorek, 25 stycznia 2011
Gwiazda
On jest tu gwiazdą, więc zęby szczerzy,
Jego się kocha, jemu się wierzy.
Wokoło tańczą zaś dziennikarze,
Co dziś nowego on nam pokaże.
Co dzisiaj powie, czym nas zaskoczy,
Jaką znów prawdę walnie nam w oczy,
Jakie odkrywcze znów powie zdanie?
Na to czekają panowie, panie!
I wokół niego są mikrofony,
A on znów plecie swoje androny,
Nowe teorie i spiski nowe,
Porażające i wystrzałowe.
I wszyscy tańczą wokół onego,
Co nie zna nawet słów hymnu swego.
On jest jak magnes, który przyciąga.
Bracie kochany, chwyć kawał drąga,
Walnij podciepa, co sieje grozę.
Niech sobie woła: Boże, mój Boże,
Wal, ile wlezie. Zatłuc trza gada,
Niech nam tu więcej głupot nie gada!
Jego się kocha, jemu się wierzy.
Wokoło tańczą zaś dziennikarze,
Co dziś nowego on nam pokaże.
Co dzisiaj powie, czym nas zaskoczy,
Jaką znów prawdę walnie nam w oczy,
Jakie odkrywcze znów powie zdanie?
Na to czekają panowie, panie!
I wokół niego są mikrofony,
A on znów plecie swoje androny,
Nowe teorie i spiski nowe,
Porażające i wystrzałowe.
I wszyscy tańczą wokół onego,
Co nie zna nawet słów hymnu swego.
On jest jak magnes, który przyciąga.
Bracie kochany, chwyć kawał drąga,
Walnij podciepa, co sieje grozę.
Niech sobie woła: Boże, mój Boże,
Wal, ile wlezie. Zatłuc trza gada,
Niech nam tu więcej głupot nie gada!
poniedziałek, 24 stycznia 2011
Emeryt
Mało co ma w domu, a kłopotów furę,
Ma tylko na mleko i w skarpecie dziurę.
Więc siedzi emeryt ze zbolałą miną,
Bo musi zapłacić smoleńskim rodzinom!
Ma tylko na mleko i w skarpecie dziurę.
Więc siedzi emeryt ze zbolałą miną,
Bo musi zapłacić smoleńskim rodzinom!
niedziela, 23 stycznia 2011
Nasz naród
Nasz naród jak lawa - tak pisali wieszcze.
Ja w swych rymowankach dodaję to jeszcze,
Że żaden Królewski, że żaden Piastowy,
Że tu dzisiaj tylko błaznów są rozmowy.
Że waśnie, że swary, że tępota wielka,
Że nie ma światełka, a nadzieja wszelka
Zginęła już dawno w codziennych pyskówkach,
Że dzisiaj półgłówek goni tu półgłówka.
Że nie ma tu pracy, że nie ma godności,
Nie ma wielkich mężów, nie ma wytrwałości,
Dawnych wielkich wzorów na co dzień brakuje,
A jeden drugiego tylko psami szczuje.
Dzisiaj to kochamy, co boli, przeraża,
Co niezgodę sieje i co nas poraża.
Rozdzierać wciąż rany, odory czuć trupie -
To dzisiaj kochamy. Resztę mamy w dupie!
Od Bugu po Odrę płyną tu pomyje,
Każdy rwie materiał i dla siebie szyje.
Zatarty już napis na tej starej szabli,
A zdrowy rozsądek dawno wzięli diabli.
Tak ja widzę naród onegdaj wspaniały,
Który dzisiaj woli brednie, dyrdymały,
Krzyki, wrzaski, kłótnie, żałosne rozmowy,
Błazeństwa idoli, buńczuczne przemowy.
Jadem tu i śliną wnet się zadławimy,
Lecz tym reszty świata wcale nie zdziwimy.
Świat o nas zapomni i łzy nie uroni.
Przed nami samymi nikt nas nie obroni!
Wiem, Cyprianie, pamiętam.
Zamknąć rany i życia wlać nadzieję.
Nie potrafię.
Ja w swych rymowankach dodaję to jeszcze,
Że żaden Królewski, że żaden Piastowy,
Że tu dzisiaj tylko błaznów są rozmowy.
Że waśnie, że swary, że tępota wielka,
Że nie ma światełka, a nadzieja wszelka
Zginęła już dawno w codziennych pyskówkach,
Że dzisiaj półgłówek goni tu półgłówka.
