czwartek, 30 września 2010

Artykuł



I znowu prochy, ampułki, grzybki.
Do tego bigos i śnięte rybki.
Były też "małpki", były "jabole".
Powstał artykuł, że ja pier...!

Każdy go dostał, każdy go czyta,
Słowa prezesa to każdy wita
Z wielką radością. Wszyscy czytają.
Lecz ci mu wierzą, co "kuku" mają!

środa, 29 września 2010

Kopanie









Gdzie nie kopniesz - jakaś granda!
Cała Polska - jedna banda!

Placek



Placek nam został.
Klepie głupoty,
Bo nie ma pajac
Nic do roboty!

A pies go je...
Z rękami jego!
Trzeba mu kopa
Zadać tęgiego!

Zadać mu kopa,
Wypędzić z kraju,
Bo łazi tutaj
Ciągle na haju!

Bredzi i plecie,
Bo ma omamy,
Lecz my mu odpór
Skuteczny damy!

I wykopiemy,
Gdy przyjdzie czas!
I pogonimy
Głęboko w las!

I wywalimy
Na śmietnik jaki!
Albo wsadzimy
Głupka do paki!

Lub do szpitala.
Oddział zamknięty.
Bo wiejski głupek
To niepojęty!

wtorek, 28 września 2010

Jacek Blida



Właśnie powiedział: Miałem przyjemność poznać Zbigniewa Ziobro.
Rzygam już tą poprawnością!

Krótko

Czasem na prochach, czasem żartuje.
Jedno jest pewne - on zawsze knuje.
Ale Polacy mózgów nie mają
I wciąż debila tu popierają!

poniedziałek, 27 września 2010

Do lasu



To twarz idioty i twarz kretyna.
Te mściwe oczy, zacięta mina
I gęba pełna jadu wrednego.
Taki jest prezes, drogi kolego.

Ciągle na prochach jegomość jedzie.
I po śniadaniu, i po obiedzie.
Prochy dla niego jak z masłem bułka.
W każdej kieszeni jakaś ampułka.

Bierze tabletki, bierze zastrzyki,
Więc durne jakieś wznosi okrzyki,
Bredzi i mota, gada od rzeczy,
Rano przytaknie, później zaprzeczy.

Mówi bez sensu, ględzi i baja,
Pod wpływem prochów wyszły mu jaja.
Rozum mu wcześniej wyprały prochy.
Dlatego mówił jak debil z wiochy.

niedziela, 26 września 2010

Jesień

Babie lato wolno płynie,
Gdzieś w oddali śpi stodoła,
Słońcem świecą jarzębiny
I na polach nikt nie woła.

Tu słoneczko pięknie świeci,
Tam sarenki dwie uciekły,
Wszędzie wokół barwy cudne
I ten żółty kolor wściekły.

Stoją brzozy i kasztany.
Widok jasny i uroczy.
Coraz więcej liści wszędzie.
Bo tak właśnie jesień kroczy.

I to jest słuszny kierunek



Ale mam nadzieję, że w drugiej ręce trzyma strzelbę.

sobota, 25 września 2010

Na łono!



Powrót na łono, spuszczona głowa,
Każdy pod siebie ogonek chowa
I już się łasi, całuje stópki.
To nie faceci - lecz bez jaj gupki!

Biedne owieczki wrócą na łono,
Prezes przytuli, prezes przygarnie,
Potem je zamknie w lichej komórce
I tam swój żywot zakończą marnie!

piątek, 24 września 2010

Chcę zapomnieć



Temu to nawet House nie pomoże.
Szaleniec biega nam tu po placu.
Łajdak i szuja Polskę podpali,
Bo się nie dostał łotr do pałacu!

Chwycić za mordę i do wychodka.
Niech tam z gównami sobie popływa.
Niech tam rozrabia i się obraża,
Niech tam pomstuje, niech tam wydziwia!

Niech tam wygłasza kwieciste mowy
O swych zasługach, o czyjejś winie.
Niech zmienia twarze, niech zmienia język.
Chcę już zapomnieć o tym kretynie!

czwartek, 23 września 2010

Nelly

nellyjestpienknaijestozdobobo
wielkanellyzawszejestsobowszystkich
godnościomswojomczarujewienccały
narudnellyszanujenellyuroczozawsze
wyglondaodurodzeniajestbardzo
mondramyśligenialnieiwarzysłowai
dodziałaniazawszegotowaszczerato
babkaogromnieszczeraoddawnarzondem
juszponiewieraleczkochawodza
ijegosławiionimpienknemondrości
prawi!

