niedziela, 31 stycznia 2010
Lech
Jak tu nie kochać naszego Lecha?
Na jego widok twarz się uśmiecha.
Serca nam rosną, gdy widzim Lecha.
Bo Lech to nasza polska pociecha!
Spacer
Dwa nieszczęścia szły przez pole.
Jedno mówi - ja p...
Pójdziesz bracie w prezydenty.
Jakaś Doda. Trochę mięty.
Jakiś uśmiech. Jakieś dzieci.
No i jakoś to poleci.
Ty mnie słuchaj, bracie słodki.
Głos idioty. Głos idiotki.
Głos moherki. Głos mohera.
Trochę głosów się uzbiera.
I znów wygrasz. I meldunek.
Będzie wikt i opierunek!
Jedno mówi - ja p...
Pójdziesz bracie w prezydenty.
Jakaś Doda. Trochę mięty.
Jakiś uśmiech. Jakieś dzieci.
No i jakoś to poleci.
Ty mnie słuchaj, bracie słodki.
Głos idioty. Głos idiotki.
Głos moherki. Głos mohera.
Trochę głosów się uzbiera.
I znów wygrasz. I meldunek.
Będzie wikt i opierunek!
sobota, 30 stycznia 2010
Z archiwum
A tak w ogóle, drodzy rodacy,
Zima być winna wolna od pracy.
To czas zabawy i karnawału.
Więc żeby żaden nie dostał zawału,
Trzeba się ruszać, tańczyć, swawolić,
Bo można sobie na to pozwolić.
A latem znowu należy wypocząć.
Więc szybko urlop trzeba rozpocząć.
I odpoczywać po harcach zimowych.
Taki mój podział roku jest nowy.
Zima być winna wolna od pracy.
To czas zabawy i karnawału.
Więc żeby żaden nie dostał zawału,
Trzeba się ruszać, tańczyć, swawolić,
Bo można sobie na to pozwolić.
A latem znowu należy wypocząć.
Więc szybko urlop trzeba rozpocząć.
I odpoczywać po harcach zimowych.
Taki mój podział roku jest nowy.
Wataha
Nie przepadam za Sikorskim.
Ale miał rację, kiedy mówił o dorżnięciu watahy.
Gdyby tak się stało, dziś wataha nie mówiłaby o dobijaniu rannych.
Ale miał rację, kiedy mówił o dorżnięciu watahy.
Gdyby tak się stało, dziś wataha nie mówiłaby o dobijaniu rannych.
Taktyka
Antoni
Gigant
piątek, 29 stycznia 2010
Te ręce
Tymi ręcami, drodzy rodacy,
Już się od świtu biorę do pracy.
Tymi ręcami dla was pracuję.
Dla was się staram. Sił nie żałuję.
Tymi ręcami pracuję w dzień,
By wasze troski odeszły w cień.
Pracuję w nocy tymi ręcami.
Bo ja was kocham. I jestem z wami.
Te ręce moje szlak wytyczają.
Same radości Polakom dają
Spokój wam niosą te moje ręce.
Więc pocałunki przyjmę w podzięce.
Tymi ręcami ja was prowadzę.
Znów razem z bratem idę po władzę.
Nowe pomysły ja w życie wdrożę.
I bratu memu meldunek złożę.
czwartek, 28 stycznia 2010
Oświecenie
Wreszcie zrozumiał.
Głośno powiedział.
Wreszcie dotarło
I się dowiedział.
Że PiS popierać
To wielka wiocha.
Że mało ludzi
Prezesa kocha.
Że PiS popierać
To heca, chryja.
I się z rozumem
Zupełnie mija.
Że PiS popierać
To draka, granda.
Że wszyscy w PiS-ie
To jedna banda.
Że PiS popierać
To wstyd, zgorszenie.
Bo celem PiS-u
Tylko jątrzenie.
Że PiS popierać
To awantura.
Bo PiS dla Polski
To czarna dziura.
Obciach, afera,
Kompromitacja.
Blamaż, zadyma.
Całkiem fiksacja!
Głośno powiedział.
Wreszcie dotarło
I się dowiedział.
Że PiS popierać
To wielka wiocha.
Że mało ludzi
Prezesa kocha.
Że PiS popierać
To heca, chryja.
I się z rozumem
Zupełnie mija.
Że PiS popierać
To draka, granda.
Że wszyscy w PiS-ie
To jedna banda.
Że PiS popierać
To wstyd, zgorszenie.
Bo celem PiS-u
Tylko jątrzenie.
Że PiS popierać
To awantura.
Bo PiS dla Polski
To czarna dziura.
Obciach, afera,
Kompromitacja.
Blamaż, zadyma.
Całkiem fiksacja!
środa, 27 stycznia 2010
Kołki
Mówcie sobie, co tam chcecie,
A ja przecie wam powiadam:
Wiele kołków jest na świecie!
Mówią wszystkim, że są mili.
Że się bardzo poświęcają.
Ale ja wam powiem szczerze:
Strasznie życie utrudniają!
I dokoła ciągle słychać
Tychże kołków biadolenie.
Więc ja szepczę już od rana:
Świat bez kołków - to marzenie!
A ja przecie wam powiadam:
Wiele kołków jest na świecie!
Mówią wszystkim, że są mili.
Że się bardzo poświęcają.
Ale ja wam powiem szczerze:
Strasznie życie utrudniają!
I dokoła ciągle słychać
Tychże kołków biadolenie.
Więc ja szepczę już od rana:
Świat bez kołków - to marzenie!
wtorek, 26 stycznia 2010
Z archiwum
I jeszcze kluby pana Michała,
Co czyta info. Bo też się stara.
No i koniecznie klub dla Krzysztofa,
Bo bardzo miły i żonę kocha.
Klub dla Beaty i Katarzyny,
Bo obie panie - super dziewczyny.
Trzeba założyć klub pani Marty.
Klub taki super. To żadne żarty.
I dla Agnieszki trzeba klub stworzyć,
Ale do niego trza się przyłożyć.
Chyba już wszystkich tu wymieniłem,
Ale przepraszam, gdy opuściłem
Kogoś miłego, kogoś fajnego.
I zapamiętaj, drogi kolego,
Że nie da ci ojciec, nie da ci matka,
Nie da ci tego nawet sąsiadka,
Nie da Adela i nie da Franek,
Tego, co da ci z "Porankiem" ranek!
Co czyta info. Bo też się stara.
No i koniecznie klub dla Krzysztofa,
Bo bardzo miły i żonę kocha.
Klub dla Beaty i Katarzyny,
Bo obie panie - super dziewczyny.
Trzeba założyć klub pani Marty.
Klub taki super. To żadne żarty.
I dla Agnieszki trzeba klub stworzyć,
Ale do niego trza się przyłożyć.
Chyba już wszystkich tu wymieniłem,
Ale przepraszam, gdy opuściłem
Kogoś miłego, kogoś fajnego.
I zapamiętaj, drogi kolego,
Że nie da ci ojciec, nie da ci matka,
Nie da ci tego nawet sąsiadka,
Nie da Adela i nie da Franek,
Tego, co da ci z "Porankiem" ranek!
MOPS
Znowu gorzoła. Znowu libacje.
Szklanki, kieliszki, inne atrakcje.
Piękna robota. Relaks, zabawa.
Gorące nóżki, gorąca strawa.
I są wycieczki. I są wojaże.
Bo praca w MOPS-ie to praca marzeń.
I jest kalendarz. Sute imprezy.
Ktoś na to patrzy. Włos mu się jeży.
Odważne pozy i śmiałe fotki.
Na nich idioci, na nich idiotki.
Bo taka praca. W niej same stresy.
Ja na to patrzę i mnie to śmieszy.
poniedziałek, 25 stycznia 2010
Pomnik
Wszyscy budujmy pomnik Jarkowi.
Na chwałę wodza, na chwałę PiS-owi.
Bo wódz jest miły i bardzo kochany.
A taki dobry, że przyłóż do rany.
Nazbieramy ziemi, gliny,
Piękny pomnik postawimy.
Ciut papieru, stare szmaty,
Będzie pomnik przebogaty.
Trochę siana, trochę słomy,
Będzie pomnik jak te domy.
Pod niebiosa będzie wielki.
Weźmiem jeszcze stare belki.
Jakiś garnek też mosiężny,
Żeby pomnik był potężny.
Stare meble, stare kości.
I niech pęknie świat z zazdrości!
Bo mężów stanu - to cała rzesza.
Ale my tylko mamy prezesa!
Na chwałę wodza, na chwałę PiS-owi.
Bo wódz jest miły i bardzo kochany.
A taki dobry, że przyłóż do rany.
Nazbieramy ziemi, gliny,
Piękny pomnik postawimy.
Ciut papieru, stare szmaty,
Będzie pomnik przebogaty.
Trochę siana, trochę słomy,
Będzie pomnik jak te domy.
Pod niebiosa będzie wielki.
Weźmiem jeszcze stare belki.
Jakiś garnek też mosiężny,
Żeby pomnik był potężny.
Stare meble, stare kości.
I niech pęknie świat z zazdrości!
Bo mężów stanu - to cała rzesza.
Ale my tylko mamy prezesa!
niedziela, 24 stycznia 2010
Forum
Muszę tutaj, bo tam znowu mi nie puścili tekstu, który chciałem wstawić kilka razy:
"I tu się mylisz, moja droga.
Warunkiem wpisania postu nie jest częstotliwość udzielania się na forum, tylko świadectwo szczepienia przeciwko grypie.
A to posiadam.
Pisałem, pisałem. I to mnóstwo. Kiedy Ciebie tu jeszcze wcale nie było".
Znowu mnie jakiś diabeł podkusił, że wpisałem coś na forum.
Ale pracuję nad tym usilnie.
Nowe i stare
Nowe idzie. Stare wraca.
Każdy powrót się opłaca.
Do korzeni więc wracają.
Dobre rady znowu mają.
Wielu cieszą te powroty.
Lecz z powrotów są kłopoty.
Młode wilki. Stare pryki.
Czy ten związek da wyniki?
I kto kim tu rządzić będzie?
Kto ma racje, a kto w błędzie?
Kto woźnicą, a kto szkapą?
Kto idolem? Kto atrapą?
Każdy powrót się opłaca.
Do korzeni więc wracają.
Dobre rady znowu mają.
Wielu cieszą te powroty.
Lecz z powrotów są kłopoty.
Młode wilki. Stare pryki.
Czy ten związek da wyniki?
I kto kim tu rządzić będzie?
Kto ma racje, a kto w błędzie?
Kto woźnicą, a kto szkapą?
Kto idolem? Kto atrapą?
sobota, 23 stycznia 2010
Miłość
Wszystkie chłopy już wróciły,
Co lewicę opuściły.
Stara miłość nie rdzewieje.
Takie są lewicy dzieje.
Były taśmy i wyrazy.
Teraz praca im się marzy
Dla lewicy i dla kraju.
Praca w styczniu oraz w maju.
Poszli sobie, lecz wracają.
Bo swe słowa za nic mają.
Takie dziadki. Popierdółki.
I faceci z górnej półki.
Co lewicę opuściły.
Stara miłość nie rdzewieje.
Takie są lewicy dzieje.
Były taśmy i wyrazy.
Teraz praca im się marzy
Dla lewicy i dla kraju.
Praca w styczniu oraz w maju.
Poszli sobie, lecz wracają.
Bo swe słowa za nic mają.
Takie dziadki. Popierdółki.
I faceci z górnej półki.
Powroty
piątek, 22 stycznia 2010
Anna
czwartek, 21 stycznia 2010
Wiatr
Wiatr historii zmiecie Lecha.
Wiatr historii zmiecie Jarka.
Gdy Polacy zrozumieją,
Że się już przebrała miarka.
Zmiecie wszystkich ich doradców.
Zmiecie wszystkich ich ekspertów.
I szamanów wszelkiej maści.
Przede wszystkim od odwiertów.
Od odwiertów. Od wojaży.
Bo im się coś w głowach marzy.
Jakieś szamba. Jakieś mycie.
I w pałacu czarownice.
Trzeba czasu, cierpliwości.
Trzeba woli, wytrwałości.
Czas wyborów znów nadejdzie.
Taki numer już nie przejdzie!
Znów Joasia się uśmiechnie
I milutko wszystkim powie:
Krzyż na drogę i Bóg z nimi.
Skończyliśmy z Kaczyńskimi!
Wiatr historii zmiecie Jarka.
Gdy Polacy zrozumieją,
Że się już przebrała miarka.
Zmiecie wszystkich ich doradców.
Zmiecie wszystkich ich ekspertów.
I szamanów wszelkiej maści.
Przede wszystkim od odwiertów.
Od odwiertów. Od wojaży.
Bo im się coś w głowach marzy.
Jakieś szamba. Jakieś mycie.
I w pałacu czarownice.
Trzeba czasu, cierpliwości.
Trzeba woli, wytrwałości.
Czas wyborów znów nadejdzie.
Taki numer już nie przejdzie!
Znów Joasia się uśmiechnie
I milutko wszystkim powie:
Krzyż na drogę i Bóg z nimi.
Skończyliśmy z Kaczyńskimi!
środa, 20 stycznia 2010
Jedzie pociąg
Jedzie pociąg z daleka
Cały oblodzony.
Jedzie pociąg z daleka.
Jadą nim miliony.
I pełno śniegu w każdym wagonie.
Czerwone nosy. Marznące dłonie.
Trzęsą się razem wszyscy podróżni.
A w tym pociągu podróżni różni.
Są tu mężowie i są też żony.
Ludzie prawdziwi. I są też klony.
Są tu robole i dyrektorzy.
I maluch taki, co nie gaworzy.
I są artyści. I chętne panie.
I dziennikarze, co mają zdanie
Na każdy temat. Ministry jadą.
I dyskutują mocno. Ze swadą.
I jedzie ojciec, i jedzie matka.
I jedzie sąsiad. Jedzie sąsiadka.
Jedzie sędzina i jedzie sędzia.
I ten, co pisze jemu orędzia.
I jedzie doktor. Jedzie doktorka.
Jedzie profesor. Jedzie znachorka.
Jadą mądrale i jadą kołki.
Jadą geniusze. Jadą matołki.
Bo tym pociągiem to naród jedzie.
Zmarznięty cały. Wódka i śledzie.
Czasem coś jemy. Czasem pijemy.
Czy gdzieś pociągiem tym dojedziemy?
Jedzie pociąg z daleka
Cały oblodzony.
Jedzie pociąg z daleka.
Jadą nim miliony.
Cały oblodzony.
Jedzie pociąg z daleka.
Jadą nim miliony.
I pełno śniegu w każdym wagonie.
Czerwone nosy. Marznące dłonie.
Trzęsą się razem wszyscy podróżni.
A w tym pociągu podróżni różni.
Są tu mężowie i są też żony.
Ludzie prawdziwi. I są też klony.
Są tu robole i dyrektorzy.
I maluch taki, co nie gaworzy.
I są artyści. I chętne panie.
I dziennikarze, co mają zdanie
Na każdy temat. Ministry jadą.
I dyskutują mocno. Ze swadą.
I jedzie ojciec, i jedzie matka.
I jedzie sąsiad. Jedzie sąsiadka.
Jedzie sędzina i jedzie sędzia.
I ten, co pisze jemu orędzia.
I jedzie doktor. Jedzie doktorka.
Jedzie profesor. Jedzie znachorka.
Jadą mądrale i jadą kołki.
Jadą geniusze. Jadą matołki.
Bo tym pociągiem to naród jedzie.
Zmarznięty cały. Wódka i śledzie.
Czasem coś jemy. Czasem pijemy.
Czy gdzieś pociągiem tym dojedziemy?