Że nie ma tu pracy, że nie ma godności,
Nie ma wielkich mężów, nie ma wytrwałości,
Dawnych wielkich wzorów na co dzień brakuje,
A jeden drugiego tylko psami szczuje.
Dzisiaj to kochamy, co boli, przeraża,
Co niezgodę sieje i co nas poraża.
Rozdzierać wciąż rany, odory czuć trupie -
To dzisiaj kochamy. Resztę mamy w dupie!
Od Bugu po Odrę płyną tu pomyje,
Każdy rwie materiał i dla siebie szyje.
Zatarty już napis na tej starej szabli,
A zdrowy rozsądek dawno wzięli diabli.
Tak ja widzę naród onegdaj wspaniały,
Który dzisiaj woli brednie, dyrdymały,
Krzyki, wrzaski, kłótnie, żałosne rozmowy,
Błazeństwa idoli, buńczuczne przemowy.
Jadem tu i śliną wnet się zadławimy,
Lecz tym reszty świata wcale nie zdziwimy.
Świat o nas zapomni i łzy nie uroni.
Przed nami samymi nikt nas nie obroni!
Wiem, Cyprianie, pamiętam.
Zamknąć rany i życia wlać nadzieję.
Nie potrafię.
sobota, 22 stycznia 2011
Maile
już dawno minął okres współczucia
ale teraz to się zaczyna okres rzygania katastrofą, ofiarami i ich rodzinami
Pani Joasiu
nikt przecież Pani nie zabrania wpłacać co miesiąc darowizny na rzecz rodzin ofiar
ale niech Pani nie usprawiedliwia wydawania państwowych pieniędzy jedynym żywicielem rodziny
łatwo Pani idzie wydawanie nie swoich pieniędzy
były brednie o godnym uczczeniu
teraz są brednie o godnej ofercie
ale teraz to się zaczyna okres rzygania katastrofą, ofiarami i ich rodzinami
Pani Joasiu
nikt przecież Pani nie zabrania wpłacać co miesiąc darowizny na rzecz rodzin ofiar
ale niech Pani nie usprawiedliwia wydawania państwowych pieniędzy jedynym żywicielem rodziny
łatwo Pani idzie wydawanie nie swoich pieniędzy
były brednie o godnym uczczeniu
teraz są brednie o godnej ofercie
Fakty
Prezes uprzejmie stracił kontakty
Z rzeczywistością. To znane fakty.
Teraz posuwa dowcipy głupie,
Te o zajączku, misiu i dupie.
Na pojedynek wzywa Putina,
Lecz tym wyzwaniem chyba przegina,
Bo jak go dorwie Putin judoka,
To skopie dupę tego boroka.
I pisze listy, by je czytali,
By punkt widzenia prezesa znali,
Że te wybory coś tam nie tego,
Jakieś dewiacje i wiele złego ...
Miesza i kręci, i odlatuje,
Pewnie na prochach znów funkcjonuje,
Zjawia się w studiu, plecie głupoty,
Bo nie ma pajac nic do roboty!
Z rzeczywistością. To znane fakty.
Teraz posuwa dowcipy głupie,
Te o zajączku, misiu i dupie.
Na pojedynek wzywa Putina,
Lecz tym wyzwaniem chyba przegina,
Bo jak go dorwie Putin judoka,
To skopie dupę tego boroka.
I pisze listy, by je czytali,
By punkt widzenia prezesa znali,
Że te wybory coś tam nie tego,
Jakieś dewiacje i wiele złego ...
Miesza i kręci, i odlatuje,
Pewnie na prochach znów funkcjonuje,
Zjawia się w studiu, plecie głupoty,
Bo nie ma pajac nic do roboty!
piątek, 21 stycznia 2011
Kundelki
Im mniejszy piesek, tym głośniej szczeka.
Warczy, jazgocze i wciąż się wścieka.
A te najmniejsze, co jaj nie mają,
To na Putina nawet szczekają!
Warczy, jazgocze i wciąż się wścieka.
A te najmniejsze, co jaj nie mają,
To na Putina nawet szczekają!
czwartek, 20 stycznia 2011
Hydra
Hydra podnosi paskudną głowę,
Zwiera szeregi zawsze gotowe
Pluć, charkać, smrodzić, fetor wydalać
I pomyjami wszystko tu zalać.