środa, 22 września 2010

Co to, kurwa, jest?!



Tak pisałem 07.07.10.
Zdania nie zmieniam!

Stacze

Stoi ludek zapłakany,
Stoją owce i barany.
Bronią krzyża w dzień i w nocy,
Nikt baranom nie podskoczy.

Mają krzyże i krzyżyki,
A w kieszeniach z drutu wnyki.
Mają także parasolki
I na serce jakieś fiolki.

Mają płaszcze, transparenty,
Stoi Zośka i Jacenty.
Stoi Walek, stoi Ada,
Stoją nawet gdy deszcz pada.

Stoją, bronią, zdrowaśkują,
Na cześć wodza wykrzykują,
Że on tylko nas oświeci.
Choć mu słupek na pysk leci!

wtorek, 21 września 2010

Jaja jak berety!

Czarni



I tak to leci. Gdzie kopniesz - granda!
Bo wszyscy w czerni to jedna banda!
Jakieś hierarchy, jakieś pasterze,
Ja w ich uczciwość wcale nie wierzę!

Kłamią, ściemniają i oszukują,
Bredzą i jątrzą, i kombinują!
Dawno strzaskane obie tablice,
A przewin czarnych nawet nie zliczę!

poniedziałek, 20 września 2010

Łazik polski



Łażą po kraju, pieśni śpiewają
I co dzień cyrk tu nam odstawiają.
Pogięte dziadki, pogięte babcie,
Na głowach chustki, na nogach kapcie.

Krzyżyki małe, krzyżyki duże,
Ona o lasce, on o kosturze,
Ledwo to łazi, tchu im brakuje,
Lecz na zadymę to się szykuje

Babcia i dziadek, wujki i ciotki
Oraz pomniejsze z rodziny młotki.
Są flagi, godła, jakieś figury,
Piana na ustach, a w głowach dziury.

Wyparowały komórki szare,
Więc im rozumu nawet kafarem
Do głów nie wbijesz. Łażą, śpiewają,
Okrzyki wznoszą i rozrabiają.

I tak to łazi lub protestuje,
W nocy z pochodnią gdzieś tam grasuje.
Zwykłe tumany, zwykłe matołki,
Zwykłe kołtuny i zwykłe kołki!

niedziela, 19 września 2010

Fajne:)



Niedawno pisałem coś o policjantach i żołnierzach.
A jak się tak Adenauer przebrał, to były pretensje.
A napis "Gott mit uns" był na klamrach pasów, o ile dobrze pamiętam.

Aneczka



Znów na tapecie Boska Aneczka.
Nowy makijaż i nowa kiecka,
I cudny uśmiech, który powala.
Bo jest z Aneczki prawdziwa lala!

Uroczy uśmiech i dziarska mina.
To jest dopiero super dziewczyna.
Choć obolała i poraniona,
Znowu jest z nami, wróciła do nas!

sobota, 18 września 2010

Apel



Geniusz i strateg. Prawda. Zasady.
Dekalog w palcu. I mądre rady.
Prezes Jarosław jest właśnie taki.
Lecz się maskuje. Dla niepoznaki!

On się maskuje. Lubi kobiety.
Lecz żadna jego nie chce. Niestety!
Oj, wy, kobitki. Oczu nie macie,
Że się o wodza wy nie staracie!

Jolka "Spierdalaj" plan ułożyła
I wszystko krótko w nim wyjaśniła.
Dzieci nam trzeba. Wiec, drogie panie,
Niech któraś obok prezesa stanie!

piątek, 17 września 2010

17




Znów dzień tragiczny i dzień doniosły,
Gdy wschodnie hordy nam wolność niosły
Przed zdobywcami z krzyżem na piersi.
Tyle już było o Polsce wierszy.

Głowy i kule, w tych w głowach rany,
Nasz kraj na strzępy tam rozdzierany,
Skromne różańce, piasek i rowy,
Jakieś guziki, zegarek nowy.

Tak to tam było. Tam z NIMI byłem.
Może widziałem, a może śniłem.
Lecz nie zapomnę. Będę pamiętał,
Bo pamięć o NICH jest dla mnie święta!

czwartek, 16 września 2010

Elunia



I znowu Ela kopa dostała,
Proces sądowy właśnie przegrała.
Bidna ta Ela. Płacze, biadoli,
Bredzi od rzeczy, często pier...

