Bal się kończy, czas ucieka
I to właśnie Jarka wścieka.
Chciałby jeszcze rządzić trochę,
Chciałby jechać gdzieś na wiochę,
Gdzieś do miasta, do piekarni,
Gdzieś do szklarni lub masarni.
Zostawiła go Wróblowa,
Zostawiła i Kempowa,
Ziobro Zero go zostawił,
Bo prezesa już nie trawił.
Biedny Jarek opuszczony
Gdzieś przemyka chyłkiem z boku,
Pewnie znowu prochy bierze,
Bo chce ciągle żyć w amoku!
Prochów sobie nie żałuje
I cichutko popłakuje!
wtorek, 15 listopada 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miłego dnia Stanisławie :-)))
OdpowiedzUsuńMiłego :)))
OdpowiedzUsuńRada względem tego pana,
OdpowiedzUsuńjest powszechnie dobrze znana.
Aby przestał sabotować,
trzeba szybko izolować.
Bo mistrzostwa w piłce nożnej,
nie odbędą się przez niego.
I cały wysiłek na nic,
może być więc gówno z tego.