Więc potok pomyj wokół się leje,
Bo bestia wierzy i ma nadzieję,
Że znowu będzie tym krajem rządzić,
Że będzie dzielić i będzie sądzić.
Uwielbia ścieki, kocha pomyje
I z tym się ona wcale nie kryje.
Łeb jej odrąbać, zniszczyć i spalić.
Tak trzeba zrobić, by kraj ocalić!
Zwiera szeregi zawsze gotowe
Pluć, charkać, smrodzić, fetor wydalać
I pomyjami wszystko tu zalać.
Więc potok pomyj wokół się leje,
Bo bestia wierzy i ma nadzieję,
Że znowu będzie tym krajem rządzić,
Że będzie dzielić i będzie sądzić.
Uwielbia ścieki, kocha pomyje
I z tym się ona wcale nie kryje.
Łeb jej odrąbać, zniszczyć i spalić.
Tak trzeba zrobić, by kraj ocalić!
środa, 19 stycznia 2011
wtorek, 18 stycznia 2011
Kolejny list
Może świętym zostanę. Namyślam się jeszcze.
Na myśl samą, mój bracie, przechodzą mnie dreszcze.
I będę na ołtarzach. Może będę w klapie,
Gdy miejsce pośród świętych właściwe załapię!
Z decyzją się nie spieszę, bo mam dużo czasu,
A widzę, że tam u was sporo ambarasu.
Trwają jakoweś targi, jakieś zamieszanie
I nie wszyscy Polacy jedno mają zdanie!
Przekonaj wszystkich, bracie, żeby mnie kochali,
By do mnie się modlili i mnie uwielbiali.
Za całym naród poległ, wiedzą o tym w świecie,
Wiedzą w miastach i w wioskach, w gminie i w powiecie!
Chwała mnie się należy, więc pracuj rzetelnie,
Wszystko dobrze obserwuj i uderzaj celnie.
Ja Twe wysiłki, bracie, stąd tu obserwuję,
Kto będzie przeciw Tobie, temu nie daruję!
Na myśl samą, mój bracie, przechodzą mnie dreszcze.
I będę na ołtarzach. Może będę w klapie,
Gdy miejsce pośród świętych właściwe załapię!
Z decyzją się nie spieszę, bo mam dużo czasu,
A widzę, że tam u was sporo ambarasu.
Trwają jakoweś targi, jakieś zamieszanie
I nie wszyscy Polacy jedno mają zdanie!
Przekonaj wszystkich, bracie, żeby mnie kochali,
By do mnie się modlili i mnie uwielbiali.
Za całym naród poległ, wiedzą o tym w świecie,
Wiedzą w miastach i w wioskach, w gminie i w powiecie!
Chwała mnie się należy, więc pracuj rzetelnie,
Wszystko dobrze obserwuj i uderzaj celnie.
Ja Twe wysiłki, bracie, stąd tu obserwuję,
Kto będzie przeciw Tobie, temu nie daruję!
niedziela, 16 stycznia 2011
Polskie dziury
Polskie drogi, polskie dziury,
Polskie brednie, polskie bzdury.
Tu się wcale nic nie zmienia,
Wciąż te same biadolenia.
Bo pogoda, bo deszcz leje,
Bo ze wschodu wiater wieje,
Pracownicy wciąż chorują,
Bo szczepionek nie stosują.
Asfalt kiepski, wszędzie woda,
W poprzek drogi znowu kłoda,
Tam koparka jest zepsuta,
Tutaj stoi stara huta.
Mnie to wisi, mnie to lata,
Że się ciągle dziury łata.
Bo nadziei żadnej nie ma.
Wciąż ta sama stara ściema!
Polskie brednie, polskie bzdury.
Tu się wcale nic nie zmienia,
Wciąż te same biadolenia.
Bo pogoda, bo deszcz leje,
Bo ze wschodu wiater wieje,
Pracownicy wciąż chorują,
Bo szczepionek nie stosują.
Asfalt kiepski, wszędzie woda,
W poprzek drogi znowu kłoda,
Tam koparka jest zepsuta,
Tutaj stoi stara huta.
Mnie to wisi, mnie to lata,
Że się ciągle dziury łata.
Bo nadziei żadnej nie ma.
Wciąż ta sama stara ściema!
piątek, 14 stycznia 2011
W południe
Pieski chodzą, wszędzie srają,
Bo munduru psy nie mają.