Płacze, zawodzi, łzy ciągle płyną
I się wałęsa ze smutną miną.
Broniła piersią jak młoda lwica.
Dziś już Elunia tak nie zachwyca.

I od prezesa kopa dostała,
Choć tak walczyła, tak się starała.
Łazi po studiach, łazi i szlocha,
Bo już Eluni prezes nie kocha!

środa, 15 września 2010

Na stolicę!

Były pochodnie, będą opony,
Będą syreny i transparenty.
Pójdą związkowcy znów na stolicę,
A na ich czele Śniadek Pogięty.

Będzie zadyma, będzie swąd opon,
Będzie rozróba, będą okrzyki,
Będą też hasła i postulaty
I będą wrzaski, i będą ryki.

Warszawa czeka już na swych gości
I ich powita chlebem i solą.
Oni przybędą wnet w szykach zwartych
I swą stolicę znów rozp...

wtorek, 14 września 2010

Los

Kpi los z ludzi, kpi tak co dnia.
Kpi wieczorem i kpi z rana,
Kpi w południe i kpi w nocy.
Znów kolejna gdzieś tam rana.

Weź jodynę. Niech wypali
Rany drobne, rany srogie.
Plaster przyklej, załóż bandaż,
Potem ruszaj śmiało w drogę.

Podnieś głowę, naprzód ruszaj,
Patrz mu zawsze prosto w oczy.
Choć jest wredny, choć wciąż czyha,
Już cię niczym nie zaskoczy.

poniedziałek, 13 września 2010

Obiad

Rodzinny obiad. Obrus, serwety,
Miska ziemniaków, smaczne kotlety,
Trochę kapusty, jakieś buraczki,
Gdzieś na półmisku gorące flaczki...

I te wspomnienia, i te rozmowy,
Ktoś tam zaczyna znów wątek nowy,
Przyjazne oczy, uśmiech na twarzy,
Ktoś znów się wkurzył, ktoś się rozmarzył...

I są uśmiechy, serdeczne słowa
I po spotkaniu nie boli głowa...
Lecz się skończyło. Dziś nowy dzień.
Wczorajszy obiad odszedł już w cień.

niedziela, 12 września 2010

Wpuść chama do biura, to ci atrament wypije!

Idą!

Noc. I płomienie. Są. Maszerują.
Wodzowi swemu gromko dziękują.
Ten ma różaniec, tamten krzyż targa
I imię wodza na wszystkich wargach.

Płoną pochodnie. Szalone oczy.
Tym patriotom nikt nie podskoczy.
Idą przez miasto. Ktoś wściekle wyje:
Władza dla wodza! Niech sto lat żyje!

Tutaj jest Polska! Wódz nas prowadzi!
Kto nie jest z nami, tego się zgładzi!
Weźmiem za mordy, weźmiem za pyski!
Już dla was, zdrajcy, koniec jest bliski!

I prysną szyby, sklepy zapłoną,
Ulice spłyną znów krwią czerwoną.
Krzyże zagniemy, krzyże zmienimy
I wykształciuchów stąd wypędzimy!

Niech wódz tu rządzi i niech panuje,
Niech nas prowadzi, niech rozkazuje.
Niech wzniesie ramię - my też wzniesiemy
I za nim karnie wszędzie pójdziemy!

sobota, 11 września 2010

W PiS-iu

Zakonnicy i ziobryści.
Trzeba stajnię tę oczyścić.
Wziął się prezes do roboty
I ustawił rząd gilotyn.

Różne głowy ścinał będzie
I zlustruje wszystkich wszędzie.
Kto mu podpadł, głowę straci.
Więc lojalność się opłaci.

Kto go kocha, będzie żył.
Kto zaś troszkę z niego kpił,
Straci głowę, przywileje.
Tak się, panie, w PiS-iu dzieje!

Wypowiedź



Przypomniała mi się wypowiedź, którą gdzieś kiedyś przeczytałem:
Na początku wystarczyłoby 70 policjantów, żeby zrobić porządek.
Później wystarczyłoby 700 żołnierzy Reichswehry.
Ale ostatecznie trzeba było 70 000 000 ludzi na całym świecie, żeby zakończyć szaleństwo.

piątek, 10 września 2010

Tak to nie będzie!



Skoro prezes mówi, że jesteśmy kondominium, to nie będzie mi tu byle Dera pieprzył, że jesteśmy wolnym krajem i prezes ma prawo do wyrażania swojego zdania!

Pomożecie?



Prezes uprzejmie stracił kontakty
Z rzeczywistością. To znane fakty.
Przecież to Ela! Ta od "psu zupa"!
Świruje prezes jak stara dupa.

