Mróz był okrutny i śniegiem wiało,
Mama mu niosła ciepłe kakao,
On w szafie siedział, bibułę czytał,
Na generała zębami zgrzytał.
Jechały "suki", jechały "tanki",
Mama mu z kawą nosiła dzbanki,
On się do walki wielkiej szykował,
Więc pistolecik swój przygotował.
Strategię tworzył i kreślił plany,
Wiedział, że wielkie nadchodzą zmiany,
Czytał i pisał, pisał i czytał,
Czasami mamę o coś zapytał.
W zarysach tworzył grupy oporu,
Pochodnie ściągał aż z Ekwadoru,
Tworzył nocami i tworzył dniami,
Mama chodziła z naleśnikami,
Niosła banany i czekoladę,
I z rodzynkami pyszną roladę.
Niosła mu szynkę, niosła kiełbasę
I lukrowaną przepyszną masę.
Swe życie rzucił na stos dla sprawy,
Na bok wszelakie poszły zabawy,
Łzy mu płynęły, bardzo rozpaczał,
Bo mu generał kraj przeinaczał.
Morał zaś taki z tekstu wynika,
Że ciężki w Polsce los bojownika,
Co walczy dzielnie, krwi nie żałuje,
A nikt mu nawet nie podziękuje!
sobota, 10 grudnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj Stanisławie:-)*
OdpowiedzUsuńUśmiałam się jak norka:)))
Cała prawda o małym prezesie... dlatego 13 grudnia zwołał wiec - chce nadrobić zaległości ... bo go do ZBOWIDu nie chcą przyjąć.
Pozdrawiam serdecznie:-)***
Tak i na władzę, ma on apetyt,
OdpowiedzUsuńjakoś tak wyszło.Trudno.Niestety.
Ja podejrzewam Państwo Szanowni,
że on posiada, klucz do zbrojowni.
Nie wstawiam tutaj, żadnego kitu,
bo w tej zbrojowni, moc dynamitu.
Boję się bardzo, nie będę kadził,
bo Nas Jarosław, jeszcze wysadzi.:(
Pozdrawiam.Miłego wieczoru.:)
Też gości pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń