poniedziałek, 31 maja 2010

To jest dopiero pajac!



Żaden błazen by tego nie wymyślił!

Dialog

Jam jest prezes i się znam!
Nową wizję dla was mam!
I nie jestem byle zerem!
Więc debaty chcę z Lepperem!

Drogi Jarku. Moja zgoda!
Ja tam tobie rękę podam!
W środę razem się spotkamy
I o Polsce pogadamy!

Stare czasy przypomnimy.
Wspólne wiosny, wspólne zimy.
Koalicje i sojusze.
Ten czas pracy i czas wzruszeń!

Wspólna praca. Wspólne dzieło.
To, co było, już minęło.
Lecz się znowu gdzieś spotkamy.
I znów szczerze pogadamy!

Szczerze, prawie, sprawiedliwie.
Ciut rubasznie, trochę tkliwie.
Na nas, Jarku, naród czeka.
Z odpisaniem więc nie zwlekaj!

Post otwarty

Credo któreś tam

Niech zjada dziennie 1000 kotletów.
A na dokładkę 200 omletów.
I niech ziemniaki zjada workami.
Niech rosół pije nawet bańkami.
Niech gęsi zjada razem z ich pierzem.
Mnie nie przekona! Ja mu nie wierzę!!!

Debilizm



Już samo zastanawianie się, czy Marta Kaczyńska mogłaby być w jakimś sensie pierwszą damą jest debilizmem!
Albo jest pierwsza dama, albo jej nie ma.
Można iść drogą - od łyczka do rzemyczka.
Więc - może nie Marta, a jej córka? W jakimś sensie.
A jeśli nie córka - to może kot? W jakimś sensie.
Kretynizm!

Spot

Taki nakręcić spot dla prezesa.
Już rusza jego sztabowców rzesza.
Prezes na półce plany obmyśla,
Strategie kreśli, wizje uściśla.

I jakieś zdjęcia z dzieciństwa jego.
Wspólne zabawy z jakimś kolegą.
Jakieś wycieczki, jakieś baseny.
I sama prawda. Bez żadnej ściemy.

Zdjęcia z dzieciństwa. Zdjęcia z młodości.
I twarz spokojna. Bez żadnej złości.
A każda fotka - super ujęcie!
Na koniec wspólne z Lepperem zdjęcie!

niedziela, 30 maja 2010

Kupa śmiechu!



Szaman Tadeusz w pomysły płodny.
A każdy pomysł jest kasy godny.
Więc płynie kasa we dnie i w nocy.
Wszyscy wpłacają. Nikt się nie boczy.

Biedni renciści i emeryci.
Każdy dokładnie pieniążki liczy.
Na chleb szanowni wierni nie mają,
Lecz szamanowi kasę wpłacają.

Kręci Kościołem. Wciska bajery
Lecz ma za sobą wszystkie mohery.
One wspierają go w dzień i w nocy.
Tu szamanowi nikt nie podskoczy!

Kraj lat dziecinnych



Typy rowerów.
II połowa XX wieku.

Na wybory!

Bracia

Bracia i siostry. Dziś nowe słowa.
Nowe kazanie i nowa mowa.
Niech każda polska prawa rodzina
Tak już od rana dzień rozpoczyna,

Że się za zdrowie modli prezesa.
Prawych Polaków jest cała rzesza!
On naszym guru. On naszym wodzem.
Wrogowie jego już w wielkiej trwodze.

On ma pomysły. On wizje ma.
I co obieca - każdemu da!
Rozda mieszkania i rozda haki.
Bo z niego prawy katolik taki!
Trzeba być całkowicie obranym z rozumu, żeby głosować na Jarosława Kaczyńskiego.

sobota, 29 maja 2010

Na wybory!

Jużem

Jużem jest prezes. Ojcem zostanę.
Bo mnie kochają panowie, panie.
I będę ojcem tego narodu.
Bo nie ma przecież nawet powodu,

By mnie nie wybrać. Jużem gotowy.
Bom ja się zmienił. Jestem jak nowy.
I tylko prawdą już dzisiaj żyję.
Krawat założę, oczka umyję

I mogę zostać ojcostwa wzorem.
Już nikt nie powie, żem jest potworem!
Lub jakąś hydrą! Albo i wężem!
Ja teraz prawdą wszystkich zwyciężę!

Ładne:)

http://stopczwartejrp.prv.pl/

Demon wyciszony

Demon konfliktu dziś wyciszony.
Rozważne gesty. Rozważne słowa.
Z ust nie padają żadne androny.
Są nowe gesty i nowa mowa.

Są propozycje warte uwagi.
I wszyscy z PiS-u tacy są szczerzy.
Już odłożyli na bok ciupagi.
Lecz tylko dureń chyba w to wierzy!
Trzeba być całkowicie obranym z rozumu, żeby głosować na Jarosława Kaczyńskiego.

piątek, 28 maja 2010

Nie ma



Nie ma w całym Kosmosie takiego głupstwa, którego umysł Dorna nie byłby w stanie wymyślić!

Wiedza



Wiedzą to starzy i wiedzą młodzi:
Że kto się z PiS-em w ogóle zadaje,
Ten zawsze na tym głupio wychodzi!

IV

A ta IV w głowie tkwi!
I wciąż przypomina mi,
Jak to było, gdym na czele
Rządził w piątek i w niedzielę!

To głupoty! Zmiana maski,
To pianino, lampy blaski,
Książki, nuty, filiżanka.
Pusta do połowy szklanka!

IV ciągle tkwi w mej głowie!
Czasem Ela coś tam powie.
Ale jakoś niewyraźnie.
Tak przypadkiem trochę maźnie.

Te kagańce więżą mnie!
Mnie do IV wciąż się chce!
IV Mojapospolita!
Chcę, by była! Chcę i kwita!
Trzeba być całkowicie obranym z rozumu, żeby głosować na Jarosława Kaczyńskiego.

czwartek, 27 maja 2010

Tu zaszła zmiana

Tu zaszła zmiana. Teraz mąż stanu.
I zaraz za nim stado baranów
Słowa szlachetne te podchwytuje
I do premiera się przekonuje.

W lewo i w prawo. Jak wiatry wieją,
Tak słowa swoje po kraju sieją.
Dzisiaj jest dobry. Wczoraj był zły.
Dziś mają uśmiech. A wczoraj kły!

Cenzura FSK do tekstu Wolskiego

Brawo!
Widzę nowy tekst. Po miesiącu.
To teraz pewnie przez kolejny miesiąc będzie wszędzie wklejany.

Was trzeba przegnać na śmietnisko!
Głoście na śmieciach swoje racje.
Tam róbcie sobie widowisko
I tam zbierajcie też owacje!

Bo każde słowo to podpucha!
Te wasze kłamstwa. Wasze żale.
Tutaj już nikt was nie wysłucha.
I tu was nie potrzeba wcale!

Taktyka

Kaganiec dobroci już mu założyli.
Tekścik napisali i twarz mu stworzyli.
Dali mu pianino i obiadek dali,
Żeby wódz naczelny płynął też na fali.

Nowa reżyseria. Nowe scenariusze.
Żeby się nabrały wszystkie polskie dusze.
Nowy wizerunek i taktyka nowa.
Można by z tym jechać wprost do Pacanowa!
Trzeba być całkowicie obranym z rozumu, żeby głosować na Jarosława Kaczyńskiego.

środa, 26 maja 2010

Świrowanie pawiana

Jeszcze niedawno Tusk był tylko pomocnikiem Kwaśniewskiego.
Dziś jest mężem stanu.

Zaproszenie do debaty

Szanowny Panie Premierze.
Drogi Jarosławie.
Miły Kolego.
Zapewne doskonale pamiętasz jak obaj, zatroskani losem naszej Ojczyzny, wspólnie pracowaliśmy dla Jej dobra w dzień i w nocy.
Razem poświęcaliśmy wszystkie nasze siły, aby Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej w miastach i na wsi.
Określone siły, które obaj doskonale znamy, doprowadziły do tego, że musieliśmy zakończyć jakże owocną naszą współpracę.
Ale dobro Polski dalej leży nam obu na sercu.
I znowu pojawia się przed nami wielka szansa. Dalej możemy służyć Polsce.
Obaj, drogi Jarosławie, kandydujemy.
Bo obaj jednakowo kochamy Polskę.
Zapraszam Cię serdecznie do wspólnej debaty.
Wyznacz, proszę, czas i miejsce spotkania.
Jak za dawnych czasów szczerze i uczciwie porozmawiamy sobie o Polsce.
Polska nas potrzebuje, wiesz o tym doskonale.
Bądź tak miły i odpisz jeszcze w tym tygodniu.
Twój oddany druh
AL

Bracia

Bracia i siostry. Są wraże stacje.
Dla wrogów jego tam są owacje.
My go wspierajmy każdego dnia.
On za to wsparcie wszystkim nam da

Błogosławieństwo i dobre słowa.
Bo wizja jego wielka i nowa.
On odmieniony i odkłamany.
Dlatego wszyscy dziś go kochamy!

Kotka

Zbiesiła się Kotka okropnie.
A niech tę Kotkę gęś kopnie!
Sprawa to niesłychana:
Kotka wydała pana!

Wydała pryncypała
I się afera stała!
I gryzie sumienie pana.
Wieczorem gryzie i z rana.

A pan się uśmiechnął obłudnie
I zagryzł sumienie w południe!!!

Pamiętam



Dawno temu zapytałem znajomą, dlaczego będzie głosować w wyborach prezydenckich na Cimoszewicza.
Odpowiedziała z uśmiechem: Bo on taki podobny do młodego Carringtona.

Letarg

W letargu prezes. Więc dusza płacze.
Czy go żywego jeszcze zobaczę?
Trzeba mu kopa tęgiego zadać.
By zaczął mówić. By zaczął gadać.

Wyrwać z letargu trzeba prezesa.
Tak woła jego stronników rzesza.
Można widłami. Można cepami.
Można młotami albo sierpami.

Wstawaj, Jarosław. Nie daj się prosić.
My cię będziemy na rękach nosić.
Ocknij się, wodzu, bo my czekamy.
Bez ciebie sobie rady nie damy!
Trzeba być całkowicie obranym z rozumu, żeby głosować na Jarosława Kaczyńskiego.

wtorek, 25 maja 2010

Powódź

Woda z dołu. Woda z góry.
Woda z ziemi. Woda z chmury.
Mokra kura gdzieś na grzędzie.
Dookoła woda wszędzie.

Pies przy budzie na łańcuchu.
Krowa przy oborze stoi.
Jakiś traktor przewrócony.
Dziś się wody każdy boi.

Woda sięga już po dachy.
Pękły wały. Woda leci.
Ktoś na dachu kijem macha.
A w ramionach małe dzieci.

Płynie woda i łzy płyną.
Meble, pralki i lodówki.
Sterta krzeseł na podwórku.
Jakieś bułki i parówki.

Płynie woda i pot z czoła.
Jakieś krzyki. Ktoś coś woła.
Worki. Piasek. Chętne ręce.
Głowa chyli się w podzięce.

Bracia

Bracia i siostry. On jest nadzieją.
Więc chociaż wredne tu wiatry wieją,
On poprowadzi. Bo w nim jest siła.
Twarz jego nowa. Twarz jego miła.

Ma okulary i ma pianino.
Więc wraże siły rychło wyginą.
Jemu zawierzcie. To człowiek święty.
Wrogie zamiary pójdą im w pięty!

Obiad



A więc był rosół razem z kluskami.
Bo zasiadł prezes pomiędzy nami.
Była rolada, modro kapusta,
Były mięsiwa. Czysta rozpusta!

Był kompot z wiśni i były flaki.
Bo gość z prezesa nie byle jaki.
Były uśmiechy, były rozmowy.
A prezes śliczny! Całkiem jak nowy!

Róże, ochrona i dedykacje,
I od rodziny wielkie owacje.
Były kamery i wspólne fotki.
Byli dorośli. Były podlotki.

I naleśniki też z miałkim cukrem.
A wszystko było polane lukrem!
Więc prezes powstał, popuścił pasa:
Niech żyje wieś nam! Ta polska! Nasza!

Hufce

Hufce Lecha. Hufce Jarka.
Lecz się już przebrała miarka.
Dosyć tego. Na śmietnisko.
I tam robić widowisko!

Tam okrzyki. Tam sztandary.
Tam niech wrzeszczy młody, stary,
Że zachwyca, że kochają,
Że mu serca swe oddają!

Lub niech hufce wódz prowadzi
Do Gabonu. Będziem radzi.
Niech tam tworzy, tam buduje
I niech tam się produkuje!

Hufce wezmą parasolki
I na serce jakieś fiolki.
I niech idą. Krzyż na drogę.
W pakowaniu im pomogę!
Trzeba być całkowicie obranym z rozumu, żeby głosować na Jarosława Kaczyńskiego.

poniedziałek, 24 maja 2010

A ja ...



A ja dziś rano w sklepie spożywczym słyszałem, jak pewna starsza pani z parasolką stwierdziła, że Poncyliusz jest skończonym kretynem i należy go przepuścić przez młockarnię.
Widocznie była ze wsi, skoro tak się znała na rolniczych maszynach.
Może przyjechała do kogoś w odwiedziny.

Bracia

Bracia kochani. Siostry kochane.
To Bronek w głowie ma po ...!
Prezes jest mądry. Katolik prawy.
I zawsze broni on naszej sprawy.

Więc, moi drodzy, poprzeć go trzeba,
Bo tylko on nam przychyli nieba.
On jest nam ojcem. Jemu ufajmy.
A wrogom jego - dziś odpór dajmy!

Dzieci i koty

Dzieci przyszłością. I koty też.
Po co to pisać? Wszak dobrze wiesz:
Ala ma kota, Ola ma psa,
A wódz naczelny też kota ma!

Dzieci i koty. Koty i wnuki.
Tak mówi prezes. A wszystkie tuki
Jego słuchają i jemu wierzą.
Innym na głowach włosy się jeżą!

Ojciec narodu i ojciec kota.
Teraz łagodnie kręci i mota,
Bo on się zmienił. Jest odkłamany.
Miły, serdeczny, przyłóż do rany!
Trzeba być całkowicie obranym z rozumu, żeby głosować na Jarosława Kaczyńskiego.

niedziela, 23 maja 2010

Ikary i Dedale

Biedne powodziowe Ikary.
Lekkomyślne i bez wyobraźni.
Tyle razy ostrzegane i przekonywane.
Ale one wiedzą swoje.
Rzadko kiedy pokazuje się powodziowego Dedala.

Bracia

Bracia i siostry. Bawełny nie obijajmy,
Bo czas nadchodzi. Więc wszyscy głosy oddajmy
Na Jarosława. On do bólu szczery.
Prawy i mądry. A jakie maniery!

Człowiek pokorny i ducha wielkiego.
I ma odrazę do kłamstwa wszelkiego.
On sprawiedliwie nas poprowadzi.
Więc wszyscy jemu jesteśmy radzi!

Deszcz

Ciągle pada. Są kałuże.
O parapet krople duże
Wciąż stukają. Szaro, sennie,
Smutno, pusto i bezdennie.

A ja wstałem. Kawę piję
I się dziwię, że wciąż żyję.
Tyle w życiu przeszło deszczy.
Smutków, zgryzot, strachu, dreszczy...

Chłop

Chłop potęga jest i basta,
Bo pochodzi wprost od Piasta.
Więc raz w lewo, a raz w prawo.
Tak się zawsze chłopy bawią.

Tutaj sojusz, tam umowa
I ugoda wnet gotowa
Ze wszystkimi dookoła.
Wola ludu - tak chłop woła.

Się ustawić - ważna sprawa.
Polityka - nie zabawa.
Chłop się zawsze gdzieś ustawi
I siurpryzę jakąś sprawi!

sobota, 22 maja 2010

Na placu



Tłumy, chorągwie, wszyscy dziękują.
I sama prawda. Jadem nie plują.
I plac oddali. Kasę zbierają.
Nic na sumieniu swoim nie mają.

I dziękujemy, i pomożemy,
I zwyciężymy. Wszystko możemy.
Oni za wodzem. Krzyczą i idą.
Jeszcze z chorągwią. A później z dzidą!

Bracia

Bracia i siostry. On wielki duchem.
I nie jest prawdą, że był obuchem
W dzieciństwie bity. To tylko plotki.
Je rozsiewają jakieś idiotki!

Wyrasta ponad wioski i miasta.
Bo on jest wielki! Wielki i basta!
On nas zachwyca. My go kochamy.
I nasze głosy jemu oddamy!

Inauguracja

Inauguracja. Więc koncert będzie.
Prezes Jarosław gdzieś w pierwszym rzędzie.
I będzie zbiórka. I mowa inna.
Takie są plany. Wieść niesie gminna.

I każdy z PiS-u da 300 złotych.
Prezes wygłosi jakieś głupoty.
Będą oklaski. Będą przemowy.
Prezes startuje. Wszyscy gotowi!

Nagroda z rana

Ja w imieniu logicznie myślącej części narodu polskiego przyznaję tytuł Superhiperwiktora dla kardynała Stanisława Dziwisza za wyniesienie relikwii św. Stanisława na wieżę, aby stamtąd święty lepiej widział ogrom zagrożenia.

Ojciec

Ojciec Tadeusz i jego słowa.
I rymowanka już jest gotowa.
Brednie, androny i banialuki.
Słuchają ojca już wszystkie tuki.

Słuchają ojca. Przyznają rację.
Wystarczy słowo i są owacje.
On niemal święty. Wyjaśni wszystko.
Więc są poddani już z panem blisko.

Słuchają ojca. Rację przyznają.
Jemu swe serca wciąż powierzają.
On ich prowadzi jak te owieczki.
Mózgu nie mają. Tylko funt sieczki!

piątek, 21 maja 2010

Szaweł Paweł



Czy to jest współczesny Paweł i czy dla niego Smoleńsk był Damaszkiem?
Poczekam, zobaczę.
Pawłowi nikt na słowo nie uwierzył!
Długo trwało, zanim ludzie naprawdę uwierzyli, że z prześladowcy stał się przewodnikiem.

Niesamowite!



Co to za święty, którego relikwie trzeba zanieść na wieżę, żeby lepiej widział?
To może lepiej będzie, kiedy te relikwie umieścimy na jakimś satelicie?
Dziwisz zdurniał!

Moderatorzy-debile z FSK

Barwny mój kraju! Kraju swobody!
Gdzie co dzień wszędzie tyle urody.
Gdzie drzewa śliczne, gdzie rzeki, góry,
Gdzie ponad nami wolności chmury.

Jedyne takie tu słońca wschody.
I tylko tutaj takie ogrody,
Że malwy rosną i pomidory,
I słoneczniki, i kalafiory.

Gmachy strzeliste i kamienice.
Nowe chodniki, nowe ulice.
I place zabaw, szkoły i pola,
I zaorana pod lasem rola.

Śmieją się dzieci. Na ławkach ludzie.
Bawi się piłką gdzieś pies przy budzie.
Młodzi za ręce tu się trzymają.
Wierzą i marzą. Nadzieję mają.

Tobie się spokój i cześć należy!
Od gór wysokich aż do wybrzeży.
Cześć od Loary po Wołgi brzegi.
Od piasków suchych aż hen po śniegi.

Na Bronisława więc zagłosuję.
Bo jemu wierzę. Mnie przekonuje.
Polska normalna. Polska dla ludzi.
Która szacunek na świecie budzi.

Komitety



Tajemne gesty. Tajemne znaki.
Wszystko tajemne. Bo szaman taki.
On się uśmiecha uroczo tak.
Pewnie to dla nas jest jakiś znak.

A gdzie Marzenka? Nelly posłanka?
I znana w świecie Fotyga Anka?
A gdzie jest Ela? Ta od "psu micha".
I gdzie jest Jola? Ta Jola licha.

I gdzie jest Jacek? Ten Jacek Ku.
Czyżby sam prezes dał kopa mu?
Gdzie jest Mareczek? Gdzie szczere oczka?
Nie ma na zdjęciu tego wymoczka?

Gdzie poseł Górski? Ten od Obamy.
On w USA ponoć dobrze jest znany.
A gdzie Beatka? Gdzie Maks Kraczkowski?
I inne tuzy specjalnej troski?

czwartek, 20 maja 2010

Żyje



I nawet mówi.

Bracia

Bracia kochani. Siostry kochane.
Imię Jarosław dobrze wam znane.
Bo to mąż stanu. Polityk wielki.
I kocha ludzi nad podziw wszelki.

Prezes z szatanem nigdy nie trzyma.
I żaden szatan się go nie ima.
Z czarownicami się nie zadaje.
Zawsze szlachetne jego zwyczaje!

Należy się



I za Leppera. I za Giertycha.
Należy mu się! Jak ta psu micha!
Nawet rodzina tu nie pomoże.
I nawet modły: wspieraj mnie, Boże!

Bo nie ma zmiłuj i przeproś nie ma.
Bo co nie powie - to tylko ściema.
Dosyć tych bredni. Tego amoku.
Bo jest jak mydło od rana w oku!

środa, 19 maja 2010

Bracia

Bracia i siostry. Słowo na drogę.
Jego wywiady wzbudzają trwogę.
Modły zanieśmy za jego zdrowie.
On tylko prawdę wszystkim nam powie.

Więc go wspierajmy. Dla nas pracuje.
A wszyscy inni to zwykłe ...
On patriotą. On jest Polakiem.
I dla nas wszystkich widomym znakiem!

Milczenie

Milczysz, wodzu. A dlaczego?
Ja na ciebie tu z kolegą
Ciagle czekam. Piwo pijem,
Się nie golim i nie myjem.

Na twe słowa naród czeka.
A ty, wodzu, ciągle zwlekasz?
Powiedz słowo nam, prezesie.
Niech twe słowa wiatr poniesie

Między miasta, wioski, sioła.
Naród czeka. Naród woła.
Pokaż nam się. My czekamy.
Słabo cię już pamiętamy.

Tyś się zmienił. Nowa twarz.
Ponoć okulary masz.
Ponoć nawet masz pianino.
Pokaż nam się z nową miną!

wtorek, 18 maja 2010

Bracia

Bracia i siostry. Moi kochani.
Na koniec powiem: niech PiS jest z wami!
I niech was ojciec PiS-u prowadzi.
Jemu zawierzcie. On was nie zdradzi.

On poprowadzi was na pastwiska.
Da wam nadzieję. Da wam igrzyska.
On wszystko wszystkim dziś obiecuje.
Bo on was kocha i was szanuje!

Leje

I deszcz pada. Woda leci.
I śpiew ptaków. No i dzieci
W tych kałużach. Bose stópki.
Z nimi Adaś ten malutki.

Drzewa - woda, woda - liście.
Jest spokojnie, uroczyście.
Dzieci w wodzie się taplają.
A te ptaki wciąż śpiewają.

Apetyt

Tak jak ty to nikt nie milczy!
Więc apetyt rośnie wilczy
Na twe słowa, na twe zdania.
Dość już tego obijania.

Wyjdź tu do mnie, Jarosławie.
Ja diagnozę ci postawię.
Tyś, bidulku, bardzo chory.
Więc potrzebne ci doktory.

Ja doktorem twym zostanę.
Ty masz w głowie porąbane!
Szans już na poprawę nie ma.
Twoje słowa - zwykła ściema.

Dieta ścisła - chleb i woda.
Na leczenie czasu szkoda!
Żadnej już nadziei nie ma.
Niech ci ...

poniedziałek, 17 maja 2010

Żałoba trwa

I nie pracują. Bo ciągle płaczą.
Już Lecha oni tam nie zobaczą.
Żal nad pojęcie im serce ściska.
W każdym pokoju jest na łzy miska.

Na łzy są garnki. Są też czajniczki.
I od herbaty są też imbryczki.
A wszystko pełne. Aż się przelewa.
Bo ból pęcznieje. I ból dojrzewa.

Płacze i jęki, i zawodzenie.
Bo płacze po nim wszelkie stworzenie.
Płacze kierownik. Sprzątaczka nowa.
Wszystkich od płaczu już boli głowa!

Mareczek



Popierdółka i matołek.
To kolejny z PiS-u kołek.
Szczere oczka, skromna minka.
Urokliwa to pacynka.

Mądre rady wszystkim daje.
Bo on takie ma zwyczaje.
Ma on także przemyślenia.
Też kukiełka do skreślenia.

Typy

Prawy Polak, lewy Polak.
Polak górny i środkowy.
Polak dolny, Polak lichy.
To przyprawia o ból głowy.

Polak z piwem w bibliotece.
Polak, co ma wilcze oczy.
Polak, co to go nie wielbi
I na niego ciągle psioczy.

Polak z półki i z podwórka.
Polak z głębin i z przestworzy.
ZOMO-Polak i właściwy.
Takie typy prezes tworzy!

Szaliki

Manewry

W lewo i w prawo. Jadem i cukrem.
Czasem gorczycą. A czasem lukrem.
Kijem, marchewką, podkową, hakiem.
Coś po rosyjsku lub z nieba znakiem.

Strachy na Lachy. Strachy na Jarki.
Bo uczciwości są różne miarki.
Tu nie ma granic. Wszystko możliwe.
A ja się temu wcale nie dziwię.

I nasze dzieci. I nasze wnuki.
Wszystkie prezesa słuchają tuki.
A on słowami wszystkich czaruje
I wszystko wszystkim dziś obiecuje!

niedziela, 16 maja 2010

Debaty

Kto chce debatować przed I turą, niech sobie debatuje.
Ale nikt nikogo do debaty zmuszać nie może.
Na tym polega demokracja.
Nikt nie może psów wieszać na kimś, kto akurat nie chce z kimś albo w ogóle debatować.
Co innego przed ewentualną II turą.

Leje

A deszcz leje. Ciągle leje.
Nic nie szkodzi. Ja się śmieję.
Wszyscy mokrzy dookoła.
Jakiś chłopak dziewczę woła.

Pod oknami moknie, stoi.
I też deszczu się nie boi.
Woła, woła. Dziewczę śpi.
Są do spania takie dni.

Gdybym



I gdybym tutaj ja dzisiaj rządził,
Lepszą strategię sam bym sporządził!
Bo super wszędzie byłyby drogi!
A każdy kurczak miałby 3 nogi!

I powstawałyby lotniskowce!
Duże jak słonie byłyby owce!
I wszystkim świetnie by się tu żyło!
Byłoby super. Byłoby miło!

Lekarzy wziąłbym wszystkich w kamasze!
Dałbym rolnikom za darmo paszę!
I każdy miałby co miesiąc wczasy!
Wiecznie zielone byłyby lasy!

Kochałbym Tuska. Rosjan bym kochał!
Nikt by nie płakał. Nikt by nie szlochał!
Byłbym łagodny i byłbym miły!
Nikogo troski by nie trapiły!

Byłoby super. Byłoby miło!
I wszystko wszystkim by się spełniło!

Debil



"Zawsze podziwiałem Jarosława Kaczyńskiego".
"To Kaczyński zdradził. I wierzył w donosy, czerpał z nich wiedzę".
Jeśli ewentualnie poczuł się pan dotknięty moim określeniem, to od razu przepraszam.
Ja nie jestem podziwianym przez pana prezesem i na moje przeprosiny nie musi pan czekać iluś miesięcy.
Zdania nie zmieniam.

Prezes

Prezes to chyba jak wściekły pies.
Zdjęcia wściekłego psa wcale nie muszą być takie złe.
Ale nie daj Bóg spotkać się z takim na żywo.
Dlatego jest trzymany pod kluczem.

Ruszyli



On nie rusza. W klatce siedzi.
Nad orędziem znów się biedzi.
Myśli, tworzy, kombinuje.
A Joanna asystuje.

Nowe ciuchy. Meble nowe.
Okulary wystrzałowe.
Znów się nagra. I do sieci.
Potem jakoś to poleci.
Trzeba być całkowicie obranym z rozumu, żeby głosować na Jarosława Kaczyńskiego.

sobota, 15 maja 2010

Wszędzie zmiany

I ja także się zmieniłem.
Nowy krawat se kupiłem.
Będę kochał Kaczyńskiego
Oraz otoczenie jego.

Mam czajniczek, filiżanki.
Nut to nie mam. Ale garnki
Mam nowiutkie. Mam koszule.
Nowe spinki mam w szkatule.

Mam różności wszędzie różne.
Mam poprzeczne i podłużne.
Po rosyjski nawet umiem.
Lecz prezesa nie rozumiem!

Czule kocham go i szczerze.
Lecz za diabła mu nie wierzę!

Hydra

Za babcię hydra już się przebrała
I różne sprzęty poustawiała.
Więc były nuty, dzbanek do kawy,
Gdzieś za plecami stare zastawy.

Było pianino i były książki.
Na którymś planie dziewczęce wstążki.
Jakiś obrazek. Obok świeczniki.
Taka oprawa daje wyniki.

Lampka się pali. W wazonie kwiaty.
Nowe koszule, nowe krawaty.
I twarz tak miła. Tak odmieniona.
Taka urocza. No, niech ja skonam!

Ale to hydra. Twarz se zmieniła.
Ale jest taka, jak zawsze była!

Bohaterowie



Bohaterowie IV RP!
Kto na nich teraz głosować chce?
Są jakieś fanki i jacyś fani.
Całkiem z rozumu pewnie wyprani!

piątek, 14 maja 2010

Honory

Wawel, pomniki, jakieś tablice.
Tyle jest hołdów, że nie policzę.
Nowe pieniądze trza wydrukować
I męża stanu uhonorować!

Fascynacje



Jest fascynacja, na twarz padanie
I serc gorących wciąż oddawanie.
Oddają serca, dusze oddają
I na kolanach mu się kłaniają.

Całują ręce, stopy całują
I "Niech nam żyje" wciąż wykrzykują.
I modły wznoszą, bo go kochają.
Jego jednego już tylko mają.

Ma okulary i smutne oczy.
Tymi oczami naród jednoczy.
Więc na litości ten prorok jedzie.
I przy śniadaniu, i przy obiedzie.

Dawnych wspomnień czar

http://www.tvn24.pl/1,251,8,53000918,142387301,6085596,0,forum.html


Trzeba być całkowicie obranym z rozumu, żeby głosować na Jarosława Kaczyńskiego.

czwartek, 13 maja 2010

Apel

Jarku, drogi Jarku,
Cóż ci uczynili?
W klatce cię zamknęli.
Z narodu zakpili.

Nie chcą cię wypuścić.
Kiedy do nas wrócisz
I klatkę paskudną
Na dobre porzucisz?

Okrutni sztabowcy
Sumienia nie mają.
I ci do narodu
Przemówić nie dają.

Zerwij te łańcuchy
I zerwij kajdany.
Bo my na jutubie
Na ciebie czekamy!

Kumple

Jędrek i Jarek. Obaj wspaniali.
Czwartą nam Polskę tu budowali.
Były sojusze. Było zrywanie.
Było w pokoju podkupywanie.

Różne aneksy podpisywali.
Tak się dla kraju obaj starali.
Tacy koledzy. To przyjaźń była!
Lecz trwała krótko. I się skończyła.

Dziś kandydaci. Wybrać którego?
Jarka spryciarza? Jędrka mądrego?
Z wykształciuchami czas się rozprawić!
Więc na którego ja mam postawić?
Trzeba być całkowicie obranym z rozumu, żeby głosować na Jarosława Kaczyńskiego.

środa, 12 maja 2010

~Jasiek juhas FSK

Słońce jeszcze nie zaszło, lecz na zachód zmierza,
A nam tu Jasiek juhas swe przepisy zwierza.
Jasiek juhas potrawkę dziś tu zapodaje.
Więc bierze on nóż ostry i cebule kraje.
Dziś potrawka z charyzmą tu podana będzie.
Niechże więc o tym fakcie wiedzą ludzie wszędzie.
Niech wiedzą wykształciuchy, niech wiedza prostaki.
Niech wiedzą też robole i różne pismaki
A dwie miał owe cebule. Dorodne, soczyste.
A na półce tej wyższej leżało pieczyste.
W plastry kroi cebule i do rondla składa.
Smażą się te cebule. On ich kolor bada.
W maśle świeżym i cudnym plasterki pływają,
Oczom Jaśka juhasa samą rozkosz dają.
Wzrokiem swoim je pieści, szczególnie dogląda
I już się bacznym okiem za kaczką rozgląda.
Złapał ją. Wartkim krokiem niesie na patelnie,
By ją tam zarumienić dokładnie, rzetelnie.
Bo w patelni już masło pływa jako rzeka
I na kaczkę wybraną niecierpliwie czeka.
Kaczka już się rumieni i masłem ocieka.
Ale skrzętny gospodarz nie czeka, nie zwleka.
Chwyta za rondel mocno. Kaczkę dusił będzie.
Tak się robi potrawkę. I w Polszcze i wszędzie.
Białe wino dodaje, potem trochę wody,
By kaczka już rumiana nabrała urody.
W rondlu są pomidory. Co za widok boski!
Patrzysz na tę potrawkę i znikają troski.
Jeszcze Jasiek do rondla ciut pieprzu dodaje.
Zna się Jasiek na rzeczy. Takie są zwyczaje.
Kaczka już prawie miękka i prawie gotowa.
By ją teraz opisać, to brakuje słowa.
Widok tak niebywały, że świętego skusi.
Tylko nasz Jasiek juhas tak te kaczki dusi!

Nagranie

To jest jego - co się nagra.
Na uczuciach trochę zagra.
Głos ściszony, jakieś nuty.
Ćwik na cztery nogi kuty.

Jest pianino. On dziękuje.
To nieprawda. On wciąż knuje.
To, co mówi, bez znaczenia.
Tyle mam do powiedzenia.

Knuje w dzień i knuje w nocy,
By rodaków czymś zaskoczyć.
Zmieni skórę. Język zmieni.
Nawet się nie zarumieni!

Idealny kandydat

Drogi rodaku, głosuj na niego!
On nas wyzwoli od zła wszelkiego.
Od Belzebuba, od komunistów,
od liberałów, dziwnych artystów,
od polityków, co na nas plują,
nieprawych mediów, co nas szkalują,
od tych, co nie chcą klękać przed blachą,
od heretyków różnych watahy,
od tych, co nie chcą tłumom czapkować,
a w sprawach wszelkich czarnym wtórować,
od rowerzystów, od hokeistów
oraz masonów i bejsbolistów,
od tych co skaczą, i co fruwają,
i wrogie media wciąż oglądają...

Czeka cię zatem wieczna szczęśliwość.
Wszędzie dobrobyt i sprawiedliwość.
Wszyscy wnet pójdą żywcem do nieba.
Tylko w to jeszcze uwierzyć trzeba...

Cenzura FSK

"Gwałt niech się gwałtem odciska"
Aneksu nie dopisał.
Albo ktoś startuje i nie liczy na współczucie z powodu przeżyć.
Albo ktoś nie startuje, bo przeżycia.

Siedzi



I siedzi prezes. Z tyłu Halina.
Prezes spokojny. Łagodna mina.
Łagodne teraz jego oblicze.
Ile ich było? Nawet nie zliczę.

Teraz prawdziwe i odkłamane.
Inne od tego, co jest nam znane.
Bo on się zmienił. I jest jak nowy.
A obok niego dzbanek cynowy.

Się przepoczwarzyl i zaszła zmiana.
Motylem jestem ...
Lecz ja nie wierzę w tego szamana!
Już nie ma półek i ZOMO nie ma.
Lecz jest kolejna ogromna ściema!
Trzeba być całkowicie obranym z rozumu, żeby głosować na Jarosława Kaczyńskiego.

wtorek, 11 maja 2010

Nie ma prezesa

Nie ma prezesa. Czy go porwali
I na śmietnisko historii dali?
Dobrze by było. Widać się znają
I zdanie o nim właściwe mają!

Można też zamknąć go gdzieś w piwnicy.
I niech tam sobie orędzia ćwiczy.
Lub jakiś taki bez klamek pokój.
I wtedy będzie już święty spokój!

Pamięć

Co miesiąc wieniec. Co tydzień kwiatki.
Róże, goździki albo bławatki.
I na pielgrzymki są już zapisy.
Jedzie brodaty i jedzie łysy.

I w każdym domu ołtarzyk Lecha!
I na podwórku. I w każdej szkole!
I na stadionach. A nawet w pubach!
Taki szacunek, że ja ...!

Zmiany

Ja tam, gdzie ZOMO. A on na półce
Gdzieś spoza biurka mądrości prawi.
Makijaż nowy. Głos wyciszony.
I ma nadzieję, że Polskę zbawi.

On zmienił skórę i język zmienił.
I tak po ludzku do nas przemawia.
Już nie ma jadu i nie ma plucia.
Tak się ten szaman z nami zabawia.

Uwodzi wszystkich łagodnym słowem.
Za wystąpienie płyną pochwały.
Kto patrzy dobrze - ten widzi jasno.
To nie mąż stanu. Lecz krętacz mały!
Trzeba być całkowicie obranym z rozumu, żeby głosować na Jarosława Kaczyńskiego.

poniedziałek, 10 maja 2010

Występ

Zamarły wioski. Zamarły miasta.
Oto nadchodzi potomek Piasta.
Prawy, uczciwy i sprawiedliwy.
I cały naród zaraz zadziwi.

Twarz jego nowa. Nowa maseczka.
Takiej to nie miał chyba od dziecka.
Wokół niektórzy hołdy oddają.
Inni ze śmiechu aż się turlają.

A on skupiony już głos zabiera.
Bo go milczenie mocno uwiera.
Więc go słuchają nawet Rosjanie.
Jakie to dzisiaj prezes ma zdanie?

On zdanie zmienia, jak wiatr zawieje.
I wciąż się łudzi. I ma nadzieję.
Lecz jego słowa my pamiętamy.
I prawdomówność prezesa znamy!

Hydra

Hydra się zmienia. Pianino. Książki.
Gdzieś położone niedbale wstążki.
Jest jakaś lampka i filiżanka
Obok pięknego starego dzbanka.

Więc ciepłe wnętrze i ciepłe słowa.
I atmosfera taka domowa.
Skórę zmieniła. Jadem nie pluje.
Ale do skoku wciąż się szykuje!

Posłanie z przemianą

Nowy konterfekt, uśmiech Joanny,
jak promyk słonka jasny, poranny...
I księgozbiory, pianino, kwiaty,
otwarte nuty w pieśni bogate...

Lico ma gładkie, kołnierz bielutki,
i ten krawacik taki równiutki.
Nieśmiałym wzrokiem wszystkich czaruje,
aż dziw, że wianka tutaj brakuje...

Nowy mąż stanu nam się objawił,
usta otworzył, coś nam wyjawił.
Posłanie posłał, złożył rączęta,
kampania wschodnia już rozpoczęta.

Nowe posłanie, charyzma nowa,
przemiana w wodza prawie gotowa.
Prawie, że wierzę. Gdy rano wstałam,
swoje posłanie pięknie posłałam!

Ojejku:)



Już ujawniony. A twarz jak nowa.
Inny kandydat może się schować.
Charyzma jakaś bije z tej twarzy.
On się zamyślił. On się rozmarzył.

Lico ma gładkie. Życzliwe oczy.
Niech no spróbuje który podskoczyć,
To klątwą zaraz będzie dotknięty.
I taki podskok pójdzie mu w pięty.

Przeklnie go Stasio. Tadzio dołoży.
Kto przeciw niemu - się go rozłoży.
Jak książę z bajki teraz wygląda.
Z taką miłością na nas spogląda.

Schował podkowy i schował haki.
Bo to kandydat nie byle jaki.
Sam też się schował. Lecz się pojawi.
I prawdy swoje wszystkim objawi!
Trzeba być całkowicie obranym z rozumu, żeby głosować na Jarosława Kaczyńskiego.

niedziela, 9 maja 2010

Ćwik



W imię tych ofiar. W imię pamięci.
I jest jak zwykle - bredzi i kręci.
Kliny sam wbija. Ogień podkłada.
Teraz przed krzyżem na twarz upada.

I o kulturze. O życzliwości.
Że gdzieś tam jeszcze są ludzkie kości.
By był szacunek. Wspólne dialogi.
Twarz dobroduszna. Ćwik. Cztery nogi.

Jeden do przodu. Dwa kroki wstecz.
Ale u czarnych to zwykła rzecz.
By bez podziałów - ta troska wielka.
A w oku jego ogromna belka!

Taniec PP (prawdziwych Polaków)

Głusi na prawdę, wrogów szukają,
przed portretami na twarz padają.
Tu miłość głoszą, tam jadem plują.
Tłumem, masami wciąż epatują.

Bo racje leżą po stronie tłumu.
Na próżno tutaj szukać rozumu,
kiedy świadectwo daje ulica,
z flagą i z orłem, łzami na licach.

Tłumy wybiorą. Sztaby pomogą,
by każdy Polak szedł dobrą drogą.
Modły już wznoszą arcypasterze -
prawdziwy Polak mądrze wybierze.

No i poeta, ten z Milanówka,
patriotyzmu sączy nam słówka.
Są historycy i gwiazd bez liku,
usłużne media w bojowym w szyku.

Prawdziwy Polak zaczyna taniec.
Przy dźwiękach dzwonów biegnie na szaniec.
Nie trza mu szabli, ani kontusza -
z jadem na ustach do boju rusza!

Koń, jaki jest, każden jeden widzi

Bo mnie popiera cała rodzina.
Nie ma znaczenia, że nie mam syna.
Mam bratanicę. Ona popiera.
I nawet sobie zelówki zdziera,

Gdy ze mną chodzi wciąż na spacery.
Bo jestem miły, uczciwy, szczery.
Żony też nie mam. I nic nie szkodzi.
Mam elektorat. Tam ludzie młodzi

Dla mnie poparcie wciąż wyrażają.
Bo mnie za władcę już swego mają.
I twarz zmieniłem. Jestem jak nowy.
I do działania jużem gotowy.

Mam różne sztaby i komitety.
W różnych kolorach mam też berety.
A w komitecie - Jadzia i Janek.
I skromny jestem jak ten baranek.

I mam Pawełka. I mam Marzenkę.
A sami wiecie, jaką ma rękę.
I mam kartony. I listów paki.
Kandydat ze mnie nie byle jaki!

sobota, 8 maja 2010

Stanisław

By Ci zdrowie wciąż służyło,
wena zawsze była,
żeby jakaś miła "Ona"
kawkę Ci parzyła,
żeby "kasy" więcej było
-bo zawsze przymało,
żebyś zdrowo się odżywiał,
by nie przybywało...
Byś humorem zawsze tryskał
i w piśmie i w mowie,
by Cię więcej nie wkur....
ci z PIS-u panowie !