Widać, że jemu czegoś brakuje,
Skoro się prezes tak zachowuje.
Może faceta, może kobiety,
A może innej jakiej podniety?

Trzeba mu pomóc. Bardzo się męczy.
Coś Jarosława ogromnie dręczy.
Trzeba prezesa wywieźć na wiochę
I niech tam sobie odpocznie trochę.

Od polityki, od Brudzińskiego,
Od Zbyszka Ziobry oraz Kurskiego.
Niech gdzieś w wygódce szalik sztrykuje,
Niech tam rozmyśla i kontempluje!

czwartek, 9 września 2010

I to ja rozumiem



Właściwa postawa i słuszny kierunek.

Nic nie pomoże

I choćby chciał, to nie zrozumie,
Najprostszych rzeczy pojąć nie umie.
Brak piątej klepki, próżno się stara,
Nic nie zrozumie, bo to ofiara.

Więc ględzi, smęci, bajdurzy, plecie,
Bredzi trzy po trzy, lecz o tym wiecie.
Głupie uśmiechy i głupie miny,
Jakieś bajania, od rzeczy drwiny.

Odlot totalny. Jak gołębica.
Lecz swych wyznawców ciągle zachwyca.
Wierzą w barana i za nim idą,
Choć umysłowym jest inwalidą!

Głupek



Migalski bredzi jak zwykle.
Rzeź niewiniątek
W PiS-ie nie ma niewiniątek.
Równie dobrze można by nazwać niewiniątkami zamachowców wieszanych na hakach za zamach na Hitlera. Nie robili zamachu, kiedy Hitler zdobywał Europę.

środa, 8 września 2010

Fiksum



Fiksum dyrdum, rachu ciachu,
We łbie miesza ci się, brachu.
Co dzień nowe masz odjeby,
Lecz kochają cię pojeby!

I debile cię kochają.
Serca swoje ci oddają.
Kocha cała cię hołota.
Kocha kretyn i idiota!

Nie pomoże już nic



Nic nie zrozumie, choćby się starał,
Więc w gwizdek idzie ta cała para.
Wszystkie apele, wskazówki, rady,
Bo łeb ma tylko on od parady.

A w łebie pustka i wiatr tam hula,
Więc bredzi, plecie, smęci, przymula.
Na nic starania, nic nie pojmuje,
Lecz zbawczą wizję nową szykuje.

Coś mu błysnęło w czeluściach głowy
I do działania znów jest gotowy!

wtorek, 7 września 2010

List

Napisał prezes sążnisty list
Do swoich członków. Znaczy do PiS.
Cele określił oraz wymogi,
Jasno wyznaczył graniczne progi.

Ma być porządek i w wodza wiara.
Więc niech się każdy od dzisiaj stara,
Bo jak podpadnie, jak palnie gdzieś,
To mu nie powie się tylko "cześć".

Prezes osądzi, karę wyznaczy.
Wtedy delikwent jasno zobaczy,
Że błąd popełnił i będzie kara,
Bo dla prezesa niezbyt się starał.

Ma być porządek i dyscyplina,
Żadnych uśmiechów, marsowa mina,
Równe szeregi i równy krok,
I żadne jakieś tam skoki w bok.

Nie podskakiwać oraz nie brykać,
Nie szeptać w kątach ani nie fikać,
Także nie psocić i nie zbytkować.
Prezesa kochać oraz szanować.

Kto będzie bredził zaś bałamutnie,
Temu się jaja kozikiem utnie,
Zęby wybije i znak wypali,
By różni tacy już nie "gdybali".

Bo prezes rządzi, daje rozkazy
I niech żadnemu tu się nie marzy,
Że będzie kopał i kłody rzucał,
Że będzie władzę szefa ukrócał.

Zwiera szeregi, pośladki zwiera
I niektórymi już poniewiera.
Znów twarz odmienił, znów się pojawił
I Stanisława szczerze rozbawił.

poniedziałek, 6 września 2010

Znawca

Skrzydło bombowca brzozy nie ścięło,
Się oderwało, gdzieś pofrunęło,
Koła po błocie nie pojechały.
Tak nam tu bredzi ten pajac mały!

Znowu go męczą te urojenia,
Te paranoje i przywidzenia.
Wszystko wyjaśnił znów ciemnej masie,
Bo na lataniu prezes to zna się!