Gdyby mundur se ubrały,
Zaraz by też honor miały!
Bo munduru psy nie mają.
Gdyby mundur se ubrały,
Zaraz by też honor miały!
czwartek, 13 stycznia 2011
Polska zhańbiona!
Polska zhańbiona! "Larum" wołają,
Swoje rezerwy zewsząd ściągają,
O jakimś strzale bredzą w tył głowy,
Do nowej wojny PiS jest gotowy.
Już prężą mięśnie i biorą prochy,
Już kosynierzy z lubelskiej wiochy
Nadchodzą tłumnie z krzyżem, z kosami
I krzyczą gromko: "Prawda jest z nami".
Byłby premierem, wszystko by grało,
Ale przez Tuska tak to się stało,
Bredzi i jątrzy, kroi i dzieli,
By wszyscy przed nim ze strachu drżeli.
Boi się prawdy, prawdy się boi,
Dlatego miesza, jątrzy i kroi,
Mataczy, mąci, zwodzi, kugluje,
Wciąż zamęt sieje i lawiruje!
Swoje rezerwy zewsząd ściągają,
O jakimś strzale bredzą w tył głowy,
Do nowej wojny PiS jest gotowy.
Już prężą mięśnie i biorą prochy,
Już kosynierzy z lubelskiej wiochy
Nadchodzą tłumnie z krzyżem, z kosami
I krzyczą gromko: "Prawda jest z nami".
Byłby premierem, wszystko by grało,
Ale przez Tuska tak to się stało,
Bredzi i jątrzy, kroi i dzieli,
By wszyscy przed nim ze strachu drżeli.
Boi się prawdy, prawdy się boi,
Dlatego miesza, jątrzy i kroi,
Mataczy, mąci, zwodzi, kugluje,
Wciąż zamęt sieje i lawiruje!
środa, 12 stycznia 2011
List do brata
Lecz teraz, drogi bracie, jużem na Wawelu,
A sam wiesz dobrze o tem, że tutaj niewielu
Jest pochowanych ludzi. Mam sarkofag duży,
Bo mnie się on należy i dobrze mi służy.
Mnie tu kwiaty składają, obrazy malują,
Taki wszyscy szacunek dziś mi okazują.
Po mnie płaczą, mój bracie, bo wspaniały byłem,
Gdy przez te wszystkie lata pośród was tam żyłem.
Znane są me zasługi, podziwiają wszyscy,
Podziwiają je obcy, podziwiają bliscy.
Dzisiaj me wielkie słowa wszyscy powtarzają,
Taki, bracie, szacunek ludzie dla mnie mają.
Padają na kolana, na msze za mnie dają
I moim też imieniem wszystko nazywają.
Być może zmartwychwstanę. Pomyślę ja o tem.
Wtedy wiernych wyznawców wnet obsypię złotem!
A sam wiesz dobrze o tem, że tutaj niewielu
Jest pochowanych ludzi. Mam sarkofag duży,
Bo mnie się on należy i dobrze mi służy.
Mnie tu kwiaty składają, obrazy malują,
Taki wszyscy szacunek dziś mi okazują.
Po mnie płaczą, mój bracie, bo wspaniały byłem,
Gdy przez te wszystkie lata pośród was tam żyłem.
Znane są me zasługi, podziwiają wszyscy,
Podziwiają je obcy, podziwiają bliscy.
Dzisiaj me wielkie słowa wszyscy powtarzają,
Taki, bracie, szacunek ludzie dla mnie mają.
Padają na kolana, na msze za mnie dają
I moim też imieniem wszystko nazywają.
Być może zmartwychwstanę. Pomyślę ja o tem.
Wtedy wiernych wyznawców wnet obsypię złotem!
Taka prawda
Wszyscy wiedzą, jak to było,
Że w ten sposób się skończyło.
Lecz teorie tworzą nowe,
Wystrzałowe i bombowe.
Wciąż szukają blaszki, linki,
Jakiejś szczerby lub szczelinki,
Gwoździa, szpilki, rysy, wcięcia,
Zadrapania lub zagięcia.
Mgłę badają i kamyczki,
Ziarnka piasku i patyczki,
Scyzoryki i guziki,
Gdzieś pod lasem stare wnyki.