Ps.Melduję się po sponatnicznym urlopie.Jeśli dzisiaj nie obchodzisz imienin-to życzenia i tak aktualne.

~turecki FSK

Napięcie rośnie. Sięga zenitu.
Taka jest prawda. Mówię bez kitu.
Już dziennikarze w studiach sikają.
Wszystko w programach swym widzom dają.

Na głos donośny czekają miliony.
To człowiek pewny. Człowiek sprawdzony.
To będzie przełom. Przełom to będzie.
Gdy sprawiedliwe, prawe orędzie

Prezes wygłosi. Wszyscy czekają.
Bo zaufanie do niego mają.
Co jest niejasne - jasnym się stanie.
I znowu prezes będzie miał branie.

I prości ludzie będą olśnieni.
I wszyscy będą już oświeceni.
Pójdą procesje. Pójdą pielgrzymki.
W nich mali chłopcy, małe dziewczynki.

Obraz przemówi, posąg zapłacze.
Właśnie tak będzie. A nie inaczej.
I dzwon zaśpiewa. Usłyszą głusi.
Bo program jego każdego kusi.

I młodzież nasza rzuci palenie.
I pracowici staną się lenie.
Będzie entuzjazm. Będą omdlenia.
Ktoś ozdrowieje. Będą widzenia.

Już "ku ..." młodzież mówić nie będzie.
Lecz elegancko. Z kulturą wszędzie.
I zwierz się dziwnie też zachowuje.
Bo go uwielbia. Bo go szanuje.

Głos hipnotyczny. Charyzma wielka.
Więc znika szybko doń niechęć wszelka.
Dokoła laufry. Błazny dokoła.
I nawet trawa - Niech żyje! - woła.

On na mównicę spokojnie wejdzie.
Ręce opadną! I wszystkim przejdzie!

piątek, 7 maja 2010

Cenzura FSK

Te prawie 2 miliony podpisów złożonych dla Jarosława przypominają mi beczki z winem wiezione przez Krzyżaków pod Grunwald.

Pomnik

Dla Jarka pomnik.
Kopiec dla niego.
Bierz się do pracy
Miły kolego.

Zbudujemy pomnik wielki.
Weźmiem jakieś stare belki,
Trochę gliny, trochę słomy.
Będzie pomnik jak te domy!

I na kopcu postawimy.
I świat cały zadziwimy.
Bo mąż stanu to nie lada!
Gdy to piszę, z krzesła spadam:)

Występ

I się pokazał. A twarz jak nowa!
Wszystkie poprzednie do szafy schował.
Przemówił prawie i sprawiedliwie.
Naród osłupiał w niemym podziwie.

Była mównica i mikrofony.
Pełne podpisów wielkie kartony.
A tych podpisów były miliony.
Każdy za odpust głos tam kupiony.

I młodzież była. Chłopcy. Dziewczęta.
Młodzież o wodzu zawsze pamięta.
Przemówił godnie i podziękował.
I za Joannę zaraz się schował.

Zamykamy ten teatrzyk

Głupi reżyser. Aktorzy głupi.
Kto takie brednie tu w Polsce kupi?
Że twarz prawdziwą teraz pokaże.
I że to będzie twarz naszych marzeń.

W lewo i w prawo. Na dół. Do góry.
A kysz, paskudy, do mysiej dziury.
Lub szybko wypad stąd na pustynię.
Może wam przejdzie. Może wam minie.

Tam można wersje kolejne głosić.
Tam można grozić. Tam można prosić.
Tam wysłuchają. Wsadzą do paki.
Albo was zjedzą. Na obiad jaki!

czwartek, 6 maja 2010

Też mam

Ja mam w piwnicy też stare gary.
Mam nawet jakiś zegarek stary.
Mam też portfele, stare komórki
I już pożółkłe jakieś laurki.

Mam też krawaty, jakieś czapeczki,
Mam stare swetry i nawet kiecki.
Mam jakieś pióra i długopisy.
Mam filiżanki i mam serwisy.

Mam kapelusze i jakieś spinki.
I z różnych gazet też mam wycinki.
Ja ludzi kocham. Przychylę nieba.
Więc wypożyczę, gdy komuś trzeba.

Oczekiwanie

Nie śpię. Z łóżka już się zwlekam.
Na spotkanie z Jarkiem czekam.
Dzisiaj będzie. Twarz pokaże.
Tę prawdziwą. Tę twarz marzeń.

Sam się klepnął w potylicę
I powiedział: na mównicę
Dziś w południe wejdę sam.
Prawdę całą powiem wam.

Nie wiem, czy mi uwierzycie,
Lecz mistyczne to przeżycie
Widzieć wodza na ekranie.
Więc czekają wszystkie panie.

I panowie też czekają.
Marynarki nawet mają.
Cały naród już gotowy,
By wysłuchać jego mowy!

Zasady

Będą billboardy i będą spoty.
Więc wszystkie ręce już do roboty.
Tutaj zasady obowiązują.
Oni uczciwie. Oni nie knują.

Tylko troszeczkę poplują jadem,
By do pałacu za końskim zadem
Dostać się szybko. Za wszelką cenę.
Poruszą niebo. Poruszą ziemię.

Poruszą groby oraz symbole.
Takie zasady, że ja pie ...!

środa, 5 maja 2010

Plan

Jak ość w zębie!
Słaby w gębie?
Gdzieś się schował!
Zrejterował?

I za niego
Ktoś wygłosi,
Ktoś przemówi,
Ktoś przeprosi.

Ktoś coś powie.
Rozda fotki.
Dla palanta
I idiotki.

Ktoś zachęci.
Ktoś zabawi.
A on tylko
Błogosławi!

Archiwum

Tak pisałem 21.11.2008.
Jam jest Ludwik - grzeczny chłopak.
I nie wszystko mam na opak.
Mam pomysły niezłe całkiem.
Wiem, że z Jarkiem - tak jak z jajkiem.
Jak się sprytnie tak obrócę,
Może znów do partii wrócę?

Spacery

Wspólne majowe już są spacery.
Rąk podawanie i uśmiech szczery.
Zabawy z dziećmi. Stryjek się bawi
I dzieciom wielkie mądrości prawi.

A dzieci oczka swe otwierają.
Udają zręcznie, że go słuchają.
W końcu nadchodzi pora obiadu.
Więc one szczerze: spieprzaj już, dziadu!

My jeść idziemy. A ty się schowaj!
Bo jakaś drętwa ta twoja mowa.
Coś kombinujesz. Lecz my cię znamy.
I kiepskie zdanie o tobie mamy!

wtorek, 4 maja 2010

Forum SK



Nie ja napisałem ten wątek.
Ktoś się podszył pode mnie i napisał rymowankę - siekiera, motyka ...
Rymowanka była przeciw Bronisławowi Komorowskiemu.
Została wstawiona koło 10,00.
Później koło 20 komentarzy.
O 13,25 chciałem wstawić pytanie - od jakiego czasu coraz gorzej piszę?
Bo ktoś mi to zarzucił.
I właśnie wtedy cały wątek został zlikwidowany.
Mogłem o nic nie pytać:)

Cuda, cuda ogłaszają



Jeśli Marcin Dubieniecki wstąpi do PiS, to można to będzie uznać za cud.
I wtedy już nie będzie żadnych wątpliwości, kogo na ołtarze wynieść.