Leki odstawił, więc głowa płonie
I obejmuje prezesa skronie.
Więc chrzani, bredzi, plecie androny,
Bo z niego kretyn jest nieskończony!

niedziela, 5 września 2010

Sekta

Sekta łgarzy i krętaczy.
W sekcie sami są łajdacy.
Są tam panie i panowie,
A są jacy, wnet opowiem.

Małe pokurcze całkiem pogięte,
Co bzdury bredzą wciąż niepojęte,
Kłamcy, fałszerze i zwykłe ćwoki,
Są popierdółki i jakieś wsioki.

Rąbnięte one i pomylone,
Kretyny zwykłe i nieskończone.
Manipulanty z węża językiem,
Są porąbani z totalnym bzikiem.

Są z szałem w oczach, są pomyleni,
Są też stuknięci i rozjuszeni,
Są imbecyle, zwykłe świrusy,
Są tam pijoki i są nygusy.

I nie masz w sekcie mądrego męża.
Żaden rozumu nie nadweręża.
Z dziurami w mózgach i odmóżdżeni,
Są zwykłe gupki, są też szaleni.

Hersztem tej sekty jest dobrze znany,
Przez swych podwładnych wciąż podziwiany,
Prezes Jarosław! Ten ma odloty!
Jemu to z sekty pomniejsze kmioty

Pięt nie sięgają. Szczyt debilizmu,
Szczyty krętactwa i idiotyzmu.
On tam panuje, za mordy trzyma,
No, i na niego mocnego ni ma!

sobota, 4 września 2010

Ćwok



Z siłom i swojom godnościom osobistom będzie wspierał prezesa, mimo że liczył się z takom jego nieprzychylnom reakcjom.

Za prawdę, powiadam wam, można dostać w pysk!



Lecz za prezesa wciąż kciuki trzyma.
Choć go skreślili - nie zrzedła mina.
Prezesa kocha, choć krytykuje,
Kłody mu rzuca, lecz go szanuje.

Godzien szacunku jest prezes wielki,
Co opór dusi w zarodku wszelki.
Nie liżesz dupy, to wylatujesz,
Prezes pogłaszcze, gdy przytakujesz.

Kochaj prezesa, bij mu pokłony
I chwałę jego głoś na wsze strony.
Staraj się dziecię, staraj niebożę,
To nie dostaniesz po pysku może!

piątek, 3 września 2010

Na grzyby

W lasach są grzyby różne, różniste.
Wiedzą to wszyscy - to oczywiste.
Są różne kurki, różne koźlarze.
Więc się je zbiera. Tak zwyczaj każe.

Są też pieczarki i smaczne kanie.
Te to zazwyczaj zbierają panie.
Lecz pan szlachetny tak w gąszcz pomyka,
By gdzieś w zaroślach najść borowika.

Są też gołąbki i są maślaki
Ogromnie smaczne, gdy dasz ziemniaki.
Jest łuszczak zmienny, trufla zimowa.
Od tej ilości aż boli głowa.

Z grzybów kotlety, grzyby duszone,
Budynie z grzybów oraz smażone,
Zupa grzybowa, panierowane.
Dania te wszystkim dobrze są znane.

Lecz gdy masz dosyć już polityki,
Bo zewsząd tylko kłamstwa i krzyki,
Gdy wokół wyje zajadła sfora -
Odpuść to wszystko - zjedz muchomora!

czwartek, 2 września 2010

Upadek

Tak "Solidarność" walnęła w bruk,
Że pod niebiosa rozległ się huk.
I tak grzmotnęła, że już nie wstanie.
I nie pomoże żadne "gdybanie"!

Padły sztandary, idee padły,
Pozostał język podły, zajadły,
Zostały gwizdy, twarze tępawe
I z nienawiści oczy kaprawe!

I te z wściekłości gęby czerwone,
Tępawe oczy, krzyczące usta,
Są jakieś hasła, ktoś coś tam mówi,
Lecz głowa mówcy zupełnie pusta!

Zostało chamstwo i paranoja,
I mali ludzie, liche idee,
Zostały błazny, jakieś pokurcze.
Taka jest Polska. Tak tu się dzieje!

Pani Henryko, pochylam głowę
Za słowa jasne, proste, rzeczowe,
Za kilka zdań, gdzie sedno rzeczy.
Im tylko dureń dzisiaj zaprzeczy!

środa, 1 września 2010

Wrzesień

Bóg, Honor, Ojczyzna!
I że nie zginęła!
W ten ranek wrześniowy
Tylko takie słowa
Przyszły mi do głowy!