Są trybiki, są kółeczka,
Od niuansów w głowach sieczka,
Są detale, detaliki,
Są szczegóły, szczególiki.
Ludzie prawdę dobrze znają.
Lecz niektórzy się lękają,
Że gdy cała się ukaże,
Diabli wezmą ich miraże!
Że w ten sposób się skończyło.
Lecz teorie tworzą nowe,
Wystrzałowe i bombowe.
Wciąż szukają blaszki, linki,
Jakiejś szczerby lub szczelinki,
Gwoździa, szpilki, rysy, wcięcia,
Zadrapania lub zagięcia.
Mgłę badają i kamyczki,
Ziarnka piasku i patyczki,
Scyzoryki i guziki,
Gdzieś pod lasem stare wnyki.
Są trybiki, są kółeczka,
Od niuansów w głowach sieczka,
Są detale, detaliki,
Są szczegóły, szczególiki.
Ludzie prawdę dobrze znają.
Lecz niektórzy się lękają,
Że gdy cała się ukaże,
Diabli wezmą ich miraże!
wtorek, 11 stycznia 2011
Tako rzecze prezes
Bronimy prawdy, Polski bronimy,
Gdy trzeba będzie, sierpy chwycimy,
Serca przed Pałac swe wszystkie damy,
"Boże, coś Polskę" znów odśpiewamy.
Już czysty jestem, prochy rzuciłem,
Dwa dni nie jadłem, trzy dni nie piłem
I już wiem dobrze, kto tu jest winny,
Jacy szatani wciąż tu są czynni.
Weźmiem różańce, weźmiem pochodnie,
Staniemy dumnie, staniemy godnie,
Będziem w Śródmieściu, będziem na Pradze,
Porzućcie lęki, ja was prowadzę!
niedziela, 9 stycznia 2011
Dzieje się
Wszyscy wiedzą, lecz rżną głupa,
Bo idiotów u nas kupa.
Więc szukają śrubek wszelkich:
Małych, dużych i niewielkich.
Wciąż szukają blaszki, linki,
Jakiejś szczerby lub szczelinki,
Gwoździa, szpilki, rysy, wcięcia,
Zadrapania lub zagięcia.
Ktoś coś widział, wziął i schował,
Ten zaś raport zacytował,
Tamten taśmy słucha pilnie,
W głos wsłuchując się usilnie.
I przez sito przesiewają,
Plewy na bok odkładają,
Mgłę badają i kamyczki,
Ziarnka piasku i patyczki,
Kółka, koła, liście, kwiatki,
Druty jakieś i manatki.
Szepty jakieś i rozmowy.
Tak już mają puste głowy.
I wre praca, i się dzieje,
Nowe wnioski i nadzieje,
Postulaty i stwierdzenia.
Mało światła, dużo cienia!
Bo idiotów u nas kupa.
Więc szukają śrubek wszelkich:
Małych, dużych i niewielkich.
Wciąż szukają blaszki, linki,
Jakiejś szczerby lub szczelinki,
Gwoździa, szpilki, rysy, wcięcia,
Zadrapania lub zagięcia.
Ktoś coś widział, wziął i schował,
Ten zaś raport zacytował,
Tamten taśmy słucha pilnie,
W głos wsłuchując się usilnie.
I przez sito przesiewają,
Plewy na bok odkładają,
Mgłę badają i kamyczki,
Ziarnka piasku i patyczki,
Kółka, koła, liście, kwiatki,
Druty jakieś i manatki.
Szepty jakieś i rozmowy.
Tak już mają puste głowy.
I wre praca, i się dzieje,
Nowe wnioski i nadzieje,
Postulaty i stwierdzenia.
Mało światła, dużo cienia!
sobota, 8 stycznia 2011
Żenada
piątek, 7 stycznia 2011
Hołdy
czwartek, 6 stycznia 2011
poniedziałek, 3 stycznia 2011
Taka gmina
Tu maszt zetną, tam dostawią,
Ten zabiorą, ten zostawią,
Ten naiwne rwał panienki
Na wątpliwe swoje wdzięki!
Miejsce drogie w toalecie,
Tam się pani z panem gniecie,
Trzeci jeszcze tam się wpycha.
Taka gmina. Taka kicha!
Tu debila kretyn goni,
Ten od głupka zaś nie stroni,
A za nimi imbecyle.
To by było dziś na tyle!
Subskrybuj:
Posty (Atom)