sobota, 11 grudnia 2010
Miszcz
Miszcz nad miszczami, polityk wielki,
Ma swoje prochy, ma też kropelki,
Ma swoje wizje, wodzem się czuje,
Błędną historię on zdilejtuje!
Albo coś ujmie, albo coś doda,
Bo tak mu bije sodowa woda.
Pierd ... prezes już farmazony,
Bo tak przez naród jest poraniony!
Kolejne znowu przegrał wybory,
Wściekłość go dławi i dręczą zmory,
Czuje się podle, czuje się zerem,
Bo się pochopnie rozstał z Lepperem!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nic, że wygrałeś,
OdpowiedzUsuń" Milion w rozumie"
Ale na koniu,
jeździć nie umiesz.
Po co ci zatem,
Pepi- kobyła.
Ona jak widzisz,
by zadem biła.
Ty prawa jazdy,
to nie posiadasz.
Zaraz kobyła,
cię zrzuci z zada.
Kobyle obrok,
przynieść wypada.
Wtedy ci ona,
użyczy zada.
Wieńców na szyję,
to jej nie wieszaj.
Bo księcia Pepi.
Tylko ośmieszasz.
Wszak jesteś mały,
wsiąść nie poradzisz.
Może cię Ziobro,
weźmie podsadzi.
Jeśli wsiadanie,
chciałbyś trenować.
Musisz pojechać,
az do Janowa.
Nawet kobyle,
też nie wypada.
Wozić na grzbiecie,
takiego dziada.
Już był tak blisko,
pora obiadu.
Kobyła rzekła,
- spieprzaj dziadu...
Na 10 stycznia trza ulepić bałwana
OdpowiedzUsuńBy jemu mógł Jarek oddać hołd z rana
Wtedy koń Pepiego machnie nań ogonem,
Bo prezes stoi po tej złej stronie.