Jedzie pociąg z daleka
Cały oblodzony.
Jedzie pociąg z daleka.
Jadą nim miliony.
wtorek, 19 stycznia 2010
Tak to widzę od dawna
Tusk nie kandyduje. Jest premierem.
Kandyduje Komorowski.
I wygrywa.
Wzmocnić władzę premiera.
Osłabić władzę prezydenta.
Koniec:)
Kandyduje Komorowski.
I wygrywa.
Wzmocnić władzę premiera.
Osłabić władzę prezydenta.
Koniec:)
Kochajmy się
Kocha Doda Lecha,
A Lech Dodę kocha.
Gdy Lech zrobi wtopę,
Doda strzeli focha.
Doda kocha wszystkich.
Kocha tak, jak leci.
Dużych, średnich, małych.
I malutkie dzieci.
Doda jak ta Anna,
Co się słodko zwie,
Też wszystkich pokocha
I nie będzie źle.
A Lech Dodę kocha.
Gdy Lech zrobi wtopę,
Doda strzeli focha.
Doda kocha wszystkich.
Kocha tak, jak leci.
Dużych, średnich, małych.
I malutkie dzieci.
Doda jak ta Anna,
Co się słodko zwie,
Też wszystkich pokocha
I nie będzie źle.
poniedziałek, 18 stycznia 2010
Tako myśli Jarosław
Mój ty wodzu. Mój watażko. Mój ty Bin Ladenie.
Ja poruszę, wiesz ty o tym, i niebo, i ziemię,
Byle tylko władzę dostać. Więc mi pomóż, bracie.
Jak pomożesz, to za ciebie dziś odmówię pacierz.
Zrób ty ze mną koalicję. Tuska wywalimy.
I się wtedy sprawiedliwie władzą podzielimy.
Potem ciebie ja wywalę i na tronie siędę.
No i wówczas już nareszcie ja sam rządzić będę!
Ja poruszę, wiesz ty o tym, i niebo, i ziemię,
Byle tylko władzę dostać. Więc mi pomóż, bracie.
Jak pomożesz, to za ciebie dziś odmówię pacierz.
Zrób ty ze mną koalicję. Tuska wywalimy.
I się wtedy sprawiedliwie władzą podzielimy.
Potem ciebie ja wywalę i na tronie siędę.
No i wówczas już nareszcie ja sam rządzić będę!
niedziela, 17 stycznia 2010
sobota, 16 stycznia 2010
Blog
Choć prezes Jarosław wciąż bardzo się miota,
To dziś wielka uczta w blogu Palikota.
Są świetne serwisy, wspaniałe zastawy.
Jest także uroczy komplecik do kawy.
Są również owoce i różne mięsiwa.
Wszyscy grzecznie siedzą i nikt nie wydziwia.
I dialog się toczy. Z morałem rozmowa.
Kto go nie rozumie, niech łeb w kiblu schowa!
To dziś wielka uczta w blogu Palikota.
Są świetne serwisy, wspaniałe zastawy.
Jest także uroczy komplecik do kawy.
Są również owoce i różne mięsiwa.
Wszyscy grzecznie siedzą i nikt nie wydziwia.
I dialog się toczy. Z morałem rozmowa.
Kto go nie rozumie, niech łeb w kiblu schowa!
Wiara
Brat szczerze wierzy w brata zwycięstwo.
I w jego geniusz. I w jego męstwo.
I będą kwiaty. I hołdów fura.
No i nareszcie ta dyktatura!
I w jego geniusz. I w jego męstwo.
I będą kwiaty. I hołdów fura.
No i nareszcie ta dyktatura!
piątek, 15 stycznia 2010
Człapanie
Człapie Lechu po cichutku.
Małpki sobie pije.
I tak myśli już na rauszu:
Jeszcze se pożyję!
Jeszcze kilka mam miesięcy.
No to się pobawię.
Bo już nigdy w tym pałacu
Więcej nie zabawię!
Jeszcze kilka mam miesięcy.
Wezmę kufle, dzbany.
Bo mnie w Polsce nikt nie lubi.
Nie jestem kochany!
Wezmę kufle, wezmę szklanki
I czule przytulę.
Tylko one wnet ukorzą
Moje wszystkie bóle!
Małpki sobie pije.
I tak myśli już na rauszu:
Jeszcze se pożyję!
Jeszcze kilka mam miesięcy.
No to się pobawię.
Bo już nigdy w tym pałacu
Więcej nie zabawię!
Jeszcze kilka mam miesięcy.
Wezmę kufle, dzbany.
Bo mnie w Polsce nikt nie lubi.
Nie jestem kochany!
Wezmę kufle, wezmę szklanki
I czule przytulę.
Tylko one wnet ukorzą
Moje wszystkie bóle!
czwartek, 14 stycznia 2010
Zyta
I rzekła Zyta: Lechu stabilny.
Także uroczy, mądry i silny.
Ze stabilności swej Lechu znany:)
I przez PiS-owców wielce kochany.
I nie ma fobii. Jest doskonały.
I tym podobne też dyrdymały.
Znów się na wizji pani zjawiła
I wszystkich widzów wnet poraziła.
Wyszła z grobowca i powiedziała.
I do myślenia nam wszystkim dała!
Ludzie
Darmo nie ma nic na świecie.
Wszyscy o tym dobrze wiecie.
Lecz są bliscy sercu ludzie.
Z nimi lipiec, z nimi grudzień
Mija miło. Kolorowo.
Bo są świetni! Daję słowo!
Tych ja właśnie lubię, kocham.
Z nimi nigdy zaś nie szlocham.
Z nimi radość wspólnie dzielę.
W dzień powszedni i w niedzielę.
Wszyscy o tym dobrze wiecie.
Lecz są bliscy sercu ludzie.
Z nimi lipiec, z nimi grudzień
Mija miło. Kolorowo.
Bo są świetni! Daję słowo!
Tych ja właśnie lubię, kocham.
Z nimi nigdy zaś nie szlocham.
Z nimi radość wspólnie dzielę.
W dzień powszedni i w niedzielę.
środa, 13 stycznia 2010
Obserwacje
Kuźniar
Znowu rozpala emocje na forum.
Moja przygoda z "Porankiem" zaczęła się jakieś 3 lata temu.
Wtedy jeszcze wśród prowadzących była Anita Werner.
Zacząłem oglądać. Zacząłem pisać maile.
Może też dlatego, że cały czas były czytane maile jakiegoś Ahmeda.
A co to? Polaka nie stać?
Oglądałem każdy od początku do końca.
Jest mało prawdopodobne, aby ktoś powtórzył to, co ja zrobiłem.
Mnóstwo moich prywatnych zdjęć pokazano na antenie.
Ale nie tylko. Były też krzesła, taborety, filiżanki. Nawet rury. Kiedy robiłem remont w mieszkaniu:)
Podrzucałem tematy do programu. Najpierw mówiono, kto zwrócił uwagę na temat. Później tematy wykorzystywano, ale już bez informacji o autorze maila.
Mam ogromną korespondencję.
Zacząłem dostrzegać zmiany. Pisałem o tym. Ale wtedy dostałem maile, że obrażam redakcję i redaktora. Zawsze biorę pod uwagę, że mogę się mylić.
Z biegiem czasu okazało się, że się nie myliłem.
Dziś jest, jak jest.
Wystarczy poczytać różne fora.
Moja przygoda z "Porankiem" zaczęła się jakieś 3 lata temu.
Wtedy jeszcze wśród prowadzących była Anita Werner.
Zacząłem oglądać. Zacząłem pisać maile.
Może też dlatego, że cały czas były czytane maile jakiegoś Ahmeda.
A co to? Polaka nie stać?
Oglądałem każdy od początku do końca.
Jest mało prawdopodobne, aby ktoś powtórzył to, co ja zrobiłem.
Mnóstwo moich prywatnych zdjęć pokazano na antenie.
Ale nie tylko. Były też krzesła, taborety, filiżanki. Nawet rury. Kiedy robiłem remont w mieszkaniu:)
Podrzucałem tematy do programu. Najpierw mówiono, kto zwrócił uwagę na temat. Później tematy wykorzystywano, ale już bez informacji o autorze maila.
Mam ogromną korespondencję.
Zacząłem dostrzegać zmiany. Pisałem o tym. Ale wtedy dostałem maile, że obrażam redakcję i redaktora. Zawsze biorę pod uwagę, że mogę się mylić.
Z biegiem czasu okazało się, że się nie myliłem.
Dziś jest, jak jest.
Wystarczy poczytać różne fora.
Zima
Śnieg się bieli. To bielenie.
I zimowe podniesienie.
Nie ma ptaków. Lód na drzewach.
Żaden liść tu nie powiewa.
Skute drzewa szkłem tęczowym.
Szklanym blaskiem obłokowym.
Łzawią oczy i drżą dłonie.
Śniegiem już pokryte skronie.
Łzawią oczy. Usta drżą.
Śnieżne płatki z góry mkną.
Łzawią oczy. Serce drży.
W nim się wiosny zieleń tli.
I zimowe podniesienie.
Nie ma ptaków. Lód na drzewach.
Żaden liść tu nie powiewa.
Skute drzewa szkłem tęczowym.
Szklanym blaskiem obłokowym.
Łzawią oczy i drżą dłonie.
Śniegiem już pokryte skronie.
Łzawią oczy. Usta drżą.
Śnieżne płatki z góry mkną.
Łzawią oczy. Serce drży.
W nim się wiosny zieleń tli.
wtorek, 12 stycznia 2010
Obserwacje
Do zimy młodzieżowo
Zimo wspaniała i uroczysta!
Jesteś cudowna. I zajebista.
Te płatki śniegu są takie czyste.
Tak delikatne. I zajebiste.
Piszę do Ciebie ja oczywiście,
Bo jest mi z Tobą wręcz zajebiście!
Jesteś cudowna. I zajebista.
Te płatki śniegu są takie czyste.
Tak delikatne. I zajebiste.
Piszę do Ciebie ja oczywiście,
Bo jest mi z Tobą wręcz zajebiście!
Ściema
Nie ma grypy. Larum nie ma.
Świńska grypa - zwykła ściema.
A mówiłem. A pisałem.
Bo się też wypowiedziałem:)
Świńska grypa - zwykła ściema.
A mówiłem. A pisałem.
Bo się też wypowiedziałem:)
Śnieg
Taka zima, że śnieg jest.
Sypie gęsto. No i cześć.
Sypie w zimie. Sypie z nieba.
No i z nim jest wielka bieda.
Jakim prawem on tak pada?
Ktoś mu to pytanie zada?
Jakieś wnioski. Przesłuchanie.
Niech wyjaśni to sypanie.
Trza go szybko brać na spytki.
Niech wyjaśni swoje zbytki.
I zapytać prosto z mostu:
Czemu sypie tak po prostu?
Sypie gęsto. No i cześć.
Sypie w zimie. Sypie z nieba.
No i z nim jest wielka bieda.
Jakim prawem on tak pada?
Ktoś mu to pytanie zada?
Jakieś wnioski. Przesłuchanie.
Niech wyjaśni to sypanie.
Trza go szybko brać na spytki.
Niech wyjaśni swoje zbytki.
I zapytać prosto z mostu:
Czemu sypie tak po prostu?
poniedziałek, 11 stycznia 2010
Olek
Szef
BBN o zdrowie dba.
I ankiety swoje ma.
I ankiety te wysyła.
Czy malaria to, czy kiła?
Pyta Olek. Biuro pyta.
Bezpieczeństwo. No i kwita!
Ważna jest dla biura sprawa.
Bezpieczeństwo nie zabawa!
Więc się stara bardzo Olek.
Bo to szef jest. Nie matołek.
Pewnie go podładowali
Lub baterie nowe dali!
I ankiety swoje ma.
I ankiety te wysyła.
Czy malaria to, czy kiła?
Pyta Olek. Biuro pyta.
Bezpieczeństwo. No i kwita!
Ważna jest dla biura sprawa.
Bezpieczeństwo nie zabawa!
Więc się stara bardzo Olek.
Bo to szef jest. Nie matołek.
Pewnie go podładowali
Lub baterie nowe dali!
niedziela, 10 stycznia 2010
List
Napisał Janusz króciutki list.
Do Jarosława. Do szefa PiS.
Pisze do Jarka, że Lech jest chory.
Że nie pomogą nawet znachory.
I by miał serce dla brata swego.
No i wystawił kogoś innego.
Martwi się Janusz o Lecha szczerze.
A Januszowi ja raczej wierzę.
Czy mu odpisze? Co Jarek powie?
Czy też się martwi o brata zdrowie?
Do Jarosława. Do szefa PiS.
Pisze do Jarka, że Lech jest chory.
Że nie pomogą nawet znachory.
I by miał serce dla brata swego.
No i wystawił kogoś innego.
Martwi się Janusz o Lecha szczerze.
A Januszowi ja raczej wierzę.
Czy mu odpisze? Co Jarek powie?
Czy też się martwi o brata zdrowie?
Awans
Nowe dla Gosia już stanowisko.
Postać wybitna. Oraz nazwisko.
Będzie zastępcą i wice będzie.
I jeszcze bliżej szefa zasiędzie.
Niech żyje Gosiu. Świetny. Kochany.
I w Świętokrzyskiem powszechnie znany.
Więc do roboty, drogi Edgarze.
Ruszaj się żwawo, skoro pan każe.
Pan pokazuje ręką kierunek.
Tyś obok pana. Twój wizerunek
Jest po prawicy wodza samego.
Tyś jest podporą J. Kaczyńskiego!
sobota, 9 stycznia 2010
Obserwacje
Weekend
Wybiła godzina.
Weekend się zaczyna.
Plany porobione.
Roboty skończone.
W planach są wyjazdy
I rodzinne zjazdy.
Jest też popijanie
I w południe spanie.
I będą spacery.
Na lodzie bajery.
Do kumpla wypady.
I wspólne obiady.
W basenie pływanie
I książek czytanie.
I dobra wyżerka.
Z wódeczką manierka.
I sanie. I narty.
Polityczne żarty.
I kłótnie, i spory,
I sex, i amory:)
Weekend się zaczyna.
Plany porobione.
Roboty skończone.
W planach są wyjazdy
I rodzinne zjazdy.
Jest też popijanie
I w południe spanie.
I będą spacery.
Na lodzie bajery.
Do kumpla wypady.
I wspólne obiady.
W basenie pływanie
I książek czytanie.
I dobra wyżerka.
Z wódeczką manierka.
I sanie. I narty.
Polityczne żarty.
I kłótnie, i spory,
I sex, i amory:)
piątek, 8 stycznia 2010
Fotki
Zabawy
Polak potrafi zawsze i wszędzie.
Coś tam pozmienia i jakoś będzie.
Jakoś to będzie, jakoś poleci.
Bo wszędzie Polak fantazją świeci.
Polska fantazja. Improwizacja.
Potem oklaski. Potem owacja.
Potem bankiety. I potem kwiaty.
Jakieś ordery. Jakieś wiwaty.
I jakieś premie. Pomysły nowe.
Durne, kretyńskie oraz coolowe.
Takie zabawy. Takie zawody.
Bo pełno w głowach sodowej wody!
Coś tam pozmienia i jakoś będzie.
Jakoś to będzie, jakoś poleci.
Bo wszędzie Polak fantazją świeci.
Polska fantazja. Improwizacja.
Potem oklaski. Potem owacja.
Potem bankiety. I potem kwiaty.
Jakieś ordery. Jakieś wiwaty.
I jakieś premie. Pomysły nowe.
Durne, kretyńskie oraz coolowe.
Takie zabawy. Takie zawody.
Bo pełno w głowach sodowej wody!
czwartek, 7 stycznia 2010
Wyjście smoczka
Tyle lat w wodzie!
I kiedy w końcu zapadła decyzja, aby wyjść z wody, to to wyjście nastąpiło pod Kielcami.
Niesamowite!
I kiedy w końcu zapadła decyzja, aby wyjść z wody, to to wyjście nastąpiło pod Kielcami.
Niesamowite!
Marsz
Postać
Bardzo lubię Przemka pana.
Postać miła. Postać znana.
Filipinki głosi różne.
Raz poprzeczne. Raz podłużne.
Miły człowiek. Erudyta.
Wie, co mówi. Wie. I kwita.
I perony nam buduje.
Sił dla kraju nie żałuje.
Teraz stanie znów na czele.
Zna on sprawy. Zna ich wiele.
Zawsze stara się, jak może.
Lecz przed Gosiem broń nas, Boże!
środa, 6 stycznia 2010
Obserwacje
Proponuję, aby kolejny prezydent jakiegoś miasta zrobił wolne dla swoich urzędników w dniu 2 lutego.
Matki Boskiej Gromnicznej.
Potem się to odpracuje - po 10 minut dziennie aż do pełnych 8 godzin.
Matki Boskiej Gromnicznej.
Potem się to odpracuje - po 10 minut dziennie aż do pełnych 8 godzin.
Rymowanka dla zachowania równowagi
Berecie! Berecie! Berecie kochany!
Tyś w całym już kraju szeroko jest znany.
Zrobionyś z moheru przez dłonie uczciwe.
Że ktoś Cię nie wielbi - to temu się dziwię.
Bo w Tobie nadzieja, honor i odwaga!
Ty w trudnych nas chwilach to zawsze wspomagasz.
Choć chcą Cię obrzydzić uczeni eksperci,
To z Tobą, Berecie, ja będę do śmierci!
Tyś w całym już kraju szeroko jest znany.
Zrobionyś z moheru przez dłonie uczciwe.
Że ktoś Cię nie wielbi - to temu się dziwię.
Bo w Tobie nadzieja, honor i odwaga!
Ty w trudnych nas chwilach to zawsze wspomagasz.
Choć chcą Cię obrzydzić uczeni eksperci,
To z Tobą, Berecie, ja będę do śmierci!
Komisje
Ziobro, skarpetki, Błochowiak, pedały.
I jakieś zera. Jakieś banały.
Jakieś głupoty i jakieś brednie.
Aż włos na głowie słuchaczom rzednie.
Różne członkinie. I różne członki.
I są tam VIP-y. A także pionki.
I owies, który do głów uderza.
A każdy szczery, każdy się zwierza.
I połajanki, obelgi, krzyki.
By na drugiego zastawić wnyki.
I jest Marzenka. Z przedziałkiem Arek.
Taniec na rurze. A z tyłu barek.
Jest jakiś student. Pociąg pancerny.
Ale ogólnie to poziom mierny.
I jest Beatka, co ma dyplomy.
Uroczo plecie swoje androny.
I tak to leci na posiedzeniach.
Bo sporo zadań do wypełnienia.
Każda komisja bardzo się stara.
Słowa buchają i leci para!
I jakieś zera. Jakieś banały.
Jakieś głupoty i jakieś brednie.
Aż włos na głowie słuchaczom rzednie.
Różne członkinie. I różne członki.
I są tam VIP-y. A także pionki.
I owies, który do głów uderza.
A każdy szczery, każdy się zwierza.
I połajanki, obelgi, krzyki.
By na drugiego zastawić wnyki.
I jest Marzenka. Z przedziałkiem Arek.
Taniec na rurze. A z tyłu barek.
Jest jakiś student. Pociąg pancerny.
Ale ogólnie to poziom mierny.
I jest Beatka, co ma dyplomy.
Uroczo plecie swoje androny.
I tak to leci na posiedzeniach.
Bo sporo zadań do wypełnienia.
Każda komisja bardzo się stara.
Słowa buchają i leci para!
wtorek, 5 stycznia 2010
Kołki
Kołki są rożne. Różne różniste.
Wie o tym każdy - to oczywiste.
Są kołki niskie, kołki wysokie.
Pełno ich wszędzie. Jak sięgniesz okiem.
Są kołki sprytne, kołki leniwe,
Kołki fałszywki, kołki prawdziwe.
Bo pełno kołków jest na tym świecie.
Są w każdej gminie, w każdym powiecie.
Pełno ich wszędzie. Gdzie kopniesz - kołek.
Raz kołek - głupek, a raz - matołek.
Z nimi związane ludzkości dzieje.
Nie ma znaczenia, jaki wiatr wieje.
Wie o tym każdy - to oczywiste.
Są kołki niskie, kołki wysokie.
Pełno ich wszędzie. Jak sięgniesz okiem.
Są kołki sprytne, kołki leniwe,
Kołki fałszywki, kołki prawdziwe.
Bo pełno kołków jest na tym świecie.
Są w każdej gminie, w każdym powiecie.
Pełno ich wszędzie. Gdzie kopniesz - kołek.
Raz kołek - głupek, a raz - matołek.
Z nimi związane ludzkości dzieje.
Nie ma znaczenia, jaki wiatr wieje.
poniedziałek, 4 stycznia 2010
Idzie nowe
Dwa nieszczęścia szły przez pole.
Jedno mówi: ja ...
Co się dzieje, drogi bracie?
Wy się wcale nie staracie!
Lecz reformy my zrobimy.
Nasze słupki poprawimy.
Jakiś lifting lub odnowa.
Partia będzie znów jak nowa.
Nowe otwarcie. I hasła nowe.
A hasła wielkie i wystrzałowe.
Nowe egerie i nowe twarze.
Chyba rozumisz, o czym ja marzę.
Bo my som macho, bracie kochany!
Nasz wizerunek powszechnie znany!
I nas kochają różne mohery!
Ja ci to mówię. Bo jestem szczery!
Jedno mówi: ja ...
Co się dzieje, drogi bracie?
Wy się wcale nie staracie!
Lecz reformy my zrobimy.
Nasze słupki poprawimy.
Jakiś lifting lub odnowa.
Partia będzie znów jak nowa.
Nowe otwarcie. I hasła nowe.
A hasła wielkie i wystrzałowe.
Nowe egerie i nowe twarze.
Chyba rozumisz, o czym ja marzę.
Bo my som macho, bracie kochany!
Nasz wizerunek powszechnie znany!
I nas kochają różne mohery!
Ja ci to mówię. Bo jestem szczery!
niedziela, 3 stycznia 2010
Zima
Ale zima się zrobiła!
Śniegiem wszystko oblepiła.
Oblepiony stary, młody.
Oblepione samochody.
Oblepione małe dzieci.
Nawet na trawniku śmieci.
Oblepione psy i koty.
Nie ma Zenka do roboty.
Zenek sobie smacznie śpi.
Z oblepienia sobie kpi!
Zenek woli obłapianie.
Bo on wszystkie kocha panie!
Brunetki, blondynki ...
Śniegiem wszystko oblepiła.
Oblepiony stary, młody.
Oblepione samochody.
Oblepione małe dzieci.
Nawet na trawniku śmieci.
Oblepione psy i koty.
Nie ma Zenka do roboty.
Zenek sobie smacznie śpi.
Z oblepienia sobie kpi!
Zenek woli obłapianie.
Bo on wszystkie kocha panie!
Brunetki, blondynki ...
sobota, 2 stycznia 2010
Blog Henryka
Zanim znani dziennikarze
Sieczkę w naszych głowach zrobią,
Nim ponure nasze twarze
Się uśmiechem przyozdobią,
Nim odejdą od nas bliscy,
Nim zmądrzeje dziewczę płochę,
Nim ześwirujemy wszyscy,
Lubmy się trochę!
http://zdelegalizowany.blog.onet.pl/
Sieczkę w naszych głowach zrobią,
Nim ponure nasze twarze
Się uśmiechem przyozdobią,
Nim odejdą od nas bliscy,
Nim zmądrzeje dziewczę płochę,
Nim ześwirujemy wszyscy,
Lubmy się trochę!
http://zdelegalizowany.blog.onet.pl/
Rada
Na głupotę nie ma rady!
Tak mawiały stare dziady.
Gusła, zwidy, zabobony,
Horoskopy i androny.
Tu trzynastka, siedemnastka.
Stara baba, młoda nastka.
I drabiny. Czarne koty.
Sól. Lusterko dla idioty.
Pretekst jakiś zawsze będzie.
Czy w chałupie, czy w urzędzie.
Ktoś się boi, ktoś w to wierzy.
Włos mu się ze strachu jeży.
Temu się należy rada.
Gdyż go ciągle strach dopada.
Niech się zamknie gdzieś w pałacu
I nie pęta się po placu!
Tak mawiały stare dziady.
Gusła, zwidy, zabobony,
Horoskopy i androny.
Tu trzynastka, siedemnastka.
Stara baba, młoda nastka.
I drabiny. Czarne koty.
Sól. Lusterko dla idioty.
Pretekst jakiś zawsze będzie.
Czy w chałupie, czy w urzędzie.
Ktoś się boi, ktoś w to wierzy.
Włos mu się ze strachu jeży.
Temu się należy rada.
Gdyż go ciągle strach dopada.
Niech się zamknie gdzieś w pałacu
I nie pęta się po placu!
piątek, 1 stycznia 2010
Nowy poranek
Dziś jest dzień bez polityki.
Żadne prztyczki czy przytyki.
Dziś niech wszystkim jest wesoło.
I niech śmiech tu dźwięczy wkoło.
Nowy roczek. Wstaje ranek.
Jakieś buzie zza firanek
Na ulice wyglądają.
Dość już snu na dzisiaj mają.
Co tu robić? Dzień się budzi.
Trzeba wstać i wyjść do ludzi.
I pogadać z sąsiadami.
Jest w porządku między nami?
No to fajnie. To się cieszę.
Teraz kawę robić śpieszę.
Trochę cukru i śmietanki.
Miłe są takie poranki.
Żadne prztyczki czy przytyki.
Dziś niech wszystkim jest wesoło.
I niech śmiech tu dźwięczy wkoło.
Nowy roczek. Wstaje ranek.
Jakieś buzie zza firanek
Na ulice wyglądają.
Dość już snu na dzisiaj mają.
Co tu robić? Dzień się budzi.
Trzeba wstać i wyjść do ludzi.
I pogadać z sąsiadami.
Jest w porządku między nami?
No to fajnie. To się cieszę.
Teraz kawę robić śpieszę.
Trochę cukru i śmietanki.
Miłe są takie poranki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)