Polska dusza

Spryt mają lisa i szaty czarne,
Ale na przyszłość widoki marne.
Więc apelują i przemawiają,
Serca na dłoni słuchaczom dają.

I tworzą listy. Na nich podpisy
Brodaty składa. Składa i łysy.
Pani z dzieciątkiem i pan stateczny.
Za te podpisy - to odpust wieczny.

Walczą o duszę swego narodu.
Naród się cofa. A trza do przodu.
Media zatruły tę polską duszę.
Dusza się wije. Cierpi katusze.

Trzeba ją leczyć. Bo polska ona.
I dusza będzie wnet wyleczona,
Gdy datki wniesiesz. Gdy się przyłożysz.
Gdy na tych listach swój podpis złożysz!

poniedziałek, 3 maja 2010

Pętaki i karły

"Bo pamięta poeta, zapamięta też naród
wasze jady sączone, bez ustanku dzień w dzień.
Bez szacunku dla funkcji, dla symbolu, sztandaru...
Karlejecie pętaki, rośnie zaś Jego cień! "

I cień jego tak rośnie, że nam niebo przesłania.
I już świętym się staje. Jego chwałę głoszą.
Lecz z tego cienia jego już się brat wyłania.
I do niego już modły rodacy zanoszą.

Po bracie schedę przejmie, choć ulicznik już skrzeczy.
Tylko bratu na sercu dobro Polski leży.
Prawy Polak wyłącznie słowom tym nie zaprzeczy.
A pętak - niedowiarek jemu wciąż nie wierzy.

Pamiętają pętaki i karły pamiętają!
A dostępu do sieci nikt im nie zabroni.
Na dyskach i na taśmach swych czyny braci mają.
Tej wiedzy nam maluczkim trumna nie przesłoni!

Prostowanie

Zdaje się, że pani Kluzik cosik nakłamała w sprawie udziału Marty w kampanii stryja.
I sam Bielan musiał to prostować.
A Martę to już pewnie zakneblowali, bo sama jakoś nic nie mówi.

Poszukiwana

Biegam. Szukam aż na kresach!
Gdzie charyzma jest prezesa?
Przeszukałem wyższe półki.
Wszystkie flaszki i ampułki.

Przeszukałem już Warszawę.
No i całą Polskę prawie.
Wszystkie lochy. Zakamarki.
W okolicy wszystkie parki.

Instytucje, parki, bary.
Nawet zardzewiałe gary.
Nawet beczki i piwnice.
Byłem nawet gdzieś w klinice.

I Hel także przeszukałem.
Mało jadłem. Mało spałem.
Byłem też na Żoliborzu.
Oraz na Bałtyckim Morzu.

Strychy, sioła, wioski, miasta.
Nie znalazłem jej. I basta!
Wniosek jasny. Zwykła ściema!
Tej charyzmy nigdzie nie ma!

niedziela, 2 maja 2010

Nie znam się



Nie moja działka.
Tutaj musiałby się wypowiedzieć psychiatra.

Wracam

Siłym odzyskał, moi kochani.
I już nadchodzę. Już jestem z wami.
Na mnie głosujcie. Na mnie czekajcie.
Berło zdobędę - będzie jak w bajce.

Twarz mą prawdziwą wszystkim pokażę.
Dajcie mi berło, a Polskę marzeń
Ja wam załatwię. To nie są żarty!
Wygram wybory z poparciem Marty!

Ona pomoże. Otuchy doda.
Będzie mnie wspierać. Piątek czy środa
Stać będzie obok. Stryjem jej ja!
A o własnego stryja się dba!

Niedziela

Pije Kuba do Jakuba,
Jakub do Michała.
Ty grillujesz,
Ja grilluję.
Także Polska cała.
A kto nie grilluje,
Ten jest starym ...
Łupu cupu, łupu cupu,
Fajnie się grillujem!
Łupu cupu, łupu cupu,
Fajnie się grillujem!

Teatr PiS

Teatr Podstępu i Spekulacji.
Teatr absurdu. Teatr dewiacji.
Głupek i palant. Wspólne uściski.
Gromko wołają, że cel już bliski.

Co tam żałoba! Poplujem jadem.
Bo na nas czeka za końskim zadem
Pałac wspaniały. Zewrzeć szeregi.
Wszystkie łamagi. Wszystkie lebiegi.

Fala nas niesie. Więc płyńmy razem.
Każdy się nada. Nawet pod gazem.
Ręce na pokład i marsz do pracy.
Prezes nas wzywa, drodzy rodacy!

sobota, 1 maja 2010

Gdzie jesteś, wodzu?

W górę już serca i w górę słowa.
W górę sztandary i w górę głowa.
Sztandary widać. Głowy zaś nie.
Gdzie jesteś, wodzu? Płakać się chce!

Gdy cię nie widzę, po nocach płaczę.
Kiedyż cię, wodzu, znowu zobaczę?
Gdzie jesteś, drogi? Czekamy wszyscy.
Czekają swoi. Czekają bliscy!

Całe rodziny na cię czekają.
Tęsknią, szlochają, nadzieję mają.
Serca i dusze tobie oddamy.
Rozumu - nie. Bo go nie mamy!

Walenie



Walą drzwiami i oknami.
Z podkowami i z hakami.
Każdy się zapisać chce.
No, bo w PiS-ie nie jest źle!

Tam wódz rządzi.
Reszta słucha.
Więc jest w PiS-ie
Fajna fucha!

1 Maja

Pada deszczyk. Pada równo.
Raz na kwiatek. Raz na gówno.
Na Platformę pada deszcz.
I na PiS on pada też!

ON (w odmianie)

On, to mi wcale nie imponuje.
Onego nie chcę, nań nie głosuję.
Onemu naród siurpryzę sprawi,
tak, że w pałacu on nie zabawi.
Onego skreślę prędko przy urnie,
Onym się chlubią już tylko durnie,
o onym pieśni śpiewać nie będę.
On nie zostanie też prezydentem!

ON

On jest szlachetny. Nigdy nie kłamie.
Nic go nie zmoże. Nic go nie złamie.
Już bierze schedę. I berło bierze.
Już doń kierują różni pacierze.

Dary przynoszą. Plackiem padają.
Bo prawość jego już wszyscy znają!
Bo on jest prawy i sprawiedliwy.
Dobry, serdeczny i spolegliwy.

On już jest silny. Wyciąga ręce.
Bo chce tej władzy więcej i więcej.
Są już kolejki. Bo są zapisy.
Stoi brodaty i stoi łysy.

Wszyscy do PiS-u. Babcie i dziatki,
Wnuki, synowie, córki i matki!
Stoi mąż, ojciec i stoi żona.
Tłumy tam takie, że niech ja skonam.

Wszyscy prezesa dokładnie znają.
Więc go szanują. Więc go kochają!
Umiom już pisać. I czytać trochę.
Prezes na pewno im za darmochę

Coś tam dołoży ze swojej kasy.
Da im funt szmalcu i ciut kiełbasy!
Rozda też zdjęcia i różne fotki.
Coś dla debila, coś dla idiotki.

Rozda paciorki i medaliki.
Tak się na naród zastawia wnyki!