W lewo i w prawo. Jadem i cukrem.
Czasem gorczycą. A czasem lukrem.
Kijem, marchewką, podkową, hakiem.
Coś po rosyjsku lub z nieba znakiem.
Strachy na Lachy. Strachy na Jarki.
Bo uczciwości są różne miarki.
Tu nie ma granic. Wszystko możliwe.
A ja się temu wcale nie dziwię.
I nasze dzieci. I nasze wnuki.
Wszystkie prezesa słuchają tuki.
A on słowami wszystkich czaruje
I wszystko wszystkim dziś obiecuje!
poniedziałek, 17 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz